Moment, w którym tak naprawdę wymyślił cały ten plan. Według niektórych opinii, którę widzę tutaj na forum, przyjechał już z gotowym planem wyrolowania jakiegoś naiwnego bogacza. I ta teoria też mi się podoba. Ale cały czas mam w głowie pewną scenę, która moim zdaniem uświadomiła mu, że nie warto się nawet starać. Zaraz po jego przyjeździe na studia, miał spotkanie z profesorem. Czytali jego wypracowanie, w które włożył pewnie bardzo dużo czasu i energii. Jednak profesor ewidentnie był nim znudzony i zerkał co chwila na zegarek. Wtedy wchodzi bogaty przyjaciel Felixa i od razu jest lubiany przez profesora bo ma znaną matkę. Oliver pewnie uznał to za bardzo niesprawiedliwe i zdał sobie sprawę, że po co w ogóle tak bardzo się stara.