Film, właściwie, o niczym. Bo i o czym? O nastolatce, która postanawia przespać się z
każdym, z kim spała (dla pieniędzy) jej tragicznie zmarła, równie młodociana przyjaciółka (a w
domyśle kochanka). Nic mnie tu nie szokuje, nic nie przykuwa mojej uwagi do ekranu.
Z tego, co zauważyłam, oglądając, bodajże trzeci, bądź czwarty film Kim Ki-duka - błąka się on
po bezdrożach, po których nie mam ochoty błąkać się razem z nim. Całość jest przesadzona,
wyrasta do poziomu absurdu, na końcu balonik pęka i okazuje się, że po 10 minutach od
seansu - w głowie nie zostaje mi nic. Motywacje bohaterów są dla mnie niezrozumiałe.
Ciekawe, że mimo mojej bezgranicznej miłości do koreańskiego kina, jego najbardziej znany na
Zachodzie przedstawiciel, robi filmy, które kompletnie do mnie nie przemawiają. Ot, średnie to.
Dlatego właśnie - dziękuję za uwagę, wychodzę.