film nie wytrzymał próby czasu, a spojrzenie Delona przyprawia o niestrawność, amerykańskie kino miało się już w tym czasie znacznie lepiej, pozostał mi jeszcze Flic i Le Cercle rouge
Nie wiem co masz na myśli pisząc o "amerykańskim kinie" bo ono nigdy nie miało się lepiej od europejskiego, przed wojną niemiecki impresjonizm bił na głowę infantylizm hollywoodu, po wojnie było podobnie, Samuraj to nie tylko kryminał ale pewne studium psychologiczne bohatera, kultura europejska oparta na kulturze antycznej bardzo długo robiła filmy głównie w ten sposób. Oprócz fabuły, akcji itp są to jednocześnie silne psychologiczne portrety bohaterów, jest to kino dużo lepsze wizualnie od typowego filmu z USA, na wyższym poziomie artystycznym, każdy porządny kinoman wie że Japonia>Europa>USA jeżeli chodzi o poziom artystyczny dzieła, w Japonii najprostszy film o dupie Maryny, potrafi być zwyczajnie piękny, w Europie bywa podobnie, w USA film piękny o dupie maryny musiałby nakręcić Kubrick (któremu stylistyką i tak dużo bliżej do kina europejskiego), albo Ridley Scott w dobrej formie, reszta zwyczajnie nie kręci pięknych filmów, wizualnie pięknych, a film to sztuka wizualna. Owszem w USA powstało dużo dobrych czy nawet genialnych filmów, ale pięknych jedynie kilka, a Felliniemu, Antonioniemu, Leone czy Godardowi może dorównać tylko Kubrick i Scott. Zresztą wystarczy popatrzeć na kręcone w USA filmy europejczyków, Polańskiego, Besona, są to filmy w zupełnie innej stylistyce, mimo że już mocno zamerykanizowane. Nawet na takiego geniusza jak Lynch (kolejny tak naprawdę filmujący bardzo po europejsku) można znaleźć w Europie "odpowiedź" w postaci VonThriera, na Tarantino, Kusturicę itd, zawsze europejczycy filmują w innej stylistyce, bardziej plastycznej, którą niektórzy amerykanie próbują naśladować, ale rzadko to wychodzi.
Co do samego "Samuraja" ten film jest dużo ładniejszy niż "Francuski Łącznik", Bullitt, czy Brudny Harry, może ma nieco słabszą, mniej dynamiczną fabułę, a postaci nie są aż tak wyraziste, ale to też jest kwestia mniejszego "efekciarstwa" a większej "estetyki" europejczyków, w USA w kryminale potrzeba bardzo wyrazistych postaci, ostrego efektu, szybkiej akcji, w europie można rozwijać akcję przez 2 godziny by na końcu padł 1 strzał i jeżeli wszystko będzie jak trzeba będzie to świetny film.
Kino w dzisiejszych czasach się zamerykanizowało, ostatnie bastiony europejskiego kina są gdzieś w podziemiu, a te bardziej znane nazwiska (VonThrier, Kusturica) są już mocno odosobnione.
skupmy się na kryminale z lat 60-tych
http://www.filmweb.pl/film/Ruchomy+cel-1966-6054
Jak dla mnie Samuraj 9/10 i tak samo oceniłam Ruchomy Cel. Najlepsze w swoich gatunkach, bo łączy je tylko łatka 'kryminał'. Filmy zrobione zupełnie inaczej, (Samuraj - kontemplacja. Harper - akcja), dlatego wywołały we mnie inne emocje. Szkoda, że ten drugi film jest prawie zupełnie nieznany w Polsce (chociaż Samuraja też mało kto oglądał).
Bardziej identyfikuję się z kinem amerykańskim
http://www.filmweb.pl/film/Zdradliwa+to%C5%84-1975-4070
Z Twojego tekstu wynika, że Kubrick i Scott to jedyni amerykańscy twórcy, którzy potrafią dorównać Europejczykom (nie będę powtarzać całego wywodu), wspominasz twórców europejskich tworzących w Stanach, lecz.... Scott jest Brytyjczykiem i swe najpiękniejsze filmy zrobił przynajmniej jako koprodukcje, więc powinien chyba być wymieniony obok Polańskiego i Bessona, a nie obok Kubricka.
streszczenie tego bełkotu^^:
"w Ameryce reżyserzy kręcą ch*jowo, ale jak już jakiś kręci dobrze, to na pewno po europejsku"
Ohohohoho, nawet dziki. A jednak zmusiłem cię do napisania czegoś innego. To ile jest? No to chyba już 4:0 dla mnie. Dalej chcesz grać? Proszę bardzo, chętnie <zaciera ręce>.
Albo masz braki w kinie amerykanskiem, albo sie snobujesz na kino europejskie i ta dziwczna egzaltacja sprawia, ze masz klapki na oczach.