Cztery cheerleaderki i ich nauczycielka stawiają czoła prowincjonalnym wyznawcom Szatana. Głupie niemożebnie, ale też twórcy bynajmniej nie ukrywają, że takie było pierwotne założenie. Przez pierwsze pół godziny film stara się parodiować typowe "high school comedies", prawdziwa zabawa zaczyna się jednak w momencie, gdy przeskakujemy na wątek właściwy, tyczący się czcicieli Lucyfera. Przewodzi im małomiasteczkowy szeryf, a wśród jego popleczników znajdziemy między innymi... zakonnika, któremu marzą się dziewice i który nie wyzbył się nawyku przeżegnywania się. Cała reszta utrzymana w podobnież subtelnym tonie. Aktorstwo złe (pisane dużą literą) i ostentacyjnie przerysowane, dialogi otwarcie straszne, fabuła mózg trzepie (choć twórcy trzymają w zanadrzu pewien zaskakujący "zwrot akcji"), czyli wszystko dokładnie ma się tak, jak spodziewać należałoby się po tytule. Grindhouse'owe szkaradztwo na "Dobra Noc".