PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=300552}

Sceptyk

The Skeptic
2009
5,4 3,5 tys. ocen
5,4 10 1 3470
5,0 2 krytyków
Sceptyk
powrót do forum filmu Sceptyk

„Miałeś, chamie, złoty róg,
miałeś, chamie, czapkę z piór:
czapkę wicher niesie,
róg huka po lesie,
ostał ci się ino sznur
ostał ci się ino sznur”

Chochoł do Jaśka

Skromna opowieść złożona z elementów która wszyscy dobrze znają i kochają... Tytułowy sceptyk, stary dom niespodziewanie zmarłej religijnej dewotki, oraz tajemnicę która powstanie i będzie wymagała wyjaśnienia. Niezwłocznie.
Czy to złe elementy? Nie.
Główny bohater grany przez aktora Tima Daly'ego całkiem sprawnie i sugestywnie. Zawiązanie fabuły jak pisałem - skromne, ale ciekawe. Całe też szczęście, że nie starają w filmie napinać i tworzyć coś, na co nie mieli (ewidentnie) warunków.
I wszystko ładnie, film rozwija się przewidywalnie, ale ciekawie, wzbudzając czasem miłe napięcie. Bez szału wszystko, ale też nie źle.

Niestety sprawę zawalili scenarzyści... w pewnym momencie film rozłazi się w szwach, serwując wyjaśnienia tworzone po łebkach i bez przemyślenia.
Cała postać grana przez Zoe Saldana jest od czapy i nie potrzebna.

Cały film to rzecz ciekawa, intryguje i zaciekawia, potrafi lekko nastraszyć. Jednak scenariuszowe buble pod koniec niszczą przyjemność oglądania, zdaje się - z rozmysłem budowanej historii.

Ostatecznie daję ocenę taką, jak póki co widniej, czyli 5 z hakiem.
Kiedy zacząłem go oglądać to nabrałem przekonania, że to kolejny film który jest niedoceniony i ma zbyt niską średnią na fw. A jednak tym razem ocena sprawiedliwa
5+/10

ocenił(a) film na 7
Muszrom

Postać tej laski jest potrzebna choćby i z tego powodu, że bez niej bohater stałby się niespójny. On odnalazł swoje "racjonalne" wyjaśnienie i nie miał ani ochoty, ani odwagi szperać po domu. I tak jak wymagała okoliczność, musiał się pokazać "mentor", który pokierował bohaterem. Także znalezienie powodu, dla którego miałby wrócić do domu na samym końcu było bardzo trudne.

Laska spełnia również rolę kontaktu bohatera ze zdrowiem psychicznym, powodem pozwalającym zadać kłam teoriom jedynie psychiatrycznym. Bo ona też widziała. W szerszej perspektywie obecność jakiejś ekscentrycznej kobitki, którą ciągnie do duchów nie ma znaczenia, ale w konkretnym momencie jej obecność pozwala widzowi pomyśleć: "on nie zwariował, to się dzieje naprawdę".

Zawiązanie fabuły faktycznie jest... nietypowe. Nie od razu dostajemy wszystkie informacje do rąk. Antagonista jest zdefiniowany dopiero w połowie filmu, choć jego (czy też raczej jej) działania są widoczne przez cały czas. To nie film o żywych trupach, żeby po pierwszych 10 minutach było wiadomo już wszystko. Dlatego Sceptyk wymaga większej cierpliwości, jak ktoś lubi mieć wszystko podane na tacy od samego początku, to faktycznie może ten film potraktować niechętnie. Kwestia gustu. Moim jednak zdaniem w horrorze ostatnio zbyt często antagonista jest odsłaniany na samym początku, to zabija poniekąd (dla mnie) przyjemność z oglądania filmu.
A cała fabuła jest pokierowana bardzo ładnie. Krótkie, zwięzłe sceny, bardzo wyraziste. Idealnie ułożone. No i groza, bo w końcu nie wiadomo o co chodzi, antagonista nie jest odsłonięty, widz nie może być pewny tego, co się stanie.

ocenił(a) film na 5
spellbinder

Jako taka postać dziewczyny oczywiście w tej wersji scenariusza jest potrzebna, ale scenarzyści mogli by wymyślić coś innego. Dla mnie od początku filmu dawali sobie radę, jakoś by wybrnęli bez niej ;) Albo i z nią, ale trochę bardziej sensownie umiejscowioną w historii.

Co do `sprawy antagonisty` w horrorach, to pełna zgoda. Kiedy niemal od początku karty zostają odkryte, to najczęściej tworzy się horrorowaty slapstick w którym już tylko miejsce na szlachtowanie ciał i pełne szytego grubymi nićmi zaskoczenia w rodzaju "a ku ku! siekiera wypada z cienia" ;]

ocenił(a) film na 6
Muszrom

Wreszcie jakiś horror, który mnie w kilku momentach naprawdę lekko przestraszył, było napięcie, ale tak jak Muchomor pisze, pod koniec już coś poszło nie tak... Duży plus za to że nie było jakichś flaków, zgniłych zombie wyskakujących z szafy itp. Jeszcze większy plus za to, że główny bohater to FACET - wreszcie jest się z kim utożsamić oglądając film, bo już rzygać mi się chce od tych filmów z jakąś chudą laską walczącą ze złem za pomocą latarki i noża... Film z gościem w roli "straszonego" jest dobry bo działa na podświadomość i lepiej można się wczuć w film (nawet przeciętny film jak ten) - "Hej, skoro ten dom/las/cmentarz był w stanie wystraszyć Dorosłego (podkreślam DOROSŁEGO - czyli dojrzałego i ustatkowanego gościa z mocnym charakterem, a nie jakiegoś młodziana z nieowłosionymi jajami) to ja też powinienem się bać, tym bardziej że mieszkam u mamy i oglądam ten film w hawajskich spodenkach" - to tylko taki przykład :P Ale żem się rozpisał. pewnie i tak nikt tego nie przeczyta...

ocenił(a) film na 5
Druggist

Ja przeczytam ;) Zgadzam się z tym co piszesz o bohaterze.
Zupełnie tak samo miałem w przypadku filmu Solomon Kane. Tam bohater jest z metra ciętym samcem alfa, samotnym rycerzem który tnie i siecze bez mrugnięcia oka, ale właśnie taki powinien być w średniowiecznych realiach i baśniowo-fantastycznej opowieści. I dobrze obejrzeć na ekranie taką postać, mężczyznę po prostu, a nie miękką rurę - czyli samca gamma ;P

W horrorach zarówno antagonista ma znaczenie, czyli jego nie ujawnianie i nadmierne eksponowanie, o czym napisał spellbinder , ale też dobrze móc się utożsamić z bohaterami. Akurat obie te rzeczy w Sceptyku są zawarte :)

ocenił(a) film na 6
Muszrom

Dzięki za przeczytanie i odpisanie :) Przed chwilą dodałem sobie Solomon Kane do listy "Do obejrzenia" i właśnie zapomniałem jeszcze skomentować postaci antagonisty, tak jak pisze Spellbinder postać ta pozwoliła na jeszcze lepsze wczucie się film i w sytuację Pana Niedowiarka, cytuję "on nie zwariował, to się dzieje naprawdę".
P.S. Mimo, że sam jestem sceptykiem w przypadku horrorów, to zadziwiające jest to, że właśnie filmy z przedziału ocen 5-6 bardziej mi przypadają do gustu, tak jak np. słabo oceniany Boogeyman z 2005 roku - mi się podobał, jest kilka momentów w których tętno skacze, oczywiście trzeba oglądać po ciemku i w samotności dla dopełnienia efektu :) Jak dla mnie to większą grozę potrafią wywołać trzeszczące drzwi otwierające się powoli za plecami bohatera aniżeli jakiś mutant z siekierą wypełzający z krypty :) Strach przed nieznanym jest o wiele większy niż przed tym co się widzi i do czego przyzwyczajamy się w 5 sekund.

ocenił(a) film na 5
Druggist

Akurat w przypadku horrorów tak jest, że wysoka ocena i dobre opinie nie zawsze pokrywają się z pozytywnymi wrażeniami.
Generalnie i tak zamiast typowego horroru wolę thrillery z wątkami "fantastycznymi", a wśród nich zdecydowanie mogę polecić Drabinę Jakubową, jak dla mnie rzecz bezkonkurencyjna w takim rodzaju filmów. Pozdrawiam :)