Bena właśnie rzuca dziewczyna. Desperacko próbuje sobie z tym faktem poradzić. W barze z fastfoodem dosiada się taki jeden gaduła z gitarą. I ruszają w nocną przejażdżkę.
Symaptycznie opowiedziana historia. Krótka ale pełna uroku. Dowiedziałam się z niej że mężczyźni też mają trochę uczuć. I dla Maxa Simonischka warto było obejrzeć. Tym bardziej ten męski Max S., to 1m,94 testosteronu z "Hindenburga" wyglądał tam jeszcze tak młodo i niewinnie.