Mam kilka zastrzeżeń co do tego filmu:
1. Przekontrastowiony image - bohaterowie wyglądają jak banda dziwaków-przebierańców, a przecież w oryginale nimi nie byli.
2. Podobieństwo aktotów do prawdziwych postaci mogło być większe.
3. Fabularnie film ten nijak ma się do kreskówki. W tej ostatniej grupa przyjaciół rozwiązywała zagadki kryminalne, natomiast w ogóle nie występowały tam zjawiska paranormalne. Elementem charakterystycznym było to, że złoczyńcy pozorowali zjawiska nadprzyrodzone m.in. poprzez przebieranie się za zjawy.
Podsumowując "Potwory na gigancie" jako samodzielna produkcja - może być. Nigdy jednak nie zaakceptuje jej jako ekranizacji słynnej kreskówki o Scoobym. Postawiono tutaj na efekty specjalne, przyciągąjące oko kolorki a zapomniano o wielu ważniejszych rzeczach. Mogło być znacnzie ambitniej niż tylko miła komedia dla dzieci.
Po obejrzeniu filmu miałem wrażenie, że twórcy naprawdę nie szanują fanów kreskówki. Przy pierwszej części jeszcze twórcom wybaczyłem, że rozwiązanie ma charakter paranormalny - zawsze w serialach to były jedynie pozory takich zjawisk, więc raz mogli trafić na prawdziwe zjawisko. Po tej części straciłem wiarę w udany film kinowy. Cieszę się, że obejrzałem go dopiero w telewizji i nie mając wobec niego żadnych oczekiwań - dzięki temu czwóreczkę mógłbym mu wystawić (ale nie będę psuł oceny i tutaj nie zagłosuję).
Z pierwszym i trzecim punktem zgadzam się całkowicie. W kreskówce najbardziej przerysowanymi postaciami byli Kudłaty i Scooby, a w filmie Dafne i Velma.
Osobiście film entuzjastom oryginału odradzam.
"Fabularnie film ten nijak ma się do kreskówki. W tej ostatniej grupa przyjaciół rozwiązywała zagadki kryminalne, natomiast w ogóle nie występowały tam zjawiska paranormalne."
Występowały, występowały. Ale odnośnie oryginalnego "Scooby Doo, where are you?" nie jestem pewien, ale był chyba jeden przypadek, gdzie natrafili na prawdziwego potwora, ale głowy nie dam sobie uciąć. Natomiast w odsłonie z lat '80, w serialu "13 demonów Scooby-Doo" Scooby, Kudłaty, Daphne, Flim Flam i Scrappy łapali do kufra prawdziwe duchy lub jak woli tłumacz tytułu - demony. W pierwszych filmach Hannah-Barbera i WB - "Duch czarownicy" i "Wyspa Zombie" (a także "Braciach boo" i tych starszych pełnometrażówkach) tez były prawdziwe potwory - dla uatrakcyjnienia, no bo w końcu film to film i trzeba wyjechać z czymś ciekawym.
"Sądze,że pierwsza część jest o niebo lepsza."
Jest lepsza, od sequela i od "What's new Scooby-Doo"