Mam mieszane uczucia co do tego filmu. Z jednej strony rzemieślniczo bardzo dobry, bo muzyka i animacja 10/10. 3D świetnie się udało. Mam również nadzieję, że w tej konwencji estetycznej wydadzą jeszcze serial.
Fabuła klasycznie mało wyszukana i mało wciągające. Klasyczne mówienie o wielkiej wartości przyjaźni i o tym, że przyjaciele są najważniejsi. Trochę za mało intrygi a za dużo moralizatorstwa. Wątek detektywistyczny praktycznie nieistniejący.
Fabuła zamiast być centrum filmu jest tłem dla ekspresji preferowanych przez twórców wartości. Z jednej strony to dobrze, ponieważ filmy animowane skierowane do dzieci mają również cel moralizujący, niemniej zazwyczaj wątek moralizatorski był zwieńczeniem filmu. Zwieńczeniem fabuły. Wisienką na torcie. Tutaj nie mamy tortu, a tartę z wisienek moralnych.
Było sporo nieukrywanej w żaden sposób, a wręcz momentami nachalnej, popularnej współcześnie agendy. Fred zamiast być genialnym strategiem jakim zawsze był, stał się emanacją "toxic masculinity" (tak! to sformułowanie padło w trakcie filmu). Oczywiście dał się rozproszyć seksownej policjantce (która okazała się trapem) i jedyne co dało radę go zmusić do działania, rzecz jasna pochopnego, brawurowego i nieprzemyślanego, to zniszczenie jego samochodu.
Jeden z bohaterów, drugi przedstawiciel "toxic masculinity" jest emanacją męskiej próżności i dumy. Przy czym jest oczywiście tchórzem i krętaczem. Dopiero na koniec jego robo pies mu mówi, że słabość i strach również mają wartość, co rzecz jasna jest kolejnym pstryczkiem w nos w tzw "toksyczną męskość". Rozumiem, jest to rzecz niepożądana, ale czy konieczne jest, by pompować takie treści w filmach animowanych dla dzieci?
Może niesprawiedliwie oceniam tę stronę filmu, jednak wolałbym więcej treści, a mniej moralizatorstwa. Mam wrażenie, że kiedyś proporcje były odwrotne, ale mogę się mylić, ponieważ nie dostrzegam tego, co niegdysiejsi twórcy chcieli przekazać.
Ostatecznie film całkiem przyjemny. 7/10
Polecam i pozdrawiam.