Byłem ciekaw ze względu na Lance Henriksena, który pojawia się w ostatnich 10 minutach filmu. Ale ogólnie nie warto i szkoda oczu.
Jak zauwazylem, Henriksen pojawia się w ostatnich latach w co drugim horrorze klasy B
Jego kariera potoczyła się trochę podobnie jak paru innych (patrz Rutger Hauer, czy John Rhys-Davies) , świetnych swego czasu a obecnie chałturzących byle jak i w czym popadnie, bez wysiłku, jakby od niechcenia. Aby odfajkować kolejną rolę, czy raczej rólkę, wziąć gażę i zniknąć na jakiś czas…
Szkoda.
Kiedyś bardzo go lubiłem.