PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=408150}

Sekret

The Secret
4 234
chce zobaczyć
Sekret
powrót do forum filmu Sekret

Witam
Czytałam wasze niektóre opinie na ten temat, że niby sekret się nie sprawdza. Nie przyciągneliście do siebie
1000000zł, samochodu itp. Ludzie w filmie nie wspomnieli pewnej rzeczy, a mianowicie:
to NIE JEST tak, że jednego dnia myslę o nowiutkim ferrari a drugiego dnia już mam. Nie chodzi o to że nie
chciecie, tylko ludzie zazwyczaj nie robią nic.(ludzie czekają, że bedzie magiczna różdżka, która za
machnięciem spełni wszystko od razu) Chyba nie rozumiecie prawda? Podam przykład. Załużmy że
chcę śpiewać powiedzmy w operze. Cały czas o tym myśle, słyszę ludzi którzy gratulują mi wspaniałego
głosu. Ale prawda jest taka że nie umiem śpiewać. Jeśli nie pojdę do jakiejś szkoły muzycznej itp. to się raczej
nie naucze mam rację? Ja sama muszę poświęcić mnóstwo swojego czasu, cierpliwości, muszę być wytrwała
aby mieć odpowiadni głos. I przede wszystkim odpowiednie nastawienie. I taki jest sekret. I podobna sprawa z
cała masą innych rzeczy.
Kolejna sprawa, ludzie nie przyciągają wszystkiego ponieważ mentalnie są jeszcze "na negatywnych myslach"
chociaż nie zdajemy sobie z tego sprawy. Musimy oczyścić swój umysł z negatywnych myśli aby dodać "siły"
naszym pozytywnym myslom. Polecam w tej sprawie książkę "Klucz do sekretu" autor Joe Vitale.
Autor opisuje w sposób szczegółowy na pytanie, dlaczego sekret nie zadziałał. Podaje też różne techniki
oczyszczania umysłu, (ja sama osobiście poczułam się o wiele lepiej)
Kończąc temat trochę śmieje się z ludzi którzy mówią "jestem katolikiem i nie wierze w coś takiego" W Biblii
jest napisane ":Proście a będzie wam dane", chociaż jakby poszukać to może by się coś znalazło w Piśmie
Świętym na ten temat :)
PS Przepraszam za błedy ortograficzne jeśli ktoś będzie ich szukał.
Pozdrawiam
Arawis

użytkownik usunięty
arawis18

"Czytałam wasze niektóre opinie na ten temat, że niby sekret się nie sprawdza. Nie przyciągneliście do siebie
1000000zł, samochodu itp. Ludzie w filmie nie wspomnieli pewnej rzeczy, a mianowicie:
to NIE JEST tak, że jednego dnia myslę o nowiutkim ferrari a drugiego dnia już mam. Nie chodzi o to że nie
chciecie, tylko ludzie zazwyczaj nie robią nic.(ludzie czekają, że bedzie magiczna różdżka, która za
machnięciem spełni wszystko od razu) Chyba nie rozumiecie prawda?"

Z całym szacunkiem, ale to chyba TY czegoś nie zrozumiałaś. Właśnie takie kity sprzedaje nam autorka książki - że wystarczy tylko siąść na fotelu, "przyciągać" do siebie myślami rozmaite rzeczy i one same do nas przypłyną w magiczny sposób, bez żadnego wysiłku. Skoro to tak nie działa, więc cóż to za "Sekret"? Jest nieco chyba przereklamowany ;).

A jeśli ktoś chce mieć milion złotych, nowiutkie Ferrari albo Miss Universum za kochankę, to niestety nigdy nie będzie tego miał, o ile nie jest miliarderem, gangsterem albo np. prezydentem. Żaden "Sekret" tego nie przyniesie, choćby sobie "przyciągać" przez całe zasrane życie.

"Podam przykład. Załużmy że
chcę śpiewać powiedzmy w operze. Cały czas o tym myśle, słyszę ludzi którzy gratulują mi wspaniałego
głosu. Ale prawda jest taka że nie umiem śpiewać. Jeśli nie pojdę do jakiejś szkoły muzycznej itp. to się raczej
nie naucze mam rację? Ja sama muszę poświęcić mnóstwo swojego czasu, cierpliwości, muszę być wytrwała
aby mieć odpowiadni głos. I przede wszystkim odpowiednie nastawienie. I taki jest sekret. I podobna sprawa z
cała masą innych rzeczy. "

No sama widzisz - to nie MYŚLENIE o danej rzeczy ci ją zapewni, ale po prostu WYKONYWANIE jej. A skoro tak jest, więc jeszcze raz spytam - co to ma być za "Sekret", który nic tak naprawdę nie daje, jak sama przyznałaś?

I znowu ględzenie o tym nastawieniu... Bla bla bla, a ja znam kilka osób, które po studiach osiągnęły z życiu ogromny sukces, w przeciwieństwie do mnie, i jakoś wcale niczego nie "przyciągały" ani nie miały pozytywnego nastawienia. Wręcz są gburami i pesymistami, którzy widzą wszystko w czarnych barwach. A jednak mają kasy jak lodu i są wspaniale ustawieni. Z kolei znam też pełno optymistów, którzy nie mają praktycznie nic, a uśmiechają się ciągle jak głupi do sera. I co w związku z tym wszystkim?

"Kolejna sprawa, ludzie nie przyciągają wszystkiego ponieważ mentalnie są jeszcze "na negatywnych myslach"
chociaż nie zdajemy sobie z tego sprawy. Musimy oczyścić swój umysł z negatywnych myśli aby dodać "siły"
naszym pozytywnym myslom."

Dobrze się czujesz, koleżanko? To nie nasze myśli, ale działania decydują o tym, co mamy. Wyobraź sobie, że ja mogę sobie nie wiem jak pozytywnie myśleć a nigdy nie będę miał nawet jednego miliona złotych. Z kolei jakiś gangster, synek szefa mafii albo multimilioner ma to wszystko tak po prostu, bo miał fuksa urodzić się np. synem jakiegoś gangola. I wcale nie musi mieć do tego pozytywnego nastawienia. przeciwnie, większość takich ludzi to opryskliwe i pesymistyczne ponuraki. Więc znowu spytam, czego próbujesz dowieść tymi mitami?

"Polecam w tej sprawie książkę "Klucz do sekretu" autor Joe Vitale.
Autor opisuje w sposób szczegółowy na pytanie, dlaczego sekret nie zadziałał. Podaje też różne techniki
oczyszczania umysłu, (ja sama osobiście poczułam się o wiele lepiej) "

Czy to jest jakaś kryptoreklama? Po co polecasz ludziom kolejną książkę od tej bandy naciągaczy, co nabija sobie kieszenie naiwnością swoich czytelników? Wiesz, byłem niedawno w Empiku, i co tam zobaczyłem? Jest cała półka wypełniona tymi "dziełami" spod znaku "Sekretu". Jest "Proś a będzie ci dane", "Moc pozytywnego myślenia", "Prawo przyciągania", "Sekret kodu Mojżesza", "Klucz do Sekretu", "Zero Ograniczeń" i masa innego gówna. Przecież oczywiste jest, że po ogromnej sprzedaży i milionów zysku z "Sekretu" te cwaniaczki znalazły sobie żyłę złota i będą wydawać całymi seriami książki podobne do tej by znowu natłuc przyjemnie szeleszczących banknocików. Ktoś tu chyba jest nieco naiwny...

"Kończąc temat trochę śmieje się z ludzi którzy mówią "jestem katolikiem i nie wierze w coś takiego" W Biblii
jest napisane ":Proście a będzie wam dane", chociaż jakby poszukać to może by się coś znalazło w Piśmie
Świętym na ten temat :) "

A ja śmieję się z twojej naiwności. Ja owszem, wierzę w Boga, ale nie straciłem rozumu i nie dam sobie wmawiać bajeczek.

"Proście a będzie wam dane" - Piękny cytat ale szkoda, że nie ma żadnego zastosowania w prawdziwym życiu. Gdyby był on prawdziwy, to ja aktualnie sypiałbym z Megan Fox, miał czterdzieści milionów majątku i jeździł najnowszym Porsche. A że tak nie jest w moim przypadku, jak i ogromnej większości innych ludzi na świecie to znak, że niestety poprosić nie wystarczy ;-).

Rozumiem Twoje myślenie i nie wszędzie się zgodzę.
"A jeśli ktoś chce mieć milion złotych, nowiutkie Ferrari albo Miss Universum za kochankę, to niestety nigdy
nie będzie tego miał, o ile nie jest miliarderem, gangsterem albo np. prezydentem. Żaden "Sekret" tego nie
przyniesie, choćby sobie "przyciągać" przez całe zasrane życie."
Przypomnij sobie, czy np. Henry Ford urodził się jako milioner? A czy Bill Gates od razu został
najbogatszym na świecie? (teraz zapewne już nie ale kiedyś) I nie powiedziałabym że są (lub byli)
gangsterami albo prezydentami.

"ja znam kilka osób, które po studiach osiągnęły z życiu ogromny sukces, w przeciwieństwie do mnie, i
jakoś wcale niczego nie "przyciągały" ani nie miały pozytywnego nastawienia. Wręcz są gburami i
pesymistami, którzy widzą wszystko w czarnych barwach. A jednak mają kasy jak lodu i są wspaniale
ustawieni. Z kolei znam też pełno optymistów, którzy nie mają praktycznie nic, a uśmiechają się ciągle jak
głupi do sera. I co w związku z tym wszystkim? "
Skąd możesz wiedzieć co siedzi w głowie tych ludzi? Jeśli mentalie nastawiały się na porażkę mimo swojej
wiedzy to nie mogło im się tyle udać. Mój przykład z życia :Dużo uczyłam się na spr z geografi a kiedy
popatrzyłam na kartkę nie byłam w stanie nic napisać (myślenie o negatywnej ocenie). Domyśl się mojej
oceny.

"Po co polecasz ludziom kolejną książkę od tej bandy naciągaczy, co nabija sobie kieszenie naiwnością
swoich czytelników? Wiesz, byłem niedawno w Empiku, i co tam zobaczyłem? Jest cała półka wypełniona
tymi "dziełami" spod znaku "Sekretu". Jest "Proś a będzie ci dane", "Moc pozytywnego myślenia", "Prawo
przyciągania", "Sekret kodu Mojżesza", "Klucz do Sekretu", "Zero Ograniczeń" i masa innego gówna.
Przecież oczywiste jest, że po ogromnej sprzedaży i milionów zysku z "Sekretu" te cwaniaczki znalazły
sobie żyłę złota i będą wydawać całymi seriami książki podobne do tej by znowu natłuc przyjemnie
szeleszczących banknocików. Ktoś tu chyba jest nieco naiwny... "

Podałam tą książkę z powodów w moim założonym temacie. Było też tak takie ładne zdanie, w sam raz dla
Ciebie, nie zacytuję Ci go ale było mniej wiecej tak : Musisz znać swoje OGRANICZENIA!!! Nie myśl sobie że
np w wieku 60 lat zostaniesz najlepszym na świecie koszykarzem. To teź nawiązanie do twojego 1szego
cytatu. Nawet Sekret nie sprawi że bedziesz miał np Angelina Jolie, Megan Fox lub . . . . . . . . ( wstaw imię
swojej wymarzonej kobiety) tylko dla siebie.
Ale jeśli nie czujesz się na siłach aby działać coś po to by uzyskać Porshe to wiesz że samym przyciąganiem
go nie dostaniesz. A o tym w "Sekrecie" chyba już zapomnieli wspomnieć.
Przepraszam za błedy
Pozdrawiam
Arawis

użytkownik usunięty
arawis18

"Przypomnij sobie, czy np. Henry Ford urodził się jako milioner? A czy Bill Gates od razu został
najbogatszym na świecie? (teraz zapewne już nie ale kiedyś) I nie powiedziałabym że są (lub byli)
gangsterami albo prezydentami. "

To, co napisałem, o tym gangsterze, prezydencie czy miliarderze, to były przykłady. Wiadomo, że sukces odniosła większa grupa ludzi, ale zapewniam Cię - nikt z nich do niczego nie doszedł w wyniku swojego myślenia, ale DZIAŁANIA, co podkreślam raz jeszcze. Od siedzenia w fotelu i fantazjowania nikt nie został kimś wielkim. Od tego jedynie brzuch może urosnąć. Ach, i chyba mi nie powiesz, że Bill Gates siedzi całymi dniami i sobie "przyciąga" bogactwo myślami? Nie, on je zdobył dlatego, że założył firmę Microsoft, która odniosła ogromny sukces. I możesz być pewna tego, że wcale nie musiał sobie tego godzinami wyobrażać, to się po prostu... stało.

"Skąd możesz wiedzieć co siedzi w głowie tych ludzi? Jeśli mentalie nastawiały się na porażkę mimo swojej
wiedzy to nie mogło im się tyle udać. Mój przykład z życia :Dużo uczyłam się na spr z geografi a kiedy
popatrzyłam na kartkę nie byłam w stanie nic napisać (myślenie o negatywnej ocenie). Domyśl się mojej
oceny."

Wiem, bo znam tych ludzi chyba lepiej niż siebie. Możesz mi uwierzyć na słowo - nikt z nich nie stosuje żadnych "Sekretów" ani innych gówien, natomiast to, co robią skutecznie, to DZIAŁAJĄ. Czyli po prostu ROBIĄ to, co może im przynieść sukces a nie myślą o tym. Twój przykład o sprawdzianie z ortografii nie jest żadnym dowodem na temat "Sekretu". Wiadomo chyba, że skoro byłaś spięta i zdenerwowana to kiepsko Ci poszło, bo w sytuacjach stresowych organizm funkcjonuje nieprawidłowo. Tego już dowiodła medycyna. Wydzielają się rozmaite neuroprzekaźniki, jak adrenalina czy kortyzol i to one zakłócają funkcjonowanie człowieka. A nie żaden "Sekret" bądź łamanie jego praw.

"Podałam tą książkę z powodów w moim założonym temacie. Było też tak takie ładne zdanie, w sam raz dla
Ciebie, nie zacytuję Ci go ale było mniej wiecej tak : Musisz znać swoje OGRANICZENIA!!! Nie myśl sobie że
np w wieku 60 lat zostaniesz najlepszym na świecie koszykarzem. To teź nawiązanie do twojego 1szego
cytatu. Nawet Sekret nie sprawi że bedziesz miał np Angelina Jolie, Megan Fox lub . . . . . . . . ( wstaw imię
swojej wymarzonej kobiety) tylko dla siebie.
Ale jeśli nie czujesz się na siłach aby działać coś po to by uzyskać Porshe to wiesz że samym przyciąganiem
go nie dostaniesz. A o tym w "Sekrecie" chyba już zapomnieli wspomnieć."

No brawo, genialne odkrycie. Koleżanko, zrozum, że w ten sposób niejako sama zaprzeczyłaś zarówno sobie, jak i podważyłaś wiarygodność autorów tych beznadziejnych książek. Sama powiedz - co to muszą być za naciągacze i oszuści, skoro Pani Rhonda najpierw twierdziła, że "Możesz mieć absolutnie wszystko i nie ma żadnych ograniczeń" a teraz Pan Joe pisze "A jednak masz ograniczenia, no bardzo nam przykro!" w swojej kolejnej żałosnej publikacji?

Nie widzisz, że ci ludzie wręcz szydzą z ludzkiej naiwności i bazując na tym, dorobili się naprawdę pokaźnej sumki zielonych? Pierwszy "Sekret" sprzedał się w ilości bodajże ponad dziewięciu milionach egzemplarzy. Oczywiste więc jest, że po dorwaniu się do takiej żyły złota kolejni "mędrcy" dorwali się do koryta i masowo płodzą kolejne takie bajeczki. Posunęli się nawet do tego, aby zaprzeczać swoim poprzednikom (jak np. Pan Joe wobec Pani Rhondy) i ich "poprawiać", byle tylko wrzucić na rynek kolejny produkt dla naiwnych ludzi, oby tylko wycisnąć ich kapsę, jak worek twarogu.

Ostatnio zaszedłem do Empiku i złapałem się za głowę - ujrzałem chyba z siedem czy osiem bliźniaczych tomów z tej serii! Po prostu łapy opadają... A schodzi to pięknie, jak świeże bułeczki, naiwniacy łykają to jak wygłodzone pelikany. Cała ta "sekta" od <<prawa przyciągania>> posuwa się w bezczelności nawet do tego, że w jednej książce napisze "Możesz mieć wszystko, bla bla bla, nie masz żadnych ograniczeń" a w kolejnej "A jednak masz ograniczenia, nie zanurkujesz między zgrabne nogi Megan Fox i nie zrobisz jej minety! Znaj proporcjum, mocium panie!" itd. itp.

Jeśli piszę zbyt ostro i czymś Cię uraziłem to przepraszam. Chciałem po prostu jasno się wyrazić.

Napisałam temat aby ludzie nie czekali próżno na manne z nieba. Też dorzuciłeś swoje 3 grosze, wspomniałeś
o sprawach o których ja zapomniałam, trafnie zauważyłeś wzajemnie zaprzecznie się książek. Jednak czy
ludzie Ci pisząc książki myśleli tylko o kasie? Nie jestem pewna, Myśle że po części chcieli się też podzielić
wiedzą o tym że pozytywne myślenie i nastawienie do świata może pomóc w zwykłym życiu. Nie wszyscy
ludzie o tym wiedzieli, ja myśle że to dobra rada. Co do "Sekretu" wiemy że najważniejsze jest działanie, a
bierne czekanie do niczego nie doprowadzi. Nadal nie wszyscy fani "Sekretu" o tym wiedzą. Dlatego też mój
temat :) A co do Megan Fox. . . Wiesz zawsze są marzenia :D
PS Przepraszam za powtórzenia, jakoś nie mam natchnienia do pisania dzisiaj.

użytkownik usunięty
arawis18

Nie ma problemu :). Wiesz, chciałbym Cię jeszcze przeprosić za mojego niezbyt uprzejmego pierwszego posta. Po prostu mnie denerwuje fakt, że zostaliśmy oszukani przez bandę "pseudo - naukowców" i może troszkę przesadzam ze swoimi uwagami... Mogę się jak najbardziej zgodzić z Tobą w kwestii:

"Myśle że po części chcieli się też podzielić
wiedzą o tym że pozytywne myślenie i nastawienie do świata może pomóc w zwykłym życiu"

Tak, to jest akurat prawda - pozytywne nastawienie jak najbardziej POMAGA w normalnym życiu. Chciałbym tylko podkreślić, że niestety samo nastawienie nie uczyni żadnych cudów - owszem, ono POMAGA, ale nie jest decydujące. I tu się zgadzamy w stu procentach. Tylko wiesz, fakt, że nastawienie pomaga osiągać rezultaty to nie oznacza, że wszystko zrobi się samo. I podkreślam to teraz z całą siłą, bo zdaje mi się, że autorka "Sekretu" właśnie to nam wmawia - że wystarczy tylko siąść w fotelu i czekać, aż najnowszy Lexus sam podjedzie na parking a do łóżka wskoczy nam Heidi Klum... I to tyle ode mnie, chyba wszystko zostało już powiedziane, także pozdrawiam i raz jeszcze przepraszam za poprzednie, nieco zbyt oschłe wypowiedzi.

W porządku, ciesze się że wypowiedziałeś sie ta ten temat. Wniosek z "Sekretu" taki że można coś wyciągnąć
z tego ale nie wierzyć we wszystko :) I chyba tyle :) Pozdrawiam

arawis18

Droga Arwis. Zdecydowanie popieram Twoje wypowiedzi. Arbiter najprawdopodobniej do końca życia będzie gnił z tym pesymizmem i nic nie osiągnie. Ale w filmie wyraźnie wspominali, że "Secret" działa z opóźnieniem. To jak szybko marzenie się urzeczywistni zależy od tego ile pozytywnych uczuć w to marzenie będziesz wkładać codziennie i przede wszystkim jaką datę realizacji sobie wyznaczysz. Jeżeli wyznaczysz zbyt wczesną, wtedy możesz nie uwierzyć i się nie zrealizuje. Wyznaczaj więc najszybszą w jaką jesteś w stanie uwierzyć. Osobiście dzięki książkom na temat, które przeczytałem i temu filmowi również w moim życiu dzieją się zdumiewające rzeczy. I będą się działy jeszcze lepsze :) Pozdrawiam

ocenił(a) film na 9
doncamillos

Je też popieram i więrzę w moc moich myśli.

Kolego Arbitrze. To myśl właśnie powoduje działanie. Jeżeli najpierw nie pomyślisz, nie zadziałasz. Proponuje przeczytać najpierw kilka książek na ten temat, dopiero potem się wypowiadać. Polecam m.in. Anthony'ego Robbinsa, Ziga Ziglara, Josepha Murphy'ego, Dale Carnegiego, T. Harv Ekera i wielu innych.

użytkownik usunięty
doncamillos

A skąd możesz wiedzieć, czy ja przypadkiem dobrze nie znam tych książek? Zwłaszcza Murphy'ego przeczytałem chyba wszystkie, no i czego to dowodzi bądź co to zmienia?

Hmm. Dosyć dawno czytałem Murphy'ego. Wiele moich znajomych skarżyło się, że stosowało te zasady, a niewiele to dawało. Dla mnie Potęga Podświadomości była punktem wyjścia, ale też nie dała mi 100% odpowiedzi na wszystkie moje pytania. Dlatego uważam, iż wszystko co tam napisał jest prawdą, aczkolwiek nie kompletną, w tym sensie że jego książki nie dają oczywistych odpowiedzi: jak to zrobić? Pisze on przede wszystkim o afirmacjach. To jest bardzo potężne narzędzie, ale musi być połączone z odpowiednimi emocjami. Kiedy kreujemy jakiś cel w swoim życiu i chcemy go osiągnąć, musimy mieć wyrazisty tego obraz w głowie, ale żeby doszło do działania, musimy te obrazy połączyć wyłącznie z pozytywnymi emocjami i koncentrować się wyłącznie na końcowym efekcie każdego dnia, ale w taki sposób jakby to było już teraz. To wszystko. Weźmy przykład. Ktoś, jak każdy - mówi, że chciałby mieć dużo pieniędzy, ale podświadomie kojarzy ludzi bogatych np. z kimś nieuczciwym, albo myśli, że będzie się bał wtedy o swoje bezpieczeństwo, albo boi się, że wtedy znajomi się od niego odwrócą lub uważa po prostu, że droga do bogactwa jest zbyt dla niego trudna, inni mieli łatwiejszy start, kapitał itp. . Wystarczy 1 z tych powodów, żeby zabrakło motywacji do działania. To wszystko najczęściej bierze się z błędnych przekonań, które w odpowiedni sposób wpływają na nasze uczucia. Należy więc zmienić uczucia na interesujący nas temat, dopiero wtedy może dojść do zmiany. Być może nie jest to łatwe, ale można się tego nauczyć jak każdej innej rzeczy poprzez praktykę. O tym wiele pisze Anthony Robbins, dlatego uważam, że jego książki są doskonałym uzupełnieniem do Murphy'ego. P.S. Nie piszę tego tylko na podstawie tych książek, ale i na podstawie własnych doświadczeń (inaczej nie miałbym realnych podstaw żeby o tym pisać). Piszę to również z nadzieją, że przeczyta to ktoś oprócz Arbitra, bo on raczej nie zrozumie.

użytkownik usunięty
doncamillos

To nie jest kwestia tego, że ja nie rozumiem, co piszesz. Merytorycznie nie mam żadnych kłopotów, żeby odczytać i przeanalizować treść twoich niezwykle naiwnych i optymistycznych postów. Problem tkwi w tym, że bredzisz głupoty, tak po prostu.

Znasz osobiście np. jakiegoś gangstera? Lub jego synka, który w przyszłości najprawdopodobniej przejmie stanowisko tatusia? Chcesz mi wmówić, że oni mają miliony na koncie dzięki swojemu pozytywnemu myśleniu? Kurde, chciałbym widzieć takiego łysego, napakowanego gangola w beemce, który właśnie wymusił od kogoś przekrętami ze dwa miliony na swoje konto, a wieczorem siada z synusiem na podłodze i puszczają obaj serię "allahów" w kierunku nieba, aby swoimi pozytywnymi myślami i potężnymi afirmacjami przyciągnąć do siebie kolejne miliony. Koleś, stuknij się w łepetynę, jeśli masz takie wyobrażenie o świecie.

Aha, i przestań opowiadać bajeczki, jak to niby wszyscy ludzie sukcesu dochodzą do ogromnych majątków dzięki swoim afirmacjom i optymizmowi. Pełno jest przecież takich, którzy idą przez życie przypadkiem, nie wiedząc, co ze sobą zrobić, aż tu nagle przypadkiem znajomy zaprasza ich za granicę, i tam dzięki znajomości taki obibok natłucze furę majątku i wraca zadowolony do kraju. I co, powiesz, że on musiał wcześniej latami o tym myśleć i sobie to wyobrażać?

A przeciętny człowiek może sobie i całymi dniami siedzieć, medytować, i snuć wyobrażenia o swoim sukcesie. I co mu z tego przyjdzie? Gówno. Będzie tylko tracił czas na głupoty, zamiast ruszyć odwłok i polatać po mieście, żeby znaleźć sobie jakąkolwiek pracę, dającą mu realne banknociki.

Co do tej uczciwości to hmmm, oczywiste jest, że ogromna większość milionerów to ludzie nieuczciwi. Weźmy za przykład polityków, mafie czy bossów dobrze prosperujących firm. Naprawdę uważasz, że ci ludzie wzbogacili się uczciwie, a przede wszystkim codziennie rano siadali na dywaniku, by "zaliczyć" sobie kilka afirmacji i wyobrażać sukces? Także obawy co do tego, że bogaci ludzie to zazwyczaj cwaniaczki i krętacze, są całkowicie uzasadnione. Bo chyba ktoś uczciwie smażący kotlety w McDonald's raczej nie ma wielkich szans na dorównanie Billowi Gatesowi, prawda? I owszem, jak ktoś rodzi się w biednej rodzinie, cierpiącej głód, to ma jednak nikłe szanse na jakikolwiek sukces, w przeciwieństwie do człowieka narodzonego jako synek miliardera. Nie uważasz, że takie "detale" mają kluczowe znaczenie?

PS. Twierdzisz, że kierujesz to do innych ludzi, bo ja rzekomo nie zrozumiem tego wywodu, więc po co zamieszczasz swojego posta jako odpowiedź na mój?

Tak, oni mają miliony (raczej nie na koncie) dzięki swojemu pozytywnemu myśleniu. Myślisz, że udałby im się jakikolwiek przekręt, gdyby myśleli: "nie, to się nie uda" , "za duże ryzyko". Nie sądzę. Na pewno widzieli swój "sukces" w wyobraźni. Problem polega na tym, że ja opisałem zdrowego emocjonalnie człowieka. Natomiast taki gangster nie żywi raczej negatywnych uczuć z bycia kimś nieuczciwych (tatuś go nauczył, że tak można żyć), nie odczuwają takiego strachu jak przeciętni ludzie - jednym słowem nie dopadają ich negatywne uczucia związane z planowanym przekrętem, a wręcz przeciwnie: duma związana ze skutecznym zrealizowaniem planu, satysfakcja z posiadania pieniędzy, poczucie wielkości w oczach swoich znajomych (gangsterów). Najczęściej dopiero po zrealizowanych zamachach, przekrętach dopadają ich negatywne emocje związane z przeszłością (najczęściej jest już za późno). A po zamachu może nie zwraca się do allaha - bo ja nic o religii nie wspominam, ale na pewno przynajmniej powie: "kurwa, udało się!"

Jeżeli na przykład znajomy zaprosił kogoś za granicę, gdzie później dochodzi on np. do większych pieniędzy to powiem ci również: ten znajomy nie zjawił się przypadkowo - osoba zainteresowana faktycznie musiała wizualizować obrazy o bogactwie. Rzecz w tym, że ta osoba nie koniecznie robiła to świadomie - ale robiła (np. przed snem, czy w innych swobodniejszych chwilach). A nie ma różnicy czy robisz to świadomie czy nieświadomie - zawsze działa. Film pokazuje, żeby robić to świadomie - bo wtedy wiesz na czym się koncentrujesz (wtedy możesz wybrać to czego naprawdę chcesz, a nie tylko to co narzuca ci społeczeństwo, lub twoje wewnętrzne przekonania).

"A przeciętny człowiek może sobie i całymi dniami siedzieć, medytować, i snuć wyobrażenia o swoim sukcesie. I co mu z tego przyjdzie? Gówno. Będzie tylko tracił czas na głupoty, zamiast ruszyć odwłok i polatać po mieście, żeby znaleźć sobie jakąkolwiek pracę, dającą mu realne banknociki"

Jeżeli to praktykowałeś i nie wychodziło, najprawdopodobniej popełniasz jakiś błąd. Najprościej mówiąc, sądząc po twoim komentarzu: nie wierzysz w to co obrazujesz. Ale tak naprawdę musisz się zastanowić jakie emocje budzą w tobie te obrazy. I jeśli koncentrujesz się na procesie dochodzenia do tego celu, i jeśli utożsamiasz ten proces jako coś trudnego, to przestaniesz mieć motywację. Zawsze koncentruj się na ostatecznym celu i czuj się już teraz szczęśliwy z powodu jego osiągnięcia. Wszystko jest opowiedziane w tym filmie.

Odnośnie ostatniej części, z nieuczciwymi politykami jest jak z gangsterami, o których napisałem wyżej.
Natomiast jeżeli chodzi o bogatych ludzi, których rodzice też byli bogaci - nie są oni bogaci, dlatego, że ich rodzice mieli pieniądze, tylko dlatego, że rodzice od małego nauczali ich odpowiednich nawyków z związanych z pieniędzmi (czego nie uczą w szkołach i biedni ludzie często nie odnajdują również w swoim społeczeństwie).

I nic nie wspomniałem, że uczciwość to droga do bogactwa materialnego (co najwyżej do bogactwa duchowego, do szczęścia osobistego). Jak już wyżej wspomniałem, chodziło mi jedynie o to, że jeżeli ktoś negatywnie postrzega brak uczciwości, i kojarzy ludzi bogatych z nieuczciwością, to może skutecznie powstrzymać go przed byciem bogatym.

Podałem akurat przykład materialny, ale oczywiście wszystkie inne cele, które są niezbędne do osiągnięcia osobistego szczęścia można realizować na sposoby przedstawione w filmie.

użytkownik usunięty
doncamillos

Stwierdzam autorytatywnie - masz klapki na oczach, w dodatku jesteś fanatykiem, któremu lektury spod znaku "Prawa Przyciągania" zrobiły wodę z mózgu i teraz postrzegasz świat w jakiś chory, nierealny sposób...

Co do twoich idoli to zobacz, ile już napłodzili tego gówna. Mówią ci coś takie tytuły, jak "Siedem Sekretów Szczęścia", "Zero Ograniczeń", "Magnetyzm Serca", "Prawo Przyciągania w 7 Krokach", "Proś A Będzie Ci Dane" i kilkanaście innych, bzdurnych i wtórnych do potęgi entej pozycji?

W sam raz dla ciebie, na takich ludziach jak ty najłatwiej się zarabia i jestem niemal przekonany, że masz już w kolekcji te wszystkie wspaniałe lektury z tej serii (szkoda tylko, że wszystkie są dokładnie identyczne i różnią się jedynie okładkami).

"Jeżeli na przykład znajomy zaprosił kogoś za granicę, gdzie później dochodzi on np. do większych pieniędzy to powiem ci również: ten znajomy nie zjawił się przypadkowo - osoba zainteresowana faktycznie musiała wizualizować obrazy o bogactwie."

Co za brednie. Pierwszy raz w życiu przeczytałem coś tak głupiego, mówię poważnie... Na jakim świecie ty żyjesz, aby na pewno pochodzimy z jednej galaktyki?

"Zawsze koncentruj się na ostatecznym celu i czuj się już teraz szczęśliwy z powodu jego osiągnięcia. Wszystko jest opowiedziane w tym filmie."

Owszem, a na "Transformers'ach" widziałem samochody zmieniające się w wielkie roboty, szerzące zniszczenie. I co z tego, czego to dowodzi?

"Natomiast jeżeli chodzi o bogatych ludzi, których rodzice też byli bogaci - nie są oni bogaci, dlatego, że ich rodzice mieli pieniądze, tylko dlatego, że rodzice od małego nauczali ich odpowiednich nawyków z związanych z pieniędzmi"

Doprawdy? A jeżeli tatuś - milioner daje synkowi jakieś 10.000 kieszonkowego na miesiąc, żeby synuś miał na nową furkę, laski i disco party to się nazywa "nauczanie dziecka odpowiednich nawyków z pieniędzmi"?

Bredzisz jak małe dziecko w gorączce, błądzące we mgle. A skoro uważasz, że niby dzieje się to wszystko, co dany człowiek sobie pomyśli, to dlaczego jakieś 80% moich myśli nigdy się nie urzeczywistniło i nie urzeczywistni, natomiast ciągle spotykają mnie rzeczy / ludzie / wydarzenia, o których nigdy w życiu nawet chwilę nie myślałem?

Ale jeżeli tatuś da mu 10 tys kieszonkowego? Ok, ale chodzi o to, że jak już tatusia nie będzie, a powiedzmy w tym przypadku tatuś nie nauczył go odpowiednich nawyków, to te 10 tys. i tak mu nic nie da, i tak najprawdopodobniej skończy z długami, jak już tatusia nie będzie. Odnośnie Twojego ostatniego zdania. Tak. Myślałeś o tym. Tylko nieświadomie. Zresztą twoja świadomość samego siebie jest prawie równa 0. Odpisuję na to gdyż, jestem pewien, że wiele ludzi jak ty, ma podobne objekcje. Z tym, że jeżeli ktokolwiek przeczyta ten bardzo długi dialog, na pewno już wie o co chodzi w przeciwieństwie do ciebie. Jesteś najbardziej zamkniętą w sobie osobą, stopającą tak twardo po ziemi , że zaraz się pod nią zapadniesz. Kończę temat i pozdrawiam ludzi, którzy byli w stanie to doczytać do końca.

użytkownik usunięty
doncamillos

Jasne. Gdy kończą się jakiekolwiek argumenty, najlepiej powiedzieć, że rozmówca jest za głupi i niczego nie rozumie :). Szkoda jedynie, że to tylko niczym nieuzasadniony bełkot z Twojej strony, mający na celu moją dewaluację przy innych użytkownikach. Piszesz tak tylko dlatego, bo nie możesz znieść, gdy ktokolwiek jest górą w dyskusji z Tobą i ma coś logicznego do powiedzenia.

Uważasz, że niby większość ludzi poparłaby te Twoje herezje a takich osób jak ja, z "obiekcjami", jest niewiele? To proponuję, abyś zrobił ankietę na ulicy i podlicz sobie na koniec, jak dużo ludzi uwierzyłoby w te wszystkie bzdury, które wypisujesz, a kto by stwierdził, że jednak racja jest po mojej stronie. Nie omieszkaj wstawić na forum wyników swojego plebiscytu.

"Odnośnie Twojego ostatniego zdania. Tak. Myślałeś o tym. Tylko nieświadomie. Zresztą twoja świadomość samego siebie jest prawie równa 0. "

A skąd to możesz wiedzieć? Pisząc ze mną kilka postów na wirtualnym forum już wiesz, co ja myślę? Jakieś aspiracje na psychologa, czy może jasnowidza? Odpuść sobie trochę.

ocenił(a) film na 10

Szkoda, że "Użytkownik usunięty" wymiękł -ta dyskusja była niezwykle obiecująca, aż żałuję, że nie mogłem się w nią w dać -bo chciało by się zapytać o powód tak zaciętej, emocjonalnej, naszpikowanej inwektywami, krytyki sekretu (i jego twórców, zwolenników).
Wg. mnie to jest tak jak z miłością lub wiarą lub jako takim szczęściem (głębiej rozumianym sukcesem). Otóż ludzie, którym nie powiodło się w miłości (jak mój ojciec) wszelkimi sposobami, chcąc ją zanegować, twierdząc, że prawdziwa miłość nie istnieje. To uśmierza ból, tłumi poczucie niepowodzenia, smutek porażki (jeśli wmówi się sobie, ze dany cel jest nieosiągalny). Zatem gorliwą polemikę osoby, która zaciekle walczy w danym temacie z wizją istnienia i dostępności danego dobra, należy odczytać jako desperacka próba obrony poczucia jako takiego spełnienia (na miarę dostępnych możliwości). Stąd próba zanegowania wypowiedzi, autorów, idei, które twierdzą inaczej, że jednak pewne dobro jest osiągalne. Co ciekawe tutaj sekret (czyli prawo przyciągania) też działa na zasadzie autosugestii, wmówienia sobie czegoś. Ów delikwent /który pewnie już nie odwiedzi tego forum/ z tego co pisze nie odniósł sukcesu i che zanegować w ogóle możliwość jakiejkolwiek drogi na skróty. Dlaczego, a bo nie jest to taka łatwa droga. Sam się przekonałem -bo wymagająca pracy nad sobą (o czym wie o ile naprawdę czytał choćby parę pozycji z kilkunastu, które spłodził J. Murphy). Twierdze, że film sekret to jakby zajawka, wstęp do tematu, na który w sieci jest masę DARMOWYCH materiałów na ten temat (kilka for, a na nich nawet cykliczne audycje do pobrania mp3 za free). Wszystkie jednak wskazują na to, że aby osiągnąć lepsze wyniki, należy wniknąć w siebie, w swoje wnętrze, zweryfikować swoje przekonania, wyobrażenia, a przede wszystkim polubić, zaakceptować siebie co wydaje się nieraz niewykonalne, bo tak nam ktoś gdzieś w życiu wmówił, że jesteśmy do niczego. Gdy zrobi się taki milowy krok, że jesteśmy o.k. i warci nagrody w postaci sukcesu to już łatwo do kolejnego, iż na to nas stać -uwierzyć w siebie, że nie tylko zasługuje się na pewne dobro, ale że nas na to stać.

użytkownik usunięty

chcecie poznac sekret? :) człowiek jest niewolnikiem własnych przyzwyczajen i czesto jest zbyt leniwy, zbyt przestraszony by cos zmienic a sa jeszcze tacy, którzy maja w naturze narzekanie.
niektórzy dostali dobre karty i wiedzieli jak grac, daj głupiemu takie same to przegra.

ocenił(a) film na 1
arawis18

Ale Wy (zwolennicy) jesteście naiwni. Jeśli chcecie napełniać portfele tych cwaniaczków - wasz wybór. Skoro jesteśmy na Filmwebie to polecam film Donnie Darko i motyw postaci P. Swayze. Zamiast tych pompujących puste obietnice książek z cyklu: "uwierz w siebie" polecam dobre publikacje z kategorii technik manipulacji. Życzę wiele wątpliwości w to, co łykacie jak baranki.

ocenił(a) film na 5
Fishbon3r

Ja się was normalnie boję. Niby z jednej strony macie zupełna racje oceniając Prawo przyciągania i film sekret, ale czy naprawdę potrzebne jest wam wypisywanie długich dywagacji na temat czegoś co"być może" istnieje? Tylko jeszcze bardziej nakręcacie ludzi do obejrzenia tego hmm czegoś. A sekret jest taki: zarabianie kasy a ludzkiej naiwności.I och co za straszna prawda odkryta i nie owijana w bawełnę po 18 postach.Więc poco roztrząsając to w nie wiadomo ilu i jak długich postach?.

P.S. Zgadzam się z doncamillosem, pogratulować tym, którzy dobrną do końca tych wydufanych i pełnych chęci zwrócenia na siebie uwagi dywagacji i nie skończą z nosem w klawiaturze lekko pochrapując.

ocenił(a) film na 10
Finarien

Kiedyś widziałem napis na murze (w drodze na moje osiedle wiec oglądany prawie co dziennie). O treści "LUDZIE MYŚLCIE TO NIE BOLI". Nie raz widząc to, w drodze do szkoły, dumałem o tym chwile, o co w tym może chodzić. Kiedyś naprawdę byłem naiwny, nie znałem sposobów widzenia świata innych, samemu będąc jego ciekawym /niektóry mówili, że byłbym dobrym naukowcem, potem gdy się opuściłem w nauce drudzy, że księdzem, bo chętnie poświęcałem czas, pomagałem innym/. Postrzegając świat bardzo subiektywnie i postrzegając innych przez własny pryzmat, nie przypuszczałem (w najgorszych koszmarach bym nie przypuszczał) że ludzie w większości bywają na tyle leniwi, że nawet NIE CHCE IM SIĘ MYŚLEĆ samodzielnie. Najchętniej w każdej dziedzinie chcieli by zostać wyręczenie z tego dziwnego obowiązku dedukcji, własnej analizy rzeczywistości i na jej podstawie dokonywania wyboru, samostanowienia. Każdy szuka ułatwienia, po co zatem samemu myśleć, niech zrobią to za mnie politycy, spece od mód, kultury masowej, niech rodzice zdecydują, niech partner wybierze, niech "autorytety" w telewizji i prasie powiedzą co i jak jest dla mnie dobre i jaki jest świat. Więc nadstawiają ucha to tu to tam, a gdy pojawi się na horyzoncie coś nowego jak sekret lub nie daj Bóg jakaś książka wskazująca na niebywałe owoce pracy nad sobą, to zaraz trzeba to zgnoić, zdezawuować -oskarżyć o naciągając, o zbieranie kasy, o wszystko, aby tylko nie dopuścić do siebie myśli, że coś się traci nie zastanawiając się głębiej nad życiem, zakrzyczeć, zanegować wszystko co wymaga zmiany, aby tylko można było spokojnie trwać w swoim ciepłym wygodnym, niewolniczym świecie, mając czyste sumienie, że jest się o.k. jak wszyscy i wykorzystuje należycie swoje możliwości -czyli przeważnie taka zwykła szara ścieżka monotonii. Oto jeden z ukrytych motywów adwersarzy tego filmu, który mówi min. aby wziąć życie we własne ręce, bo w rzeczywistości on nas wszystko zależy, a zrzucanie winy na innych, na okoliczności, na barak fartu jest tylko ucieczką, chowaniem głowy w piasek, przed wyzwaniem bycia w zgodzie ze sobą, spełniania marzeń, które nie są nie możliwe, a wręcz odwrotnie gdy tylko wybierze się w tę drogę z wiarą (bo o nią tu głownie chodzi, nie o samo myślenie o czymś -za wiarą już naturalnie, jakby półautomatycznie idą czyny, bez wiary nie ma nawet pierwszego kroku ku celu).

zjonizowany

Kiedyś widziałem ten napis w Dąbrowie Górniczej...

ocenił(a) film na 9
arawis18

Powiem jedno:
Mówta co chceta, a każdy ma swoje zdanie i każdy ma prawo do własnej decyzji. Lepiej już nie wierzyć w te "brenie" i siedzieć cicho, albo być optymistą i dzielić się "sekretem". Ja jestem tym drugim (optymistą).

pawello1200

Dobrze że ten film nie dotarł do każdego, zawsze miałem zajawke na różne parapsychologiczne jazdy itp. jednakże zawsze byłem w tych sprawach ostrożny.\tzn. nie wierze w : mikolaja, ufo, telekineze, boga, czy też naruto. Jestem zakichanym materialistą, dzięki sekretowi w krótkim okresie czasu znacznie powiększyłem swój stan posiadania co jest dla mnie wystarczającym powodem aby wystawić temu wspaniałemu przewodnikowi najwyższą ocene;)

ocenił(a) film na 10
arawis18

Ja powiem krótko dla Mnie ten film dał mi domyślenia, naprawdę bo zawsze byłem egoistą a chce jakoś to zmienić i co mi szkodzi żeby spróbować i uwierzyć w to nic tak nie tracę a może jeszcze w końcu uda mi się stanąć na nogi :) nie myście że ten film jest dla głupich ludzi,którzy nic nie potrafią i wszystko uwierzą bo ten film jest zrozumieniem kim chcemy być i coś zmienić w naszym życiu :) a Polacy to zawsze mają negatywne nastawienie ... moja ocena filmu 10/10 pozdrawiam

ocenił(a) film na 1
pawcio723

@Nightmar3
Z ciekawości, co Ci z nieba spadło?

ocenił(a) film na 10
Fishbon3r

Czy mogę odpowiedzieć za @Nightmar3, bo mam listę niektórych spełnionych już marzeń (oraz mogę wskazać ludzi, którzy publikują co nieco na YouTube i też przekonali się o praktycznym działaniu sekretu.
Świat jest szerszy niż się wydaje to czego nie uczą w szkołach, czego nie mówią w TV i prasie to nie znaczy, że nie istnieje (film jest ewenementem na skale świata -powstał kilka lat temu, założę się, iż idea ta rozpowszechni się z czasem pocztą pantoflową -paradoksalnie nie jest to nic nowego, współgra to z Biblią, z NLP, hipnozą, masą poradników nawet sprzed stu lat, ludowymi powiedzeniami i nawet chłopską logiką -gdyby się nad tym głębiej zastanowić).

zjonizowany

Cześć, czy mógłbyś podzielić się swoimi spełnionymi marzeniami oraz przebytą drogą do ich osiągnięcia"?
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
HopaSiupa

Dużo by pisać, niektóre z największych będą wydawać się nie wiarygodne (że fantazjuję, dlatego na razie ich nie przytoczę -bo znając siebie starając się to wyjaśnić wywołam ogromną dyskusję). Wspomnę tylko jedną z takich bardziej namacalnych rzeczy, które rzucają się w oczy -otóż od roku mieszkam na skraju miasta (tak jak chciałem) w malowniczej okolicy, woda, łąki, zagajniki, dalej lasy, ale między nimi a mną o dziwo budują kolejne bloki -wiec nie jest to jakieś jak to się mówi "zadupie". Sam gospodarzę w olbrzymim domu i wysokim domu, wprawdzie na razie z niewielką działką bo tylko 3 tyś. m2 (pół razy mniejszą od powierzchni samego domu, który zamierzam rozbudować o 2 wysokie wierze /by bardziej przypominał pałac jak to określiła go moja ciocia/. Mam też szansę dokupić działkę lub przeprowadzić się kilkaset metrów dalej, za most przy wodospadzie jest super miejsce -spora działka w kształcie klina, z dwóch stron otoczona kanałami, z wewnętrzną drogą zakończoną dwoma mostkami, gdzie wzdłuż której też jeździ miejski autobus, obok jest przedszkole, apteka, powstają sklepy, ale sama łąka jest przepiękna -to kolejne marzenie mieć większą działkę i wspaniały ogród. Może dokupię tu choć z tysiąc m2, albo przeniosę się całkiem tam -dalej od głównej drogi /w tej chwili mieszkam przy skrzyżowaniu ze światłami/. Właśnie o ile jedno z aktualnie najważniejszych marzeń "się" dobrze zrealizuje, a właściwie planowo od dziś już rusza. Chodzi tzw. pasywny dochód, czas pokaże (miesiąc dwa) czy wg. kalkulacji stać mnie będzie na przeprowadzkę, a wiadomo, że chodzi o zmianę na lepsze, czyli większe, droższe, bardziej prestiżowe lokum -w tej chwili to warte jest jakieś... jak obliczałem 200 lat pracy na przeciętnej pensji. No właśnie już to co teraz napisałem, a dla moich znajomych jest faktem, brzmi jakoś fantastycznie, a co dopiero gdybym miał mówić o rzeczach na, które raczej nie ma ceny, bo są bezcenne i o wiele bardziej wartościowe od miliarda dolarów. Ale to co jest dla kogo cenne, zależy od miejsca w piramidzie potrzeb, które zajmuje -nie bez przyczyny mówi się, o sprawach materialnych, ze są przyziemne:) Za nimi są wyższe i lepsze, ciekawsze rzeczy i tematy, choćby sama wiedza bo właściwie o niej stara się opowiedzieć Ronda w sekrecie. Gdyby chcieć powiedzieć wprost o największych tajemnicach świata, ludzie popukali by się w głowy i rozeszli:) Ot to taka niewidzialna granica nieświadomości robi swoje, nie dopuszcza do przyjęcia informacji, która jest zbyt odległa od czyjegoś świata, od jego wizji. Stąd chcąc dowiedzieć się czegoś niezbędna jest stopniowa droga wtajemniczenia (inaczej zbytni szok, niezrozumienie, brak gruntu, punktów odniesienia do powiązania faktów). Dlatego dopóki nie mam czasu na rozciąganie tu całej teorii i dyskusje na razie ograniczę się do tematów czysto materialnych. Otóż stoję na progu tak niewiarygodnie łatwego przedsięwzięcia w celu uzyskania pasywnego dochodu, że aż mi samemu nie chciało się w to uwierzyć (musiało minąć kilka m-c zanim oswoiłem się z tą koncepcja zdobywania pieniędzy). Obiecałem sobie, że nigdy nie będę wymieniał kwot, a domyślnie chodzi o wysokie). Dziwnym zbiegiem okoliczności, że padło takie pytanie o marzenia właśnie dziś -gdy postanowiłem w końcu wcielić to w życie, o czym słyszałem już pół roku temu -kto by pomyślał, że czas tak szybko leci, a człowiek broni się tak bardzo przed tym co nowe, woląc na wszelki wypadek zajmować się tym co pewne i rutynowe -ostatnio nie miałem kiedy zajmować się rozwojem, przez fałszywe przeświadczenie, że dostatek przychodzi w trudzie -Teraz już rozumiem, że Rockefeller miał racje mówiąc-"Kto cały czas ciężko pracuje nie ma czasu zarabiać pieniędzy". Sam wyznaczam sobie drogi stwarzając liczne ograniczenia, obawiając się jak to będzie, gdy posiądę już wszystko co bym chciał -znów wkradała by się szarość i rutyna do życia. Jednak tak nie jest -przekonałem się, że za każdą choćby bardzo wysoką potrzebą, czai się kolejna. To tak jakby przemierzać góry i doliny (jak we wstępach do bajek "za siedmioma górami..") Gdy jesteś na szczycie i roztacza się wspaniały widok sycisz się nim i zatrzymujesz mówiąc sobie, o jak tu wspaniale, nie pójdę dalej. Jednak z czasem doń się przyzwyczaisz i już z samych jakby nudów, pragnienia zmiany idziesz dalej, do kolejnej góry, gdzie o dziwo znowu wspaniała panorama i jeszcze lepsze miejsce na dajmy na to zamek -jeśli już jesteśmy przy bajkach:) Tak właśnie mam, że już się trochę ostudziłem z entuzjazmem, już dla mnie jest to zwyczajne -wizja zmian mieszkalnych spowszedniała mi jeszcze zanim na papierze nakreśliłem projekt rozbudowy domu, czyniący z niego bezsprzecznie największy i najładniejszy w okolicy. Cóż przyznam szczerze, iż głównym celem miało by być wykazanie się, choć też liczy się widok z wierzy -obecnie w najwyżej położone okno jest z 10m nad ziemią, a zauważyłem sporą różnicę robiąc 2m wyżej otwór w szczycie poddasza, do kręcenia filmów chmur i wschodów słońca -które odtwarzane w sto i 500x szybszym tępię dają super efekt, tym bardziej w nocy, gdy na krętym wiadukcie na most rozmywają się światła aut, ustawiających się co chwila w kolejce na most, gdzie z powodu remontu ustawiono sygnalizator regulujący zmienny ruch jednokierunkowy. Przesadnie zaangażowałem się w artystyczne foto-wizje, w tym filmy eksperymentalne przez które /na szczęście jak na zawołanie/ po 4 tyg. wykonania 48 tyś. zdjęć zepsuł się nowy aparat za 4k (kilka m-c wcześniej nie przypuszczał bym, że mógłbym nabyć taki zbytek luksusu, bo cyfrówki są ogólnie tanie, a to tyle sam korpus Nikon-a. Teraz mam 3 tyg. wakacji od tej całej zabawy, która też mogła by generować pieniądze -kolejne marzenie, już po pasywnym dochodzie miejmy nadzieje, że będzie spełniane = "[raca przyjemnością, nie rutynowa, artystyczno-techniczna, pełna wyzwań i możliwości kreatywności". Uchylę rąbka tajemnicy, że dotyczy to filmów reklamowych wykonywanych nowatorskimi technikami i przy użyciu specjalnie konstruowanego sprzętu np. platform latających oraz całych pojazdów do wynoszenia i dokowania aparatów kamer/ których miałbym rozmieszczać wiele -bo nie jeden film tego typu robi się automatycznie, bez obsługowo, ale kilkanaście godzin, dni, tygodni, a nawet rok -wiec to musi być niemal jak sprzęt wojskowy -perfekcyjne dopracowane i przygotowane na każde warunki, niespodzianki, chodzi o... właśnie wygadał bym tajemnice tego biznesu. Coś co bez użycia techniki i odważnych pomysłów, nie było by możliwe. Teraz jeszcze robiąc tajemnicę myślę kategoriami zysku, lecz mam nadzieje, że utrzymując się z pasywnego dochodu temat ten będzie dla mnie dobrą zabawą, też pomocą innym, wywołanie jakiejś mody, już bez obawy o konkurencję, umożliwiając to wszystkim poprzez produkcję adapterów do zwykłych tanich aparatów, nie mających funkcji umożliwiającej wykonanie filmów wielokrotnie przyspieszonych. Podsumowując -marzenia - najbardziej namacalne: mam dom - choć jeszcze nie formalnie /ale to bez znaczenia -bo mogę niemal wszystko/ wraz z działką jest jak mini królestwo i taki jak chciałem, w sąsiedztwie dzikiej przyrody (widuje, sarny, zające, bobry, bociany) a jednocześnie nie za daleko od cywilizacji -zaledwie 20min do centrum Warszawy, prestiżowy, imponujący, wielki, wysoki, ozdobiony kilkunastoma filarami, stoi na planie krzyża, jest weń mnóstwo miejsca, że się zastanawiałem, na której z 4 kondygnacji urządzić studio fotograficzne, bo na każdym jest nadające się do tego pomieszczenie 80 do 100m2. To by było na tyle tych jakże "przyziemnych" ale na początku dla każdego znaczących farmazonów, typu mieć to czy tamto. Najistotniejszym wynikiem spełnienia pewnego nienamacalnego marzenia jest to, iż nic nie muszę -nic aby być szczęśliwym (to tak jak z jest pasywnych dochodem, nie musieć pracować aby być zamożnym, aby było stać praktycznie na wszystko -choćby zamek, bo coś takiego mogło by być tylko kolejnym krokiem po zrobieniu z domu ala pałacyku -rozbudowa w górę i w dół -tarasy na dachu przy wieżach i podziemia poniżej poziomu gruntu -jest już jedno którego nie ma.. w planie -osobiście pomagałem prawdziwą koparką, której obsługi nauczyłem się dla zabawy). Marzenia - największe to chyba... jest kilka... takie bardziej swojsko brzmiące - to bycie wolnym.
Co to znaczy - np. "zero ograniczeń" -to też tytuł książki Joe Vitale, autora sekretu. Teraz wiem, że to na wyciągniecie ręki -do niedawna nie wyobrażałem sobie takiej możliwości, teraz rozumiem, że jedynym ograniczeniem jest własna wyobraźnia (jednak jest to trudne do pojęcia dla ludzi tak mocno osadzonych w świecie materialnym, iż przekonanym, że jest on rzeczywisty, jedyny, stały i niezmienny, niezależny od nich). Jeszcze słowo jaką przebyłem, a właściwie "przebywam" drogę -bo mimo, tego czy tamtego, nadal jestem na samym początku (bo widzę dal, sporo poza tym co wydaje się szczytem marzeń -czyli zdrowie, pieniądze, szczęście -ciepło, zadowolenie np. rodzina, super praca). Już tak jakoś miałem, że dla mnie to za mało, za mało aby było warte starania, bo czułem, że istnienie nie miało by sensu dla takich zwyczajnych...
Tu przyznam, iż zarabiam od niechcenia, tylko po to bo tak tu trzeba, no i czasem warto coś mieć więcej..
Jak już można się domyślić byłem rozpieszczonym dzieckiem średnio zamożnych rodziców, z perspektywą utrzymania się z samego majątku (bez potrzeby pracy). Jednak wszytko się potoczyło tak, a nie inaczej [doskonale] że odczułem potrzebę sięgnięcia po tą niszową wiedzę, po prostu będąc w niespodziewanie trudnej sytuacji finansowej -jeśli pogrywa się z pieniędzmi nie szanując ich, łatwo w pierwszym biznesie narazić się na duże straty, gdy jeszcze skusiło się na kredyty.. z nimi katastrofa finansowa nie trudna:) Teraz za to dziękuję, dzięki temu jestem jak z klasycznego przykładu. Trzeba najpierw coś stracić aby docenić. To raz. Dwa: Podobno, każdy kryzys, w tym problem finansowy przyczynia się do rozwoju, inspiruje i wyzwala siły ostatecznie czyniąc sytuacje lepszą niż przed jego wystąpieniem. Potrzebne mi było owe poczucie braku, powiem nawet chwilowo niedoli biedy, w tym. dużo gorsze warunki. Podobnie było z mymi ulubionymi współautorami filmu. Joe i Neale, także w życiu mieli kryzysową stacje, od które wszystko się zaczęło, z tego okresu niedoli finansowej, zdrowotnej i emocjonalnej także poszybowali (sam tylko nie narzekałem na kłopoty ze zdrowiem ale także byłem odtrącony i jakby na banicji, tylko że u siebie mieszając chyba miesiąc w garażu do tego zimą).
Więc wiesz mi, mam podobne doświadczenia "oświecenia", że też mógłbym opowiadać.. lecz... nie o to chodzi aby szukać na zewnątrz -wszystko co potrzebne znajdzie się w sobie:)

Ot to cała tajemnica szczęścia -właściwa wewnętrzna relacja.
Może to tak nieprecyzyjnie, niefortunnie opowiedziałem i zakończyłem jakby był to pamiętnik (zwierzenia).
Ale cóż po tym czy tamtym, kto szuka ten znajduje -wystarczy sięgnąć po książki, Joe i Neale (są rewolucyjne i rewelacyjne).
To zależy od Ciebie czy zechcesz poznać "sekret" czy przejdziesz obojętnie, czy przeczytasz jedną /rzucającą jakieś światło racjonalizmu/ jedną z dziesiątek dostępnych na rynku z tego tematu, który zresztą przewija się w większości poradników z dziedziny rozwoju osobistego, sukcesu finansowego, organizacji itp. Tylko tu w filmie, przedstawiony w aurze tajemnicy, jakby jakaś magia, czy cuda. Magia czy cud to coś czego nie rozumiemy, a wszystko co zachodzi ma jakieś podstawy, kwestia odkrycia i zrozumienia. Nasza tzw. zachodnia cywilizacja pod tym względem jest zacofana o tysiące lat, dlatego jest u nas pewien opór przed w ogóle akceptacją faktu, iż mało wiemy o świecie (bo wydaje nam się, że wiemy prawie wszystko:) a to czego nie wiemy lub nie rozumiemy postrzegamy jako obce i wprost nie możliwe, ot to cały nasz problem). Pozwala się z nim uporać zwykły stopniowy rozwój, samo podjecie drogi, wejście w temat, trzeba tylko jak przy wszystkim nowym, na wstępie odrobiny zaufania aby zrobić ten pierwszy krok -powiedzieć sobie, a może coś w tym jest i warto sięgnąć po wyjaśniające to książki? Gdy pozna się to czar aury mistycyzmu pryska -po prostu to jest jak czysta mechanika, proste i logiczne jak grawitacja często do porównywana do prawa przyciągania.
Kończąc zasieję wątpliwość :D Takie łatwe to się zdaje: decyzja + książka = wiedza. Jednak nie jest. Gdyż wiedza to nie świadomość, a już sam 1-szy krok "decyzja" najczęściej nie jest realizowany. Dlaczego -bo jednak po coś tu jesteśmy na tej Ziemi, po coś żyjemy i to ten cel jest nadrzędny, a nie jakieś tam jak to mówię na sekret -kody do gry (zwanej życiem).
Sekret umożliwia drogę na wielkie skróty, znosi ograniczenia tyle na ile o ile się go wdroży do codzienności.
To nie jest tak, że jesteśmy tu przypadkowo i mamy program "rób-ta co chce-ta" i aby było miło, możemy sięgnąć z powodzeniem po kody ułatwiające grę, a nawet zajrzenia do "kolejnych planszy". To taka moja koncepcja na podstawie doświadczeń, obserwacji i lektury prac naukowych nie związanych z sekretem, ale badających tajemnice istnienia świata (co ciekawe znajduje potwierdzenie w nieopacznie rozumianej Biblii, która jest interpretowana wg. potrzeb i w ogóle możliwości pojęcia, bo skoro dotyczy praw niewidzialnego świata, to swą mądrością poza nasz wykracza, przez co naraża się na niecelowe wypaczenie ze zwykłego niezrozumienia). A więc zadaj pytanie, czy chcesz iść na skróty, czy raczkować lu kręcić się w kółko jak wszyscy. Niewiele ryzykujesz, a możesz zyskać niewyobrażalnie dużo (najwyżej się znudzisz i stwierdzisz, że to nie dla ciebie, albo, że ambicjonalnie chcesz pokonywać codzienne wyzwania bez tej recepty na sukcesy -bo postawy "poradzę sobie, dojdę samemu" też występują jako przeszkody -tu trzeba pokory -nagrodą jest wiedza -szukajcie prawdy, prawda was wyzwoli -słowa najbardziej znanego nauczyciela sekretu:)





ocenił(a) film na 6
zjonizowany

"w sąsiedztwie dzikiej przyrody (widuje, sarny, zające, bobry, bociany) a jednocześnie nie za daleko od cywilizacji -zaledwie 20min do centrum Warszawy" - Łomianki? ;o

ocenił(a) film na 10
meredith_dea

Faktycznie wg. map w sieci -Łomianki 15km np. do bankowego i tylko 20min -niemal prostej drogi. A do mnie wskazuje 17km i aż 25minut, bo trasa już "schodkowa". Nie określę dzielnicy, bo przy tak szczegółowym opisie to było by prawie jak wskazać miejsce na mapie (dość charakterystyczne krzyżówki, które widać z daleka -bo niebieskie -stąd te bobry i pomysł na tramwaj wodny -na razie w tej regularnej formie nie zrealizowany).

ocenił(a) film na 1
arawis18

jak by każdy tak sobie przyciągał to ciekawe kto by pracował ?

ocenił(a) film na 10
niko_filmweb

Przyciągane są głownie okoliczności sprzyjające do podjęcia danej pracy. Wiec w rzeczywistości korzystanie z prawa przyciągania nie jest spektakularne, a z zewnątrz zdaje się nie być zauważalne -jak zwyczajne życie w niespodzianki obfite. Wygląda to tak jakby u kogoś następowały sploty pozytywnych wydarzeń, otwierających możliwości. Ten kto jest ich beneficjentem łatwo skojarzy je ze swymi wcześniejszymi pragnieniami, wyrażonymi wizjami (najczęściej spontanicznymi -tak było u mnie, gdy działy się rzeczy, których nie spodziewał bym się, będące raczej na skraju prawdopodobieństwa -tu mam na myśli pieniądze. 4 razy zdarzyły się sytuacje, w które nawet trudno było by mi uwierzyć gdybym od kogoś usłyszał zapowiedz, że będą miały miejsce).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones