No właśnie, o co chodzi z tym całym "Sekretem" ? :-)
Jest wiele dyskusji (czy działa, jak działa, czy może niektórym przeszkadza lub szkodzi)?
Zamiast spierać się (prowadząc wielogodzinne dyskusje o tym co kto o tym myśli)
Można zadać sobie to jedno (naprowadzające na pożądaną odpowiedź) pytanie
DLACZEGO to /coś tak z pozoru dziwnego/ ma właśnie prawo działać, na jakiej ZASADZIE ?
Kto pyta ten znajduje odpowiedź (bo na czym się skupiasz to otrzymujesz -tak wybiórczo działa
umysł). Dlatego też, ważne jest jak sformułuje się tezę (czy działa, czy nie -szukamy potwierdzenia
czy zaprzeczenia -gdzie każdy otrzyma to czego szuka -tak to działa -na tym polega wolność,
względność świata). Tak też działa efekt placebo, WIARA.
Więc jeśli chcesz czegoś => po-MYŚL pozytywnie, czyli skup się na tym co pożądane -daj sobie
szanse
(to logiczny poziom, na którym funkcjonuje umysł -bo jeśli w coś nie wierzy tym się nie zajmuje)
Gdy chcesz być kimś => JUŻ czuj się tak, żyjąc tym -czyli ogólnie bądź ZADOWOLONY (czuj się
dobrze)
Bo to poziom energetyczny, który określa twoje JA (doświadczenie życia) i stąd zaczynają się, od
tego zależą wszelkie Twoje myśli (nie łatwo czuć się dobrze i myśleć negatywnie i odwrotnie)
To było by tytułem wstępu z zaproszeniem do dyskusji (np. DLACZEGO właściwie "Sekret"
DZIAŁA). Gdy wyklarujemy sobie te zasady (bo nie jedna go tworzy) to wszystko stanie się jasne i
skłonimy się w stronę zaakceptowania i wypróbowania tego, jako metody poruszania się w życiu
(co dopiero od tego miejsca, da nam możliwość doświadczenia tego fenomenu i zbędna stanie się
jakakolwiek teoretyczna dyskusja:)
Mam pytanie bo chciałabym postudiowac twoje wpisy, tak na szybko czy potrafisz napisać czy oprócz komentarzy pod strona filmy Sekret wypowiadałes sie gdzies jeszcze na wieksza skale o PP? chodzi mi o sam filmweb raczej.
ps. wierzysz w boga? jaka mamy pewność, że jest dobry i mozna mu ufac? ja go porzuciłam.. Nie odnosze sie bezposrednio do powyższego wpisu, "przez przypadek" natrafiłam na nie i przeczytawszy na nowo zrozumiałam głebiej istote moich problemów.Napisałeś w jednym z wpisów m.in,że nawet jak ktos mysli ze jest opetany to jest to PP. to pocieszające. Tylko czy istnieje granica? mnie czesto męczą mysli o tym,że bóg istnieje i jst zły, nienawidzi mnie.
Jeśli chciałabyś postudiować moje wypowiedzi to zaproszę na blog.. (video -nagrywam bardzo dużo filmów i ogólnie pogadanek audio, w temacie Sekretu). Jednak, że większość osób nie wierzy w sekret, bo go nie rozumie (lub zrozumieć nie chce) postanowiłem ujawniać te nagrania nielicznym, którzy są zdecydowani to opanować. Z Twojej wypowiedzi wnioskuję takie zaangażowanie, które jest gwarantem sukcesu:)
Odpowiadając na pytania -raczej temat Sekretu nie wypłynął specjalnie w innych miejscach na tym forum (które odwiedzam jako jedyne -poza FW nie dyskutuję w sieci).
Bóg to jest określenie bardzo abstrakcyjne (każdy może rozumieć je na różne sposoby). Dla mnie Bóg to forma świadomości organizująca grę w życie (przy czym jest to jedyna świadomość -nie ma nie Boga, wszystko nim jest, a więc i Ty i ja. Dlatego jeśli uważasz się, za dobrą osobę, lub inaczej, że "dobro jest dobre" to uosobienie pełni Ciebie, Twych możliwości, powiedzmy ostatnie stadium Twego rozwoju na drodze do doskonałości -czyli ów pełnia świadomości, musi być niczym innym jak najlepszą możliwą wersją Ciebie -bo nie ma nic innego.. Życie to każdego indywidualna historia zjednoczenia z tym tajemniczym bytem, który jest pełniejszą naszą świadomością. Tak to ogólnie rozumiem.
Wyobraź sobie, że jesteś jedna na świecie, nie ma nic do zrobienia, bo też nic prócz Ciebie nie ma. Nic nie musisz, po prostu żyjesz (a właściwie jesteś /bo życie to zmiana, a Ty nie masz jak, gdzie i po co się zmieniać/). Co za nuda prawda.. Bierność, istnienie i kompletnie zero ruchu, zmiany (bo też jakby nie ma czasu, nie ma przestrzeni -aby ruch i zmiana /czyli życie/ zaistniały). Więc cóż począć.. wymyślasz sobie alter ego. Zaczynasz rozmawiać ze sobą, udajesz, że jesteś kimś kto może znać kogoś -z kim może mieć temat, relacje (cokolwiek, po prostu ta wymyślona osoba to drugi punkt /Twój punkt/ widzenia -tak jak by grać ze sobą w szachy -po prostu robisz to dla zabawy, by zająć czymś czas).
Tak to sobie tłumaczę, że Bóg, powymyślał sobie postacie, którym nadał cechy, ale one nie są oddzielne, żyją nim (lub to On żyje przez nich -bo nie ma nic oddzielnego od niego, bo wszystko jest ów myślą... Naukowcy udowodnili, że nasz /materialny/. świat nie istnieje, to tylko hologram -pewien trick -wg. wyliczeń matematycznych czas i przestrzeń to złudzenia percepcji umysłu -cokolwiek co posiada objętość nie ma prawa istnieć.. itp. (matematyka nie kłamie -potrafili to jasno wyjaśnić -gdzieś widziałem film, znajomy ostatnio znalazł też o tym przekonywujący artykuł -który skomentował "nic nowego, to samo głosili już tysiące lat temu buddyści). Co zabawne podobno buddyści nie wierzą w Boga, tylko w coś ala zbiorowa świadomość.. To wszystko jest dla mnie zagadkowe, bo nie interesowałem się tradycjami wschodu.
Jednak mam szacunek dla ich praktycznej wiedzy (która nie jest religią, nie dogmatem któremu trzeba się podporządkować, tylko ścieżką samo doskonalenia na zasadzie samodzielnego odkrywania tego. "Nie wierzcie mi w ani jedno słowo SPRAWDŹCIE SAMI" -powiedział Budda. To robi na mnie wrażenie i budzi szacunek:) Ronda w ostatnich scenach filmu ma jakiś znak na czole, okrągły punkt, który kojarzy mi się z tego typu tradycjami (to taka ciekawostka bez znaczenia:)
Teraz najlepsze -Bóg nie ma żadnego wpływu na nas.. Bo jesteśmy wolni (oczywiście na tyle, na ile sobie być tacy pozwolimy). Ponieważ nasza wolność jest w naszym władaniu możemy ją oddać (aktem wiary) komukolwiek. Ludziom, otoczeniu, wyimaginowanym stworom (duchom), przypadkowi, albo w końcu Bogu (jak-kolwiek go rozumiemy -co w praktyce, będzie oznaczało podporządkowanie się takim lub innym religijnym wizją, które w dzieciństwie -jak sam obraz /oczekiwań/ Boga, zostały w nas wprogramowane celem wychowawczym -lub mówiąc dobitniej -masowej kontroli umysłów). Podświadomość działa na tej zasadzie, że odtwarza to w co wiedzy, więc wystarczy wmówić, czy choćby głęboko zasugerować coś komuś, aby stało się jego udziałem. Np. głęboko wierzący mają realne przeżycia religijne, argumentują, że wierzą bo doświadczają -a to odwrotnie -doświadczają tego w co wierzą -bo tak działa wiara -tworzy doświadczenia. To miał na myśli zapewne Jezus -wielokrotnie wypowiadając się o sile wiary). Cóż to jest ta wiara (to nic innego jak myśli, myśli które jak opowiada Sekret, mają bezpośrednie przełożenie na scenariusze, w których podtoczy się nasze życie -tak jak byśmy byli we śnie -wyobraźnią rysujemy naszą wirtualną rzeczywistość). Tu jednak jest to tak zrobione (jak na doskonałą grę przystało) że wszystko wydaje się realne, niezależne i trwałe (ale to tylko trick, który przegląda się z czasem.. na etapie oświecenia czy coś). Podsumowując temat Boga -podobno to tak jest, że Bóg sobie śni nasze życie i kiedy umieramy, budzimy się ze snu i okazuje się, że zawsze byliśmy Bogiem, tylko we śnie tego nie wiedzieliśmy (co umożliwiało nam odbyć tak różne i dziwne przygody, poznać pragnienia, uczcie lęku, nie mocy itp.) Sprostuję, że świat składa się z warstw, wymiarów i do tej ostatecznej czystej postaci Boga, wszystkiego trzeba umrzeć zapewne wiele razy aby dotrzeć i dojrzeć (bo to podróż wewnętrzna ku samopoznaniu -więc przeżyć wiele żyć, tu trwających te dzieciąt lat, a gdzie indziej być morze miliardy). Życie to droga, rozwoju świadomości (zbliżania się do swej źródłowej postaci -co chrześcijanie nazwalają zbawieniem lub zjednoczeniem). Której to drogi potencjału nie sposób łatwo i szybko wyczerpać (bo cóż to by była za łatwa i znów nudna gra, jeśli by rozegnało się ją szybko -za jednego czy dwa życia).
Piszcząc, że porzuciłaś Boga, masz za pewne na myśli jego wyobrażenia chrześcijańskie (przeczytaj "Rozmowy z Bogiem" Neale Donald Wolsch -a przekonasz się jak bardzo myli się ta nasza rodzima religia, przedstawiając nam skrajnie wypaczony obraz Boga). Tym czasem upraszczając Bóg to nasz duch (który w nas żyje, czy jest tym życiem -to świadomość, której mamy obecnie jakąś maleńką cząstkę, ale z czasem powiększamy ją, aż do powrotu do pierwotnej pełnej Boskiej tożsamości, co nie jest podobno niczym ostatecznym.. bo tkwi w nas pasja życia, przygody, chęć tworzenia i zaczynamy tę podróż od nowa -nie zagrzewając miejsca w "wielkiej pustce" -bo tak nazywają Boga na wschodzie -pustka lub "To" -wszystko i nic -słowem wielka tajemnica).
Tego typu myśli są wg. mnie wynikiem oddziaływania "jadu" religijnych opowieści (co na większości może nie robić większego znaczenia, ale dla wrażliwej osoby, może być powodem do... właśnie nie wiem jak to nazwać -sama wiesz). Chodzi, o to że tak sekta, mająca czelność nazywać się religią (jak dla mnie wilk w owczej skórze, bagatelizowany bo wykreował całą kulturę na swoją modłę i jakby wszyscy są skażeni, unurzani w niewolniczej fizolowi zależności, od ocen, niezadowolenia, osądzania, niegodności, poczucia winy, czy coś -to tylko bardzo zaawansowany system duchowej/psychicznej manipulacji. Uśmiejesz się, lub raczej zdziwisz -ale wg. mnie pojęcie dobra i zła jest wymyślone (co więcej, nie ma czegoś takiego jak prawda -bo wszystko jest względne -a podświadomość działa tak /na różnych poziomach/ że prawdą staje się to w co wierzysz). Na tej zasadzie Jezus czynił cuda (i mówił, że "gdybyście mieli WIARĘ jak ziarnko gorczycy..."). Wspomniał też "I wy będziecie mogli czynić rzeczy takie jak ja i większe jeszcze" (bo znał te prawa Sekretu bardzo dobrze i dalej niż możemy sobie wyobrazić, znał je bo przejrzał naszą iluzje, wiedział że to tylko sen, sztuczny świat. Co nie znaczy, że gorszy -właśnie dobry, jako pole gry, jak film przygodowy, czy gra strategiczna. Gdy poznasz zasady (np. opanujesz Sektet) możesz przechodzić swoje wyobrażenia i czerpać coraz większą satysfakcje z coraz sprawniejszej zabawy w to życie na Ziemi (które jest jak by nie było, spełnionym marzeniem ducha, jakim właściwie jesteśmy -więc powinniśmy choć odrobinę to docenić, że w pustce, albo w świecie myślowym nie było takich możliwości, nie było takich uczuć, realnych przeżyć). To jest jak doskonałe interaktywne kino (gdzie jesteś na planie i możesz pisać scenariusze jednocześnie).
Pomyśl o tym co jest lepsze dla Ciebie, myśl pozytywnie (od myślenia się zaczyna, potem pojawiają się uczucia i tworzą nawyki, dzięki którym odpadną stare koncepcje, czucia się godną nienawidzenia). To tylko punkt widzenia. Wybacz sobie i czuj się dobrze (bo to tylko w Twojej głowie, mieszkają takie czy inne wizje, wg. których reaguje podświadomość -i wszystko wydaje się realne -cierpienie).