Sam się kiedyś troche nabrałem i zacząłem bardziej uważać to o czym myśle i wręcz przesadnie kontrolować.
Podświadomość istnieje i jeśli się ją dobrze wykorzysta i zrozumie jak ona działa, może ona nam bardzo pomóć.
W filmie Sekret temat pozytywnego myślenia został przedstawiony w sposób tragiczny i nie dziwie się, że są osoby, które chccą coś zmienić w życiu i są w ciężkiej sytuacji i trafią na taką tematyke. Nie ma co się oszukiwać, wiedzieli co robią.
Osoba w takiej sytuacji życiowej przeważnie jest bardziej naiwna i bardziej porywcza.
A gdy nie ma otwartego umysłu i nie kwestionuje tego, czy to faktycznie ma sens i jak może to wykorzystać dla siebie, to poprostu pogorszy sytuacje.
No ale nie ma co się dziwić, niestety zostało tak tą przedstawione..
A co do pozytywnego myślenia, podswiadomośći - to jest bardziej tak, że to o czym myślimy, może nie przyciąga odrazu kogoś do nas, ale to jak w jaki sposób myślimy projektuje nasze życie ponieważ to jest fakt, gdy jesteśmy biedni i tak się faktycznie czujemy, to w tym stanie w którym jesteśmy ciężko żebyśmy byli bogaci, ale tutaj jest bardziej kwestia przekonań i dlatego ta osoba ma taką sytuacje a nie inną.
Właśnie to od naszych myśli, przekonań, decyduje to jakie mamy, życie, jacy jesteśmy, jak się czujemy, co nas denerwuje, stresuje :)
Nie chodzi o to aby kontrolować swoje myśli, a prowadzić je.
Myśli się nie da kontrolować, bo jest ich zbyt dużo.
(a nawet jeśli to miało by być sposobem na życie, to była by to ciągła praca, harówka bez wytchnienia, bez końca...
bo wszystko wyzwala myśli). Tak więc kontrola (jak i sama praca) to nie jest dobry sposób życia, a forma niewolnictwa (wynikająca z wychowania, o podłożu lęku przed złem -patrz religia z ideą ciągłej walki ze złem i warunkowaniem dobra cierpieniem, poświęceniem = pracą lub walką).
Życie to jego obecne doświadczenie i sprowadza się do sposobu odczuwania, a ten bierze się jako wzorce z otoczenia.
Czyli jeśli przebywa się z ludźmi NIE zadowolonymi, z siebie, z życia (z innych.. z całego świata...) to kopiuje się taki sposób myślenia i odczuwania (siebie, życia, świata) co sprowadza się do WIECZNEGO NIE zadowolenia.
Bez względu na ilość posiadanych rzeczy (itp). Bo wszystko jest względne i jak ktoś myśli negatywnie to zawsze może czuć się źle... uważając, że nie ma tyle (lub nie jest tym) co mógłby mieć/być...
To proste jak 2x2=4. Jak się CZYMKOLWIEK warunkuje swoje szczęście, pokój, zadowolenie z życia, z siebie
to się go NIE MA! To taki nawyk myślowy pt. niezadowolenie, nie szczęście, odczucie braku lub zagrożenia.
(to są wzorce ze świata, kody niskiej kultury).
Podsumowując - albo jesteś szczęśliwy teraz, albo WIERZYSZ (bo tak ci zasugerowano) że twoje szczęście będzie dopiero gdy.. (coś zrobisz, zdobędziesz itp). Z takim podejściem NIGDY nie zaznasz prawdziwego trwałego szczęścia... bo to takie NEGATYWNE, ograniczające to szczęście PRZEKONANIE, powoduje jego brak (że coś potrzeba do szczęścia).
Szczęście jest DOMYŚLNE i każde dziecko to wie w dzieciństwie przed praniem mózgu na mentalnego niewolnika..
Czyli zakładaniu kompleksów, wpajaniu poczucia winy, gorszości, nie zasługiwania, poniżania.. i zastraszania.
Po czym staje się nie zadowolonym z siebie, obciążonym lękiem, poczuciem niemocy poszukiwaczem szczęścia w przyszłości..
który wpisuje się w to co jemu się zasugeruje że da mu szczęście (np. dziewczyny usiłują być piękniejsze głodząc się, a chłopcy, walcząc ze sobą lub w różnych grach.. bo wmówiono im że trud, brutalność, siła czyni ich lepszymi).
To są proste kody które można sobie łatwo uświadomić jak spojrzy się z dystansem i... mając już pewną dozę pokoju, radości.. po wycofaniu się z tej gry w nieustanne ocenianie się (po czyli wyciszeniu się... to widać jak na dłoni, jak ludzie są ogłupieni i zahipnotyzowani rożnymi często irracjonalnymi schematami). Ale oczywiście nie wszyscy :)
Bogactwo jest sposobem bycia i nie zależy od posiadania (można mieć mnóstwo pieniędzy i rzeczy, a nie doceniać ich i nie korzystać z nich... bo np. być oszczędnym, zalęknionym.. zabieganym, okładając swoje życie na potem, na emeryturę (którą tacy ludzie też przepracowują bo nie umieją inaczej żyć, niż o coś walczyć, do dokądś biec spiesząc się).
Można nie mieć nić i korzystać z olbrzymiego bogactwa świata (w dzisiejszych czasach nie potrzeba już posiadania czegoś na własność by z tego korzystać, to czasy ogromnej obfitości, w których z czasem wszystko będzie za darmo.. Bo automatyzacja, robotyzacja bez-kosztowo może produkować nadmiar dóbr.
W niedalekiej przyszłości ludzie nie będą pracować bo roboty ich zastąpią we wszystkim co rutynowe. Dlatego że roboty nie potrzebują wynagrodzenia, a zasilane darmową energią ze słońca, nawet kosztów utrzymania.. to pieniądze znikną a w raz z nimi to głupie ocenianie się z ilości posiadanych rzeczy lub liczb. Nie musisz już kupić i trzymać 100 rzeczy - jak potrzebujesz czegoś to możesz to wypożyczyć, lub zamówić z usługą).
Lord Kruszwil - to była np. taka parodia kogoś wiecznie nie zadowolonego, który wybrzydza wszystko w okół..
Ponieważ wszystko jest względne, nie ma żadnych standardów wbudowanych w życie...
to na wszystko można narzekać (że nie dość dużo, lub nie dość dobrze) albo
wszystko doceniać (że wystarczająco dużo, lub dobrze).
Narzekanie (nie zadowolenie) lub docenianie (zadowolenie) to takie nawyki, wyuczone (z otoczenia) tendencje do postrzegania i ocenienia. Kto się z kim zadaje taki się staje - jak czerpie z dna to zbiera muł i wodorosty.
Chodzi o wyższy sposób bycia, gdzie ponad materię liczą się uczucia (czyli dystans od prymitywnych jednostek, wyzutych z uczuć, dla których materia, wynik, liczba jest najważniejsza).
Wiec bogactwo wynika z postawy wobec życia, a ta ze sposobu myślenia, z idei (zwykle od najbliższego otoczenia).
Jak wejdziesz między wrony będziesz krakał jak one... (Możesz zadać sobie takie pytanie, czy ci ludzie są szczęśliwi, którzy przeliczają swoją wartość na pieniądze i potrzebują się chwalić tym co wypracują, aby móc mieć uzasadnienie codziennej walki w tym czego nie lubią.
Jak ktoś lubi to co robi to nie potrzebuje się pocieszać wynikiem, aby nadać temu sens. Na tym polega życie, na sposobie jego DOŚWIADCZANIA, a nie na ilości punktacji jaką się zbierze w jakiejś grze (gdzie cierpieniem, trudem za wynik płaci się). Taka postawa to skrajna głupota sprowadzona do miana świętości (gdzie ofiary takiej indoktrynacji potrafią odbyć morderczy maraton przez pustynie, w butach pełnych krwi ... i nazywać to sukcesem, szczycąc się z tego.. To tak jak by ktoś katował sie czymś, np. biczem i mówił że go godne, chwaląc się tym jaki jest odporny na ból.. To idiotyzm, wykształcony prze religijną niewolniczą kulturę!!!
Podsumowując - w życiu chodzi o doświadczenie chwili obecnej, a nie ocenianie się z czegoś i usiłowanie wpisania się w jakieś wzorce, które kultura obwołała jako słuszne ( święte, dobre, godne itp. ).
Najlepiej nie zadawać się z ofiarami prania mózgu na mentalnego i fizycznego niewolnika...
Ograniczyć komunikacje, ocenianie się, zajmując się pasjami, radościami, wyciszeniem na łonie przyrody, pozytywnymi lektorami.. (np. audiobookami). Zmiana otoczenia, schematów to jak zmiana życia!
Zamiast zasilać się negatywnymi rzeczami, informacjami można wchodzić w pozytywne klimaty, pokoju, błogości.
Bo nawet mając wiele można niszczyć się bardzo skutecznie stresem w walce z wyzwaniami, by mieć lub pokazać, dokonać więcej.. (to taka gra bez końca... wieczna mordęga). Więc nie chodzi o zdobycze, wykazywanie się nimi...
(nie o tą ideologię walki i oceniania się z wysiłku) ale chodzi o POKÓJ, o dystans to tych wszystkich zahipnotyzowanych żywych robotów, którzy udręczają się jak byli by ofiarami jakiejś SEKTY, która każe im się szczycić z trudu, poskręcania w walce o coś (to dawne kody prymitywnej kultury czasów ciągłych rabunków, najazdów).
Obecnie można robić to co się lubi wiodąc sielskie życie, bez cienia walki, trudu, odwagi (czyli cierpienia i stresu).
Świat się bardzo zmienił od średniowiecza (ale większość ludzi w dużych miastach jest jakby religijna - wyznaje kult pracy i posiadania). Ciekawe jak się poczują, odnajdą gdy praca i pieniądze znikną i zapanuje czysty socjalizm (lol).
Oczywiście większość z nich nie ma wyobraźni, aby to dostrzec do czego zmierza rozwój technologiczny, robotyzacja, AI. Wierzą w to, że zawsze będzie jak było.. albo, że za sto lat.. nastąpią podobne zmiany.. (może w Afryce, to aż tyle zajmie.. ale tam obecnie inwestują Chińczycy i może być tak, że technologiczne afryka wyprzedzi Europę. Bo Chiny to dawne imperium znane z innowacji, które okresowo tylko podupadło, ale w historii świata paręset lat to niewiele).
Więc ludzie mają różne problemy wynikające z różnych programów w umyśle, którymi karmią ich media i religie..
i te programy kopiują się przez przebywanie ze sobą, tak jak były by wirusami komputerowymi (kto się z kim zadaje taki się staje).
A życie jest bardzo proste, to poszczególne wybory i ich doświadczenie np.:
pośpiech daje pośpiechu doświadczenie
walka walki
trud trudu
pasja pasji
zabawa zabawy
pokój pokoju
itp..
można jak w filie "Życie jest Piękne" interpretować pozytywnie i czuć się świetnie bawiąc dobrze.
(dziecko nie jest jeszcze nafaszerowane negatywizmami i naturalnie z życia cieszy się traktując je jako zabawę)
Sposób myślenia zależy od otoczenia, zmień z negatywnego oddziaływania (mediów i niewolników oceniających się z pracy i wyników) na pozytywne... spędzając czas na robieniu i myśleniu tego co miłe (by wieść miłe życie) - to tak proste. Każdy wybór tworzy jego obecne DOŚWIADCZENIE.
Niewolnictwo istnieje dlatego, że ludzie dali się przekonać, że w przyszłości będzie ich szczęście, że "zbawienie, wynagrodzenie jest w zamian za cierpienie"... że "lekarstwo jest gorzkie" (religia i kultura niewolnicza wmówiła im chorobę, grzeszność, nie zasługiwanie, niemoc, zło, lęki). Przez co cierpią idąc przez życie... Ta choroba to tylko ich negatywne przekonania, którą mogą sobie wymieniać na lepsze, zajmując się tym co lepsze i ucząc się myśleć samodzielnie, pozytywnie (dzięki min. pozytywnej literaturze, tej filozofii z tego filmu -"The Secret").
a właśnie.. co Ci się nie podoba w filmie Sekret..
Zamiast pisać ogólnie, że " niestety zostało tak tą przedstawione" mógłbyś być na przyszłość konkretny.
Bo zakładasz, że ktoś się domyśli o co chodzi bo widzi tak samo jak Ty (ale obiektywizm to utopia, bo każdy widzi subiektywnie z własnego punktu widzenia - wiec to co Tobie wydaje się być złe /bo tak to odczuwasz/ dla innych może być neutralne, albo dobre /bo tak to odczują - np. muzyka, dla jednych piękna dla innych straszna - konkretna, albo ogólnie religia - dla jednych święta, wspaniała, a dla innych, ciemna straszna destrukcyjna SEKTA. Albo sport - dla jednych głupia indoktrynacja na niewolnika, a dla innych wspaniała idea - gdzie w zamian za wysiłek dostają pochwały i medale, na pokaz kując się, wyżyłowując i niszcząc zdrowie, pokazując innym niewolnikom jak mają podchodzić do życia, czyli wyciskać z siebie 7-dme poty w fabryce itp/).
Wiesz nie ma rzeczy oczywistych (dla wszystkich) to tylko wrażenie, jeśli przebywa się w jakimś zaścianku, gdzie wszyscy myślą podobnie (bo mają podobnie zakodowane umysły /takim "zaściankiem" może być też cała warstwa społeczna - np. największa robotnico-chłopska). W życiu chodzi o rozwój, aby przekraczać uwarunkowania otoczenia i czerpać z tego co wyższe, przemieniając swój sposób myślenia i uczucia.
W kościele wmawiano, że cierpienie jest godne (stąd takie kwiatki jak pochody biczowników - czyli masochistów).
W współczesnej indoktrynacji na niewolnika, wmawia się, że to wyniki w pracy, czynią człowieka godnym, szczęśliwym (i zbawionym od wszelkiego zła). Tym czasem to kolejna ideologia formatująca, piorąca umysły różnymi dogmatami sprzecznymi z naturą (czyli upośledzającą człowieka).
Wystarczy wyjść z danej religii, sekty/ideologii aby być zbawionym od lęku, zła/nie zadowolenia z siebie.
Bo uczucia wynikają ze sposobu myślenia, a to podtrzymuje oddziaływanie danego środowiska.
Po to rytuały w kościele, po to reklamy cykliczne, święta państwowe i inne
aby podtrzymywać programowanie umysłu, bo inaczej się roz-programuje, naturalnie oczyści, uwolni od tej całej głupoty, rozmaitych sugestii przedstawianych jako świętość dla jego dobra!
Proponuję obejrzeć filmik Happiness (ten 4-ro minutowy animowany ze szczurami - o ich wyścigu:)
Najpierw trzeba odebrać szczęście aby wymusić jego poszukiwanie w rzeczach..
Mądrość to uczyć się na błędach innych zamiast czekać na doświadczenie własnych.. (na starość, przed grobem, by zauważyć że to manipulacja i oszustwo.. że w rzeczach, w medalach, w zasługach nie ma szczęścia tylko show, za którym biegną głupcy zanim zmądrzeją po dłuższym czasie, przekonując się, że to puste..).
Ale ci co bardziej zindoktrynowani, czyli SKATOWANI psychicznie są skłonni tkwić długo w tym bagnie, udając że jest słotnie i miłe.. by wobec wewnętrznego bólu pocieszać się, czerpiąc energię od innych ofiar tej samej indoktrynacji. Pozory mylą... a depresja przyjmuje różne formy (np. uśmiechu do kamery i chwalenia się rzeczami aby nadać sens swemu przykremu życiu w walce z samym sobą, z duszą z naturalnymi, tłumionymi uczuciami).
To takie refleksje nt. niektórych blogów w sieci.. (to co nie naturalne jest bardzo głośne, jak religie i ideologie.. by rosnąć musi manipulować tłumem... z którego czerpie swoje ofiary... i tak gra się toczy..
aż w końcu jak dawne religie, upadną te współczesne kościoły i ideologie, kulty.. bo świat się szybko rozwija, czyli zmienia). Ale większość ludzi myśli przeszłością (tymi dawnymi kodami) może ich umysły już skostniały, a może jest aż tak silna ta indoktrynacja na niewolnika myślącego dogmatami i oceniającego się z nich, że nie widzą, że to traci sens... religia, z ciemnymi zabobonami, ideą piekła.. oraz wyścig szczurów, z przeliczaniem wyników na wartość, by warunkować tym swe szczęście... i co bić rekordy ciągle, tworząc sobie wyzwania, czyli utrudniając życie.. To strasznie głupie bo przykre.. sam wiem... bo przez to przechodziłem!
Kto się z kim zadaje taki się staje.. (pierwsze wrażenie liczy się, a potem wchodzi przyzwyczajenie i marginalizowanie głupot, jaki co niektórzy wyznają, bo tak ich wytresowano).
Z drugiej strony świat działa jak lustro i dzięki widzeniu "belki w oku bliźniego" można "sięgnąć po drzazgę z oka swego" (taką wersję wolę -sam do belek się nie przyznaję, ale drzazgi widzę u siebie chętnie, doskonaląc się ciągle:)
Tak więc (wracając do tematu twej wypowiedzi) o co chodzi z tym "W filmie Sekret temat pozytywnego myślenia został przedstawiony w sposób tragiczny"
Co i gdzie jest nie tak (chętnie temu się przyjrzę - bo może sam tego nie zauważyłem oglądając ten film kilka razy, bo byłem zafascynowany nową ideą)?
Jeśli ktoś twierdzi że coś jest złe ("tragiczne") to, zakładam, ze wobec czegoś.
Np. Jeśli coś jest niskie, to wobec czegoś wyższego.
Jeśli ktoś "gada głupstwa", to wobec danych (innych) "mądrości".
Jeśli coś jest ciemne/chłodne to wobec czegoś co jest jasne/ciepłe.
Nasz matrix to świat względności i nie ma tu wartości samych w sobie (biorących się z siebie).
Jasność bez ciemności nie istnieje
bliskość wobec dali
duże wielkości wobec mniejszych
więc nie ma też zła, jako takiego
coś jest gorsze, wobec czegoś co jest lepsze.
Więc co miało by być tym "lepszym", "dobrym" ujęciem tematu pozytywnego myślenia (jeśli ten w filmie jest "be")?
Jakie źródło i o co chodzi konkretnie? (jestem bardzo ciekawy)
aha ... jeszcze jedna ciekawostka.. (nie ma rzeczy dobrych i złych samych w sobie - jest tylko dobre lub złe spojrzenie, osobiste /lub danej społeczności/ doświadczenie).
np. mrówki w ogrodzie (pewnie ktoś
np. jedzenie - dobre czy złe..
dobre gdy jest się głodnym, złe gdy przejedzonym (co wie bo się to CZUJE...
i tak na uczuci można polegać w codziennym życiu).
Pisałeś "naiwność" jako zła..
ale jak ktoś był naiwny, na tyle że kupił los na loterię i wygrał, postawił na coś i zyskał..
albo wierzył, że pewna metoda istnieje i odkrył coś super, mega wartościowego dla siebie?
Naiwność, czyli wiara to cecha pozytywna, gdy się myśli pozytywnie, czyli wierzy w dobro, w powodzenie.
Naiwność jest negatywna dla negatywnie nastawionych ludzi do życia, którzy przez czarne okulary lęków widzą wokół prawie same zagrożenia (z takimi najzieleniej nie zadawać się, bo ich wzorce potrafią kopiować się podświadomie -wiem dobrze bo miałem nie raz takie doświadczenie).
Jak wejdziesz miedzy wrony będziesz krakał tak jak one..
czyli jak wejdziesz towarzystwo niezadowolonych, nieszczęśliwych, zalęknionych ludzi
to staniesz się jak oni.. (podejrzliwy, zachowawczy, czyli ubogi, ograniczony do tzw. "bezpiecznego schematu", czyli robiąc to co pewne, szare, zwyczajne, przeciętne... wiodąc co najwyżej przewidywalne, nudne życie..
A w życiu chodzi o przeżycia, o przygodę, ekscytację
o rozwój, czyli o zmiany...
wyzwalanie z niewoli schematów).
Świat żyje i stale się zmienia, rozwija..
ale ci co umarli za życia nie akceptują zmian
bo bazują na dogmatach, które im zakodowano (formułach typu: to dobre, tamto złe).
Tym czasem to co złe w jednym miejscu jest dobre w drugim.
Bo wszystko jest względne i zależy od masy czynników.
Chodzi o to aby rozeznawać się w życiu dynamicznie.
Być wolnym to wybierać to co się dobrze CZUJE!
Bo każdy wybór przekłada się na jego ODCZUCIE
i każdy ma z życia tylko to jak się w nim CZUJE :D
To sprawiedliwe - poprzez kolejne WŁASNE wybory tworzy się WŁASNE życiowe doświadczenie!
Ja także pisze od siebie, zdając sobie sprawę, że to nie żadna (tzw) "prawda"
tylko mój (subiektywny i być może przejściowy) punkt widzenia.
Na pewno wielu podoba się religia, sport i praca
bo nie znają innego sposobu motywowania, wartościowania i życia
religia zastrasza motywując lękiem przed jakiegoś rodzaju złem
ta kultura, a wiec i sposób myślenia przeciętnego człowieka na tej religii się opiera
a wiec na szukaniu i eliminowaniu, unikaniu, oznakowaniu jakiegoś rodzaju zła...
a zło nie istnieje inaczej jak jego założenie i doświadczenie..
Jeśli już mówić o złu to jest nim takie odczucie
i to jest SUBIEKTYWNE. Bo są ludzie co nawet lubią cierpienie
(mój woj /prezes kilku firm/ nie brał znieczulenia u dentysty bo lubił to)
Więc niech sobie ludzie robią co chcą ze swoim życiem..
ważne, że samemu wybiera się to co się CZUJE w danym czasie, że jest dobre DLA SIEBIE
(bo narzucanie innym swojej woli to tyrania, to niewolnictwo, wynikające z głupoty, czyli nie wiedzy, że każdy jest inny i wszystko jest względne, oraz stale zmienia się).
Zło wydaje się istnieć w świecie na zasadzie różnych przejawów tego typu tyrani..
czyli karnego, ortodoksyjnego wychowania przypominającego musztrowanie dzieci
do tego aby byli wojownikami, maszynkami wykonującymi polecenia, w walce i wierności temu co im się wskaże..
Bezmyślnie powielającymi dane schematy (jak religia, kult pracy, własności itp -to tylko narzędzia, które znikają po odegraniu swojej roli w tworzeniu dobrobytu (maszyny z czasem w 100% przejmą pracę i wszystko się zmieni - cała kultura chrześcijańska upadnie, tak jak upadły dawne znakomite, potężne kultury antyczne... i to może stać się już na naszych oczach, bo techno-logizacja przyspiesza w sposób wykładniczy).
Świat przyspiesza, a wiec myślenie starymi dogmatami jest coraz bardziej nie praktyczne (i wobec nowych sposobów organizacji i idei, zacofane, złe, bo ograniczające dobro, bogactwo, wygodę, pokój i przede wszystkim szczęście, beztroskę).
Dlatego wolę trzymać się z dala od oceniających ludzi grających w różne gry pt. "kto lepszy", "szybszy", "silniejszy", "piękniejszy", "bogatszy".
Czyż nie lepiej robić w życiu to co się lubi, uwielbia tyle ile się pragnie, ile się chce i kiedy ma ochotę.. niż o coś ścigać się, niż dostosowywać się do jakiegoś narzuconego z góry wzorca dobra (którym się warunkuje /czyli ODBIERA/ swoje szczęście)?
Wolę wieść miłe, sielskie i beztroskie życie... wiec z dala od rożnych masowych form głupoty trzymam się (głupoty, która jest święta dla jej wyznawców i tak ważna, że są w stanie zadawać sobie cierpienie aby wpisywać się w dane wzorce - dziewczęta katować się dietami, a chłopcy w morderczych wyścigach, które niszczą ich fizycznie i duchowo /dzięki czemu umierają młodo... Dziwne prawda, a teoretycznie mając lepsze warunki i wiedzę powinni żyć dłużej niż ich przodkowie/).
Więc chodzi o naturalną mądrość i dystans do kodów kultury, które stale się zmieniają..
(stare przemijają nowe nadchodzą a ich wyznawcy ze sobą walczą, tak jak kiedyś prowadzili wojny religijne -gotowi do poświęcania się bo wyprano im umysły na nawracanie świata na jedną słuszną prawdę... /choć ostatecznie nie jest to złe, bo niewolnicy jak i wojownicy przydają się../ W pewnym sensie, wszystko jest doskonałe.
Bo względne..
Jak się spojrzy tak się zobaczy -dla jednych świat się zapada, a dla drugich rozwija w stronę raju... /ja należę do tych drugich, choć też mam sentyment do tego co było kiedyś, ze 100-200 lat temu.. ale historia kołem się toczy i pewnie w jakimś sensie będziemy wracać do różnych tradycji.. bo cóż będziemy mogli robić w raju, jako ludzie-bogowie jak nie bawić się w to samo co już znamy, czyli w tworzenie od początku całych światów, cywilizacji.. jak w filmie pt. :"Trudno Być Bogiem"/).
Rozwój nauki, technologii, świadomości, duchowej i wszelkiej innej wiedzy.. daje nam poczucie boskości, bo przekraczamy znane do tej pory, typowo ludzkie ograniczenia..
Dziś klonujemy zwierzęta, za kilka wieków, będziemy już być może zaszczepiać życie na innych planetach, tworząc własne gatunki inteligentnych organizmów... i dla nich będziemy jak bogowie:)
Życie jest piękne gdy postrzega się je jako zabawę..
(a interpretacja może być dowolna..
jaka interpretacja takie doświadczenie..
i każdy ma z życia to co SAM wybiera..
a wybiera poprzez własny sposób myślenia
kierując się na dane zakresy oddziaływania swego OTOCZENIA,
które programuje jego umysł w proporcji z marudząc przewagą nieświadomości = podświadomości). Czyli nie jest świadomy ogromu informacji, które przejmuje z danych kręgów.. (To nie chodzi tylko o słowa, ale o idee, wibracje, uczucia, sposób odbierania siebie, świata, życia).
WYBÓR ŚRODOWISKA TO WIELKA DŹWIGNIA
To mogę każdemu i sobie także..
by zmieniać je na coraz lepsze i lepsze
nigdzie na długo nie zagrzewając miejsca
(czyli nie umierając życia jak większość ludzi..
nuży się, usypia i poddaje bezpiecznym schematom, lub laurom z przyzwyczajenia.. i tak umiera jak wegetująca roślina... życie wymaga życia, czyli zmian dla nadania jemu smaku, sensu... kto się nie rusza, ten dosłownie umiera.. Idea życia, na ruchu, czyli na zmianach się opiera. Wybierając nowe idee, książki takie jak sekret, zmienia się wzorce , bo blogi, książki to jak ludzie zmieniają myślenie... a jena zmiana wyzwala inne zmiany, i tak rozpadają się uwarunkowania, wiążące schematy... do naturalnej wolności, świadomości, pewności i szczęśliwości:D która się stale rozwija i krańca dobra nie ma:D