Lecz myślę intensywnie o niej, pozytywnie, myślę, że ją mam, chodzę i cieszę się swoją nogą.... Myślę tak już pięć lat i... 
 
CZUJĘ ŻE ZACZYNA ODRASTAĆ. WTF?!
HA HA.!!!!!!! 
To prawda 
 
Dla mnie najpierw jest sukces a potem można go określić tym filmem (a że u nich na odwrót też tak może być) 
Mój starszy ma to w jednym palcu (sekrety,sukcesy,afirmacje)(pisze,afirmuje,medytuje) 
no i co dalej klamotami handluje i tak od 20 lat "tyle że nie pije,to jedyny sukces" 
 
Dla mnie w tym filmie jest prawdą o Bogu,gwiazdach i energi a Prawo przyciągania samo się 
tworzy raz wyjdzie a raz nie 
 
POZDRAWIAM!!!!!!!!
W sumie nasza kultura zwykła zawężać sukces do zdobyczy materialnych. Tymczasem największy, najcenniejszy sukces to dobre samopoczucie (poda ducha i względne zadowolenie z siebie, umiejętność dobrego przeżycia każdego dnia, bez narzekania, uciekania przed sobą w TV, gry, używki, towarzystwa, w komunikatory, gadki o niczym i puste rozrywki by nie myśleć). Sukcesem więc było by szczęście jako poczucie wewnętrznej zgody, harmonii ze sobą i światem, bez dręczenia się zbędnymi problemikami i głupimi wyzwaniami typu wyścig szczurów, chęć bycia lepszym od innych, robienia więcej itp). Tak więc, myślę, że Twój ojciec, który wyszedł w życiu na prostą i ma jakieś zajęcie może nazywać się człowiekiem sukcesu (choćby inii oceniali go wg. swego, czyli zaprogramowanego na współzawodnictwo w maszynie konsumpcji jakby króliczków hodowanych przez media dla napędzania koniunktury -bo gdyby ludzie nie latali za pieniędzmi i dobrami, to podobno przy obecnym systemie monetarnym upadły by banki -produkujące nie legalnie pieniądze, poprzez zwiększanie ich puli z odsetek od wpychanych wszystkim na siłę kredytów. Więc aby to utrzymać trzeba stymulować ciągły wzrost gospodarczy, a po to są potrzebne szybko psujące się towary marnej jakości i wysoka konsumpcja nowości... Cóż więc, kto rządzi ten wyznacza standardy (w tej cywilizacji zdają się to robić bankierzy). Kiedyś sukcesem mogła by być sprawność, w czasach oświecenia wiedza, w średniowieczu pobożność, a tu na kasę przychodzi nam przeliczać wartość człowieka... Choć z drugiej strony jest w tym nie jedno ziarnko prawdy (bo w końcu, wynagrodzenie /zysk/ jest odzwierciedleniem ilości dobra /wkładu pracy/ wnoszonej na rzecz ogółu wspólnoty ludzkości. Więc im kto więcej zarabia tym więcej z siebie daje innym (wpisując się w zapotrzebowanie). Jednak,wydaje się, że nie produkują żadnego dobra bankierzy i religie (wmawiając ludziom, że są grzeszni, źli, skalani aby potem przedstawić się za jedynych "lekarzy" ich duszy na drodze do zbawienia za pieniądze -kiedyś odpusty były płatne, a dziś dobrowolne datki na tace). 
Tak czy inaczej zarabiamy po to aby być zadowoleni z tego co możemy sobie zapewnić i sprawić.. Jeśli ktoś jednak praktykuje pozytywne myślenie jest zadowolony z zasady i wolny od przywiązań, uzależnienia od stereotypów i oceniania.. (z koncentracją na nie zadowoleniu). 
Więc już jest w pewnym sensie spełniony ten cel, do którego inni zdają się potrzebować więcej pieniędzy (by czuć zadowolenie). 
Tak to dzięki filozofii z filmu Sekret można ominąć uzależnianie się od pieniędzy, nie potrzebując wiele (a być może dzięki temu znacznie bardziej rozwijając się wewnętrznie, co nie jest od razu widoczne dla otoczenia, tak jak nowe ciuchy czy auto). Jednak to jest najcenniejsze, to co mamy w sobie, jak się czujemy ze sobą, stanowi o jakości życia (nie dodatki zewnętrzne, które choćby były ze złota szybko się nudzą, a też ze szpanowaniem innym może być różnie, bo zamiast podziwu bywa, że wzbudzi się zazdrość lub nie przyjemnie dla innych poczucie wyższości, lub przyciągnie interesownych fałszywych przyjaciół, od "pożycz" i "zafunduj".
To ja słyszałem, że noga (ale to nie ma znaczenia). Ważne jest to co się o tym myśli.. Czy daje się sobie szansę na wprowadzenie tego do swego życia jako metody (najpierw wspomagającej, a potem równoważącej, aż w końcu poprzedzającej i /być może/ prawie zastępującej własne) działania. Tak czy inaczej spróbować czegoś nowego, co jest przyjemne i darmowe zawsze się opłaca. Skąd zatem taka nie chęć zdaje się co drugiej jednostki zaglądającej na to forum.. 
 
Odpowiedź może być równie zaskakująca co sam sekret (!?) 
 
Otóż społeczeństwo zdaje się być celowo hodowane w ciemnocie /niczym w folwarku zwierzęcym/ i manipulowane tak aby wytworzyć przed tego typu wiedzą REAKCJE OBRONNE (np. wyśmiewanie i negowanie, zamiast zastanowienie się i sprawdzenie). 
 
Bo wiedza znaczy WOLNOŚĆ (a animatorom społecznej rzeczywistości jak by nie było, zależy aby mieć nieświadomych niewolników, wykonujących polecenia, jako niewiele myślące trybiki w machinie systemu).