Przystępując do oglądania tego filmu znałem tylko tytuł. Wnosiłem na tej podstawie, że to będzie jakiś film o problemach dorastającej młodzieży la 90'tych zawiodłem się...
W zamian dostałem świetny dramat o uczuciach, małżeństwie i wierności. Film odznacza się niesamowitą atmosferą..ścieżka towarzysząca scenom filmu wprowadza widza w oniryczny nastrój, czujemy obcość głównej bohaterki oraz zagubienie postaci odgrywanej przez Jamesa Spadera. Muzyka sprawia, że momentami czujemy jakbyśmy oglądali thriller w reżyserii Lyncha...ale Soderberghowi udaje się przebić poza formę tworząc egzystencjalną historię o człowieku jako innym, obcym w świecie i obcym dla siebie. Zapomniałbym jeszcze, że film poza muzyką posiada jeszcze 2-ie świetne kreacje aktorskie Spadera i Andie MacDowell (tej ostatniej moim skromnym zdaniem najlepszą).
Interesujące jest że Jamesa Spadera teraz kojarzę z dwóch podobnych klimatycznie filmów ten drugi to CRASH D.Cronenberga.