PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=532261}

Senna

8,0 38 149
ocen
8,0 10 1 38149
7,6 9
ocen krytyków
Senna
powrót do forum filmu Senna

Nie jestem fanką filmów dokumentalnych, czasami oglądam tylko te o wydarzeniach lub postaciach, które mnie interesują i zazwyczaj większość z nich jest robiona na jedno kopyto. Zdarzają się bardziej przystępne, jednak nadal w nich czuć, że to tylko pewna relacja. Tutaj mamy o czynienia z IDEALNYM montażem. Ten film powinien być pokazywany w szkołach filmowych, jako dokładny przykład tego, w jaki sposób można nakręcić coś na wzór filmu fabularnego z archiwalnych urywków i wywiadów. Zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Sceny przechodziły tak płynnie i logicznie między sobą ze świetną narracją, że aż trudno uwierzyć, że to tylko zlepek różnych ujęć.

Na początku podeszłam do tego z nastawieniem typowym, jak przed filmem tego rodzaju - pomyślałam, że dowiem się czegoś, zobaczę wypowiedzi osób związanych z F1, fragmenty wyścigów i dostanę skróconą biografię Ayrtona. Nic bardziej mylnego! Już od pierwszych sekund opadła mi kopara i pozostała tak do samego końca ;) Czuć tutaj było prawdziwy artyzm, widać, że dla twórców ich praca jest taką samą pasją, jak było ściganie się dla Senny. A samo zakończenie jest najmocniejszym punktem tego dzieła, tak jak nigdy bym nie przypuszczała, że dokument może zostać tak sprawnie i artystycznie poprowadzony, tak nie wierzyłam w to, że kiedyś na którymś się szczerze popłaczę. Nie wiem czy można tu mówić o spoilerach, ale jeżeli ktoś jest na to wyczulony, a nie oglądał, to niech nie czyta dalej. Moment, który najbardziej mi "dowalił"? Oczywiście pogrzeb, te tłumy, muzyka, ale aż zakuło mnie w sercu, gdy znowu przypomnieli moment, w którym jechał z dziewczyną na motorze, a potem ona stała nad trumną... Widać było, że byli wtedy tacy szczęśliwi, a po niej było też widać, że jednak parę lat już minęło od tego czasu. I nasuwa się tylko jedna myśl, jak to życie jest kruche - jak tak naprawdę można mieć teoretycznie wszystko, ale tak naprawdę każdy z nas jest taki sam i te chwile prawdziwego szczęścia, to są właśnie takie zwykłe momenty. To jak pokazano go na sam koniec, jako zwykłego chłopaka, jedzącego kurczaka (chyba kurczaka, nie jestem pewna ;) ) To było idealne zakończenie, nie nabuzowanie, nie pokazali go z pucharami, na szczycie, tylko właśnie w ten sposób, jako zwykłego, uśmiechniętego chłopaka. Mogłabym jeszcze się rozpisywać bardzo wiele na temat tego, co bardzo mi się podobało, przede wszystkim film wzbudzał we mnie prawdziwe emocje. Można było się denerwować razem z nim lub w niektórych momentach na niego, czuć smutek, radość i ekscytacje. Te chwile w których był zamyślony i ewidentnie prowadził pewną walkę wewnętrzną ze sobą, z nieobecnym spojrzeniem, powodowały, że było mi po prostu smutno. Moment w którym zbliżał się wypadek, chociaż dobrze wiedziałam co się wydarzy, spowodował szybsze bicie serca.

Mistrzowskie przeplatanie wypowiedzi i różnego rodzaju nagrań, obawiałam się na początku, że film może zostać spaprany przez chęć wyniesienia na piedestał głównego bohatera - nic bardziej mylnego. W wielu momentach był pokazany w niezbyt chlubnym świetle i to też jest wielką siłą tego filmu. Widziałam go już jakiś czas temu, potem jeszcze sobie odświeżyłam, ale nie mogłam się przemóc, żeby nie napisać tu swoich przemyśleń. Lepszego hołdu nie dałoby się stworzyć. Zanim obejrzałam to żałowałam, że nie zrobili wersji aktorskiej, ale teraz mogę śmiało przyznać, że to zupełnie bez sensu. Polecam wszystkim niezdecydowanym i pozdrawiam tych, którzy też dojrzeli w nim coś więcej, niż tylko zlepek wywiadów i archiwalnych zdjęć. To film do którego będę wracać...

ocenił(a) film na 10
Druidka_Karolcia

nawet gdyby chciano przy wielu innych postaciach zbudować dokument w ten sposób, tak bogaty w ciekawe fragmenty nie byłoby to możliwe zwyczajnie przez brak materiału filmowego
jako że F1 jest bardzo medialne i oprócz samych wyścigów ma wielką otoczke to materiału było pod dostatkiem
również Ayrton i jego rodzina rejestrowała prywatne materiały co w tamtych czasach nie było aż tak powszechne, a co też dopełnia tą historie

ocenił(a) film na 10
itsONLYinstinct

Ilość materiału poraża, nawet jak na obecne czasy to jest go naprawdę sporo, niejednokrotnie nie dałoby się sklecić takiego filmu o obecnych sportowcach.

ocenił(a) film na 9
Druidka_Karolcia

Podpisuję się obiema rękami pod tym co napisałaś o tym dokumencie. Faktycznie całość ogląda się momentami jak film fabularny a nie dokumentalny - zasługa spójności, tego jak wszystko jest posklejane, zmontowane. Dzięki temu dokument potrafi zachęcić do oglądania osoby które stronią od obcowania z dokumentami. W tym przypadku siła przykuwania do ekranu jest tak duża że nawet osoby które na co dzień nie interesują się sportami motorowymi (że niby jeżdżą w kółko przez godzinę lub więcej) oglądają z zaciekawieniem i myślą o nim jeszcze po zobaczeniu napisu "The End", przekonują się że po za ściganiem zawsze jest jakaś ciekawa otoczka. Takie czynniki sprawiają że można uznać "Sennę" za dokument wyjątkowy, taki z którym nie mamy zbyt często do czynienia . Małą skazą w moim mniemaniu jest to że bardzo mało jest powiedziane o dobijaniu się Ayrtona do Formuły 1, mówię o Tytułach zdobywanych w Formule Ford, Formule 3 i zwycięstwie w GP Makau.

ocenił(a) film na 10
loro_2

100% prawdy :) No niestety nie udało im się zawrzeć wszystkiego, a sporo jeszcze było ciekawych momentów z jego życia, wydaje mi się, że po prostu nie dysponowali na tyle materiałem i film stałby się za długi. Mógłby też przekształcić się w zwykły dokument, a tu zostały tak mistrzowsko dobrane sceny, bardzo emocjonalne i wymowne, że ma się wrażenie jakby jego życie było jedną wielką opowieścią... Taki trochę bohater naszych czasów, chociaż niestety trochę tragiczny :( Oglądam różne materiały związane z F1 i takich scen to rzadko kiedy można uświadczyć... Te nagrania z zebrań szczególnie oraz w boksach i na starcie. Owszem, kamerują kogoś przed startem, robią zbliżenia, ale to nie to. On miał taką charyzmę, był inteligentny, człowiek z pasją. Jak poszpera się w internecie można znaleźć sporo innych, prywatnych nagrań i to jak wielkie miał serce sprawia, że aż łzy same napływają do oczu. Szczególnie takie nagrania z różnymi dziećmi, jak tłumaczył im jak mają jechać gokartami, sprawdzał czy są dobrze zapięte i inne takie, takich momentów jest mnóstwo, jak i tych w których się wzruszał. Po prostu dobry człowiek, ale i nieszczęśliwy, takie miałam wrażenie niestety :( Jak oglądałam pierwszy raz to od razu było moje spostrzeżenie po całym filmie. Potem obejrzałam drugi raz i w momencie, jak go Xuxa pyta o życzenie a on mówi, że chciałby być szczęśliwy, to aż mnie coś od środka rozerwało... Wcześniej nie zwróciłam na to uwagi, ale tak, to nie było takie ot sobie rzucenie, on naprawdę tego chciał :( No i jeszcze te słynne pocałunki do 1994... I jak tu patrząc na to myśleć, że to dokument? Nic nie dzieje się przypadkiem, całą swoją karierę interesował się bezpieczeństwem na torze i dopiero musiał zginąć, żeby inni również zaczęli się tym naprawdę przejmować. A moment przed ostatnim startem, gdy tak myśli i chce coś do kogoś powiedzieć, ale się rozmyśla...

ocenił(a) film na 9
Druidka_Karolcia

Wydaje mi się że gdyby producenci wspomnieli o jego dokonaniach w seriach wyścigowych pomiędzy sukcesami w kartingu a F1 nie zaszkodziło by to całemu dokumentowi. Wystarczyło by wtrącić parę sekund z F3 lub GP Makau okraszone dwoma czy trzema zdaniami. Dla mnie I takie serie wyścigowe są równie ważne bo szlifują talent kierowcy, pozwalają "zapukać" do bram F1 a jeśli puka się dostatecznie mocno to przy odrobinie szczęścia można "wjechać" w ten świat. Dzięki takiemu przedstawieniu historii Ayrtona sporo ludzi może pomyśleć że wystarczy być świetnym w kartingu i trafi się do F1. Może się czepiam ale nie postrzegam całego świata związanego ze ściganiem się po torach jak statystyczny Polak który uważa że wyścigi = F1 i nic więcej. Mówią mi coś nazwiska Felix Rosenqvist, Gary Paffett, Jamie Green czy Kelvin Van Der Linde którzy zasługują lub zasługiwali na start w F1 właśnie dzięki sukcesom w F3, A1GP, GP2. Chodzi o odrobinę obiektywizmu. Stąd moja ocena jest o jedno oczko niższa niż Twoja. Co do kwestii że Ayrton chciał być szczęśliwy banałem by było stwierdzenie że każdy chce. Dlatego odniosę się do tego w ten sposób że po przeczytaniu biografia Marka Webbera "Moja Formuła", obejrzeniu wyżej wspomnianego dokumentu i kilku innych która dobrze przedstawią jakie zasady rządzą w tym sporcie, dość często nie sprawiedliwe i nie mające nic ze sportem wspólnego (Team Orders, wkupywanie się do zespołu wyścigowego za pieniądze, afery szpiegowskie, afera w GP Singapuru 2008) można zrozumieć co miał na myśli. Podkreślone to zostało na początku i na końcu dokumentu że tęskni za czasami Kartingu gdy nie było biznesu i polityki w tym co robił. Robił to z radości, pasji i dla sportu i tego mu brakowało w późniejszych etapach kariery. Koniec końców należy uznać że dokument jest wyśmienity, na pewno będę go polecał i pewnie kiedyś do niego wrócę.

ocenił(a) film na 8
Druidka_Karolcia

Bardzo dobrze napisane!

ocenił(a) film na 9
Druidka_Karolcia

Pięknie napisane Druidka_Karolcia. O Ayrtonie Senna wiedziałem, tylko gdzie, jak i kiedy zginął. Wiedziałem, że był kilkukrotnym mistrzem świata. Obejrzałem, znając zakończenie. Ten dokument, to najlepszy albo jeden z NAJ tej kategorii filmów. Zrobiony z samych materiałów archiwalnych (osobiście bardzo lubię taką formę przedstawiania wydarzeń) np. w ''Rush'' moim zdaniem było tego za mało, ale to też film wybitny. Napiszę od siebie, że byłem zachwycony po seansie, jutro mija rok od mojej premiery, a dotychczas obejrzałem go jeszcze trzykrotnie, pokazując go totalnym laikom w sportach F1. Nikt nie pozostał obojętny po oglądnięciu. Każdego ruszyło to, jakim dobrym-fajnym gościem, a zarazem zadziornym był Senna. Walka z systemem, pojedynki z Prostem, zmagania ze słabym bolidem. Zgodzę się Ioro_2, że szkoda, iż nie ma żadnej wzmianki o sukcesach w niższych klasach, ale można to przeboleć. Ten film się czuje, zostaje w głowie na zawsze. Moja ulubiona sceny to zwycięstwo w Brazylii oraz ujęcia twarzy Senny przed startem na torze Imola. Swietnie zmontowana historia, a muzyka dodaje emocji. Tak się powinno robić dokumenty o sportowcach, ale mało który był takim kozakiem jak AS

Druidka_Karolcia

Przecież Senna szepnął to życzenie na ucho, skąd wiadomo co mówił?

Druidka_Karolcia

Bo to ten sam hindus zrobił co później rewelacyjny Amy o Amy Winehouse

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones