to ja oglądałem film dwa razy, za każdym razem z innym lektorem. I, oczywiście polecam napisy ale jakbym pierwszy raz (A było to w pamiętne lato, u dzikusa, w pokoju bez okna, za to z sofą i kocem który był akurat zdjęty - z okna. Ja wiem, że to skomplikowane ale to były absolutnie najprostsze słowa jakimi można określić pamiętny stan i wjazd towarzyszący oglądaniu Serenity) obejrzał w takiej wersji lektorskiej jak za drugim razem to wystawiłbym temu filmowi 4/10 i więcej nie oglądał. Ten drugi lektor ogołocił, nie lepiej - wykastrował bohaterów z zajebistych charakterów, a dowcipy i aluzje seksualne to w ogóle ze wszystkiego. ten drugi co był szmaciarzem towarzyszył mi na cinemaxie (czy jakoś tak, taki program jak Polsat), drugi był z płyty dvd bo dzikus miał zawsze oryginalne płyty. Ale raczej nie umiał zagadać w wypożyczalni. Dlatego dla niego pozdro bo pokazał mi ten zajebisty filmik w godnym stanu wymiarze. Więc Tyle z mojej strony drodzy partyjniacy i renegaci. Do usłyszenia :)