Na podstawie, to chyba z książek kamera co najwyżej stała. Albo i to nawet nie, bo człowiek kręcąc film, przez przypadek miałby więcej zgodności z książką. Nie pojmuje kto sobie wykoncypował, że jak zmieni totalnie zakończenie to więcej zarobi. Nie pojmuje też jak można stwierdzić "dobra lej na logikę i tak nikt nie zauważy". No bo oczywistym jest, że jak tracimy jednego pilota, to drugi olewa stery i idzie się bić. Niech ktoś inny ogarnia sprzęt, on tu nie od tego!
No to może jakieś wyjaśnienia? W końcu to ostatnia część. Niee , po co? Lepiej potraktować wszystko po łebkach, byle na łeb, na szyję do przodu i powciskać gdzie się da sceny miziania i powłóczystych spojrzeń. Celny komentarz z sali kinowej, jakiejś dziewczyny w trakcje jednej z wielu takich scen " będę rzygać". Miałam ochotę się przyłączyć.
Kurtynę milczenia proponuję spuścić na temat efektów specjalnych... Serio? w dzisiejszych czasach gdzie byle dzieciaki potrafią na kompie w domu stworzyć całkiem niezłą fabułę wy proponujecie TO?
Dobra trzeba przyznać jedna rzecz była fajna - mini drony. Całkiem urocze, ale wiecie co? Filmu tym nie uratujecie.