jest też Cynthia Nixon która jest dzięki sexowi chyba bardziej znana niż Baldwin

Jakoś miło mi się na wspomnianych Culkinów patrzy, ich postaci są ujmująco realistyczne. Pan Baldwin też nienajgorzej się spisał, pasuje mi do takich ról.
Powiem (tak całkiem szczerze), że nawet ta młoda Roberts ma potencjał, widziałam ją w kilku filmach i stwierdzam, iż się wyrabia ;) Muszę jeszcze zobaczyć Twelve, bo zalega mi na dysku od kilku miesięcy, a natchnienia na obejrzenie jakoś brak.
Hutton faktycznie już nie ten sam, ale lat niestety nikomu nie ubywa. A żona Baldwina chyba miała być przeciętna, pruderyjna, nieco przygaszona/stłamszona, wyszło nieźle. Na Cynthię Nixon patrzeć nie mogę, nie wiem skąd ta awersja.
Film jest dobry, wyróżnia się spośród tej całej hollywoodzkiej sieczki robionej dla kasy na jedno kopyto, co już jest ogromnym plusem, jednak spodziewałam się czegoś więcej, czegoś, czemu dałabym mocne 8/10. Niestety, zawiodłam się i jest takie naciągane 7, głównie za grę aktorską na naprawdę wysokim poziomie.