Jakże ten film się wspaniale zapowiadał - już pierwsza scena zachwyca poziomem takiej surowej nietkniętej dramaturgii. Niestety rozwój filmu w czasie tą dramaturgię zabijał na rzecz tanich hollywoodzkich chwytów, głównie patosu, który na początku był stosowany z umiarem ( co zresztą mogłem zrozumieć biorąc pod uwagę temat filmu- legenda Shaolin, kung fu itp.), jednak później wywoływał już tylko negatywne odczucia. Pomimo tego jest to dobry film ze świetnymi zdjęciami ( symetria w budowaniu inscenizacji i kadru - cudo), doskonałymi scenami walk oraz z niczego sobie humorem.
Patos w wydaniu Chińskim, mi nie przeszkadzał.
Film ma świetne sceny walk. Efekty specjalne cieszą oko.
Momentami wzrusza, bawi.
In minus fabuła, ale nie umiem do końca skonkretyzować zarzutu.
Film jest niemal doskonały, skłania do takiej refleksji nad losem, życiem, pokazuje co się dzieje z chciwymi ludźmi. Utrzymany w doskonałym podniosłym tonie wywołuje mnóstwo emocji. Naprawdę dojrzałe chińskie kino. Polecam. 10/10
Czy dojrzałe to bym polemizował, ale na pewno warte uwagi. A te emocje które wywołuje to zasługa tanich chwytów, które można zobaczyć w większości przeciętnych filmów. Dodałbym coś więcej ale niestety już dużo z filmu zapomniałem (mimo że oglądałem go miesiąc temu) a ta ulotność, przynajmniej w moim odczuciu, nie oddziałuje na jego korzyść.
Masz całkowicie rację. Dla mnie moment kulminacyjny zepsucia oglądalności był w scenie, w której dzieci wyszli z klasztoru z bułeczkami i zaczęli walczyć okładając chińczyków, a kucharz nagle stał się doświadczonym wojownikiem, dzięki chwytom z kuchni. Miało być z pewnością śmiesznie, ale od tego momentu wszystko stało się bardziej naiwne niż przedtem. Szkoda.
Aczkolwiek film wart obejrzenia.
Może to nie była akurat najlepsza scena filmu, ale te końcowe ujęcia i walka w świątyni Buddy są naprawdę świetne. Nie ma się co czepiać patosu, bo taki podniosły klimat, to ma każdy lepszy chiński film, jak chociażby "Hero", "Nieustraszony" czy "Władcy Wojny". Film zdecydowanie nie jest w hollywoodzkim stylu. Klasyczne kino azjatyckie na naprawdę wysokim poziomie.
Akurat żadnego z wymienionych przez Ciebie filmów nie widziałem ale mogę przytoczyć kilka przykładów w których patos nie występował (lub występował ale w umiarkowanych ilościach) a które są uznawane za jedne z lepszych chińskich filmów, a mam na myśli: Zawieście czerwone latarnie, Balzac i mała Chinka, Córka botanika. Tematyka filmów dosyć odmienna ale gdybym brał udział w ankiecie na temat filmów azjatyckich na naprawdę wysokim poziomie, wybrałbym właśnie te 3 przytoczone przeze mnie. O Shaolin nawet bym nie pomyślał.
Gatunek, gatunek, gatunek. Tak samo można powiedzieć, że porównując Trylogię Hoffmana z Dekalogiem Kieślowskiego, to w "Potopie" czy "Panu Wołodyjowskim" aktorstwo jest zbyt teatralne, całość strasznie nachalna i w dodatku okraszona przesadnym romantyzmem i naiwnym patriotyzmem. Jednak zarówno "Potop" jak i "Krótki film o zabijaniu" są uznawane za klasykę polskiego kina.
To naturalne, że w dramacie historycznym jest inny nastrój niż we współczesnym dramacie obyczajowym. Tak samo w jak w "Policyjnej opowieści" nie ma patosu (wiem, że to film z Hong-kongu).
A "Shaolin" też nie uznałbym za jeden z 3 najlepszych chińskich filmów, ale już do 20-stki to bym go dał, abstrachując od tego, że raczej miłośnikiem kina ajzatyckiego nie jestem.