Proroczy sen Sharon Tate, zwiastujący jej późniejszą śmierć z rąk Charlesa Mansona, zaintrygował Daniela Farrandsa − scenarzystę "Halloween 6: Przekleństwa Michaela Myersa", reżysera między innymi "The Amityville Murders". Jego nowa fabuła może nie zasili grona najbardziej taktownych filmów w historii, ale wzbudza silne emocje, a niekiedy wręcz szokuje. (...)
Rozumiem, że niektórym kinomanom pomysł na film mógł się zwyczajnie nie spodobać. Farrands wykorzystał przecież w "The Haunting…" prawdziwe materiały wideo: wywiad z Susan Atkins, telewizyjne klipy z miejsca zbrodni, zapis ślubu Tate z Romanem Polańskim. Hipokryzją jest jednak wylewanie na jeden film wiadra pomyj i podniecanie się drugim, o zbliżonej tematyce (mowa oczywiście o "Once Upon a Time in Hollywood"). Nawet longplay Charlesa Mansona "Lie: The Love and Terror Cult" został bardzo dobrze oceniony przez krytyków − dlaczego więc "The Haunting of Sharon Tate" z miejsca został skreślony, skoro to horror lepszy niż na przykład "Impostor"? Od mdłych jump-festów zdecydowanie wolę filmy ryzykowne i wulgarne, nawet jeśli nie są pozbawione wad.
Pełna recenzja: #HisNameIsDeath