Ritchie wraca w świetnym stylu. Adaptacja inna niż wszystkie dotychczas, choć zdecydowanie bliższa książce.
To, co było największym atutem Ritchiego w "Porachunkach" i "Przekręcie" - scenariusz, tu momentami jest naciągany, brakuje ładu i składu.
Aktorsko wypada naprawdę nieźle. Dobry Downey Jr. (słusznie nagrodzony Złotym Globem) i Jude Law tworzą udany duet. Oczywiście Ritchie i tu musiał (dobry pomysł) nadać relacjom Holmesa i Watsona homoseksualny momentami wyraz. Z resztą humor u Ritchiego zawsze mi się podobał.
Wielkie brawa za klimat.
Po pierwsze - zdjęcia. Bardzo dobre, tak jak i efekty specjalne, a ujęcia w zwolnionym tempie wręcz znakomite.
Po drugie - muzyka. Hans Zimmer zmienia kompletnie styl, tworzy coś zupełnie nowego, a zarazem kapitalnego. Od czasu pierwszych "Piratów z Karaibów" nie był w stanie stworzyć równie dobrej ścieżki dźwiękowej. Ogromnym atutem jego muzyki jest wykorzystanie dudów i akordeonu, co niewymownie wpływa na klimat.
I to właśnie zdjęcia i muzyka są najlepszymi elementami "Sherlocka".
Początek świetny, później już nieco gorzej. Kilka udanych pomysłów na poprowadzenie fabuły, szczególnie ten z początku filmu, gdy wydarzenie były pokazywane z dwóch, uzupełniających się wzajemnie perspektyw.
Z niecierpliwością czekam na drugą część. Będzie Pitt, oby dosięgnął mistrzowskiego poziomu, który pokazał w "Przekręcie".
7/10