w ocenie postaci Sherlocka Holmesa w TYM filmie, bo od dzieciństwa kojarzył mi się (a w tej chwili już oczekuję wnuków) jako nudny, sztucznie (w sensie stworzony literacko) inteligentny gość z czapeczką w kratkę, w takowym paltociku, z fajką w zębach i WIEEELKĄ lupą w garści.
To samo z Dr Watsonem - gruby,nudny, nieustannie przytakujący i schlebiajacy Holmesowi.
Nie czytałem też z tego powodu żadnej ksiązki tylko widziałem wyrywkowo kilka starych filmów, i nigdy nie dotrwałem do końca.
DZIĘKI WAM po przeczytaniu waszych opinii i recenzji na "drugiej" stronie, wrzuciłem film Guya Ritchiego na tapetę, i wciągnął mnie niesamowicie. Nie przypuszczałem że "nudny" i staroświecki Sherlock tak mnie wciągnie.
Gdyby nie FilmWeb i Wy "oglądacze", Sherlock dalej byłby w mojej swiadomości starym nudziarzem.
DZIĘKUJĘ, zaraz wrzucam drugą część.
w książce też jest nienajgorszy - to właśnie poszczególne ekranizacje utrwalały taki a nie inny wizerunek detektywa "wszechczasów" :) tak naprawdę czapkę w książce nosił tylko bodaj raz, a bić się umiał, że ho ho! :) Potrafił być wredny, niegrzeczny, opryskliwy, był egocentrykiem i grał Watsonowi na nerwach, ale jak się w coś wkręcił, to nie odpuszczał. Moim zdaniem ten film jest bliższy literackiemu wizerunkowi Holmesa, niż wiele starszych ekranizacji. Książkę polecam z czystym sumieniem ;)
Tak, wszystkie filmy na nim oglądam, dobra rzecz, bo mają bardzo szeroki repertuar, i filmy śmigają bez irytuących zawieszek.
ja też tam oglądam wyłącznie filmy :) spytałam się bo widziałam komentarz na kinomaniaku podobny do twojego :)
Niestety filmowy Sherlock ma mało wspólnego z oryginałem, ale nie o taki był zamysł twórców i trudno się do tego przyczepić. ;) Osobiście uważam za smutne, że ten film nazywa się "Sherlock Holmes" - w końcu nawiązania do prozy są nieliczne i pogmatwane. Film wygląda jak zlepek 10 rożnych opowiadań, do tego nieuważnie przeczytanych.