Nowy "Sherlock Holmes" to brawurowo zrealizowane komercyjne kino przygodowe. Miejscami przekombinowane, głównie w materii grubymi nićmi szytej intrygi. Ale któż inny mógłby ją rozwikłać jeśli nie genialny Sherlock? Zwłaszcza kiedy w widowiskowym finale sypie z rękawa rozszyfrowanymi sztuczkami czarnego charakteru, widać czarno na białym, że to geniusz. Trochę zwichrowany, ale jednak geniusz. Nie spodziewałem się, że film aż tak trafi w mój gust. Mimo występowania w nim absurdów pokroju wodowania statku podobał mi się bardzo. Choć z Sherlockiem jakiego dotąd znałem miał niezbyt wiele wspólnego, to jednak w mojej opinii twórcom filmu udało się pokazać tą postać ciekawie i z charakterem. Można powiedzieć, że na nowo. To niewątpliwa zasługa Roberta Downey'a Jr. Co do samego filmu to jest naprawdę fajny i fajnie zrobiony. Sprawny montaż, dobre sceny akcji, spora dawka humoru, błyskotliwość i wciągająca fabuła sprawiają, że nie tylko doskonale wpisuje się w konwencje kina przygodowego, ale jest jednym z najlepszych obrazów dekady w tej kategorii. Krótko pisząc - polecam.