PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=426062}
7,7 453 tys. ocen
7,7 10 1 452782
7,0 81 krytyków
Sherlock Holmes
powrót do forum filmu Sherlock Holmes

MUZO MOJA, MUZO!
Powiem wprost - na Holmesa byłem napalony już od chwili obejrzenia pierwszych zwiastunów, jakoś w połowie tego roku. Steampunkowe oblicze najsławniejszego detektywa Wielkiej Brytanii (a może i wszechczasów) zauroczyło mnie do tego stopnia, że gdy tylko miałem okazję, wybrałem się na przedpremierowe pokazy filmu, którego premiera w Polsce planowana jest na 15 stycznia. Może i siedziałem maksymalnie po lewo i to w piątym rzędzie, ale ludziska – samo uczestniczenie w projekcji wprawiło mnie w stan błogosławieństwa duchowego i artystycznego, gdyż najnowsza produkcja Guy’a Ritchiego nie tylko zaspokoiła moje wszelkie estetyczne potrzeby kinematograficzne, lecz także natchnęła mnie w wielu aspektach własnego działania twórczego (i nie tylko). O co mi biega? Otóż o to, że za każdym razem, po obejrzeniu jakiegokolwiek dzieła tego angielskiego reżysera, zwanego w niektórych kręgach brytyjskim Tarantino, moje serce napawa się niezmożoną chęcią zmontowania czegoś w choć połowie tak dobrego, jak obraz z których przed momentem miałem styczność – a po ostatnim spektaklu jestem już całkowicie pewien, że lada dzień zabiorę się za spisanie wszystkich pomysłów, jakie toczą się w mojej poczochranej głowicy już od dłuższego czasu.

DOKTOR HOLMES
Nie trzeba być Sherlockiem, aby po powyższym wprowadzeniu stwierdzić, że najnowsza porcja przygód Holmesa poraziła moje gruczoły hormonalne, zajmujące się wydzielaniem endorfiny, z mocą XIX-wiecznego, brytyjskiego paralizatora. Nie dość, że historia totalnie absorbuje widza, to jeszcze w połączeniu z niesamowitym klimatem - budowanym dzięki genialnej muzyce autorstwa Hansa Zimmera (wbrew plotkom ten pan jeszcze się nie wypalił, o nie – soundtrack naprawdę wart jest nabycia) oraz charakterystycznym dla filmów Ritchiego zdjęciom i trickom technicznym – daje efekt warty najwyższych ocen i owacji na stojąco. Na brawa zasługuje także fenomenalna obsada, z Robertem Downeyem Juniorem i Judem Lawem w głównych rolach. Co bystrzejsi zauważyli, jak bardzo serialowy doktor House czerpie z opowieści o Holmesie (zbieżność nazwisk również nie powinna nikogo dziwić – Watson / Wilson). Otóż zaskoczył mnie fakt, jak odtwórcy obu filmowych geniuszy są do siebie podobni z wyglądu (sam osobiście ich do siebie porównywałem, jeszcze zanim wybuchła cała ta wrzawa na temat szczerego do bólu, ale piekielnie skutecznego medyka) – zresztą obu darzę podobną sympatią, to doprawdy w każdym calu uroczy goście.

NAJLEPSZY FILM Z JAKIM MIAŁEM STYCZNOŚC TEGO ROKU :P
Seans rozpoczął się o 21.30, trwał ponad dwie godziny, a w jego trakcie ani razu nie spojrzałem na zegarek – pomyślcie więc co to świadczy o fabule! Często oceniam obraz po tym, czy podczas kontaktu z nim mam ochotę wrócić do codziennego życia, czy też po uszy wsiąknąć w jego realia i olać dręczące mnie problemy – właśnie w tym aspekcie poległ patetyczny Avatar, który po pierwszej połowie zaczynał mnie po prostu nudzić. Na szczęście w przypadku Holmesa nie tylko zapomniałem o bożym świecie, ale i czułem się, jakby jakiś skurczybąk skrócił film do niecałej godziny, oglądało mi się go stanowczo za szybko. Z jednej strony dobrze to świadczy o całości, a z drugiej jest jedną z jej niewielu wad. Całe szczęście, że niebawem ruszą zdjęcia do kontynuacji, która zapowiedziana jest przez niejednoznaczne zakończenie – ale nie martwcie się tym malutkim spoilerem, gdyż w stosunku do reszty jest on jedynie cieszącą gębę ciekawostką. Powiem Wam za to, że wszystkie sceny, które ostały się w finalnej wersji filmu, mają istotne znaczenie dla historii i w finale wszystkie z nich złączą się w jedną, logiczną całość. Na koniec zostawiłem jeszcze dość ważny element, czyli to, w jaki sposób obraz odnosi się do drukowanych powieści o sławnym, angielskim detektywie. Ponieważ własnego zdania nie wyrobię, dopóki nie wezmę się za lekturę (aż wstyd się przyznać, że dotąd tego nie uczyniłem), mogę zaprezentować jedynie opinię mojego kolegi recenzenta, Alka, który przyznaje się do bycia fanem książek o Sherlocku Holmesie. Według niego film w bardzo ciekawy i jednocześnie przewrotny sposób oddaje postać legendarnego Brytyjczyka – więc jeśli tylko zdajecie się na to, co umieszczam w swoich recenzjach, możecie być spokojni, że nikt nie zbezcześcił Waszego idola, który doczekał się prawdziwego renesansu na ekranach kin. Good for him. But better for us.
-------------
cinemacabra.blog.onet.pl

Pawlik

Zgadzam się w zupełności. Rewelacja
Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 9
Edward_Nozycoreki

Coś mi mówi, że wybiorę się drugi raz po oficjalnej premierze w Polsce :P

Pawlik

1. Od "czasu" Bękartów Wojny minęło pół roku.
2. Taaaak... w tym roku wyszło tak wiele filmów...

ocenił(a) film na 9
Grievous

1. Więc?
2. HAH! Masz mnie!


ocenił(a) film na 9
Pawlik

Całkiem spoko im wyszedł. Duży plus za humor w filmie i za efekty. Zdjęcia Londynu znakomite. Momentami akcja nawet zbyt szybka.
Miło że zostawili sobie furtkę do kolejnej części - witaj doktorze Moriatti :P

ocenił(a) film na 9
mroczny

Ponoć ma go grać Pitt, ale kto wie, kto wie :)

ocenił(a) film na 8
Pawlik

dokładnie. bilm BARDZO DOBRY. Myslalem ze to bedzie holywoodzki szmelc ale wyszło z tego bardzo dobre filmidło!! i robert d.j. też świetnly...najlepszy cytat...Watson...what have you done? :D