Gdy zobaczyłam tytuł filmu stwierdziłam, że może to być kolejny „odświeżany” temat z przed lat. Okazało się jednak, że Guy Ritchie świetnie dostosował temat do potrzeb nowej publiczności – przerobił detektywa z powieści Arthura Conan Doyl’a na bohatera kina akcji. Zastosował także charakterystyczne dla obecnych trendów filmowych elementy takie jak: pościgi, bójki z użyciem technik sztuk walki, eksplozje oraz dużo humoru (na szczęście nie angielskiego), co podtrzymywało efekt ciągłej akcji nie pozwalając na nudę. Reasumując, wrażenie jakie odniosłam po zakończeniu seansu było bardzo pozytywne i chętnie polecę ten film znajomym.