Szczerze mówiąc film mnie trochę rozczarował, według mnie serial "Sherlock" bije go na głowę. Dlaczego? O wiele lepiej wykreowane postacie i przede wszystkim lepiej zagrane.
Sherlock jest zagrany przez Benedicta Cumberbatcha po prostu mistrzowsko - ton głosu, mimika twarzy, mowa ciała, drobne gesty, WSZYSTKO jest dopracowane w najmniejszych szczegółach. Szalony, genialny Sherlock pełen pasji do tego co robi, zaangażowany... A w tutejszym filmie Sherlock jest dosyć nijaki, brakuje mu spojrzenia i mimiki geniusza, "tego czegoś", co by go odróżniało od reszty postaci. Jednym słowem - dla mnie jest zupełnie niewiarygodny.
No i postać, która według mnie w tym filmie najbardziej straciła na uroku (i znaczeniu) - Moriarty. Tutaj właściwie go nie widzimy, tajemniczy mężczyzna w powozie, w czarnym płaszczu, rzekomo profesor... Nuda. W serialu "Sherlock" postać Moriartyego jest po prostu kapitalna, Andrew Scott spisał się po prostu mistrzowsko i nadał tej postaci szczególny wyraz - kto oglądał, ten z pewnością wie o czym mówię.
Jeśli chodzi o fabułę - serial wciągnął mnie do tego stopnia, że 6 odcinków (po 1,5 gdz. każdy) obejrzałam w 2 dni, a jeśli chodzi o film... Cóż, te 2 godziny troszkę mnie wymęczyły i przyznaję, że chwilami wręcz bardzo się nudziłam.
Wniosek: jak dla mnie serial "Sherlock" jest o wiele, wiele lepszy, bardziej wciągający, wręcz magiczny - wciąga w świat genialnego detektywa bez reszty, aż chce się więcej i więcej i ciągle czuje się niedosyt. Ostatni odcinek do tej pory nie daje mi spokoju i nadal siedzi mi w głowie. A film? Obejrzałam i na tym koniec, z pewnością szybko o nim zapomnę.
Pozdrawiam wszystkich fanów Sherlocka Holmesa i zachęcam do obejrzenia serialu. :)
No naprodukowałeś się, nawet Cumberbatha na awatar ustawiłeś, ale po co? Jaki jest sens porównywania Sherlocka od BBC z Sherlockiem z tym Ritchiego? To przecież całkiem inna formuła, inne założenia, celem twórców było pokazanie czego innego. Porównywanie serialu do filmu nie ma sensu, bo nie mają żadnych punktów wspólnych z wyjątkiem nazwisk bohaterów. A serial od BBC żeby nie było widziałem, pierwsze cztery odcinki były naprawdę rewelacyjne, pozostałe dwa fatalne, ale ogólnie serial oceniam wysoko i zgadzam się z tym co napisałeś. Ale celu w porównywaniu go z tym Sherlockiem sensu nie widzę.
Generalnie serial bardziej wciąga w fabułę niż film. Czeka się z utęsknieniem na następny odcinek. I ten głód jest szybciej zaspokajany niż w przypadku następnej części filmu.
I powiem ci, że jak już się wciągniesz w serial (mówię ogólnie), to zaczynasz nie dostrzegać jego niedoskonałości i je umniejszać.
Tak mi się wydaje z doświadczenia :)
Pisałaś o 6 odcinkach w 2 dni. Ja przesiedziałem nad innym 13 odcinków w 1 dobę hehe