Czy ktoś jeszcze zauważył to podobieństwo?
To samo szalenstwo, pozorny chaos i genialne wnioski, jak dla mnie ogromne podobieństwo fizyczne i psychiczne.
Sam film bardzo dobry z przepiękną scenografią, świetnie oddającą klimat XIXwiecznego Londynu.
Polecam :)
Z tytulu watku wynika ze chcesz ich "pojedynkowac" a wskazujesz ich cechy wspolne.. Pozatym wystarczy poczytac troche zrodel aby dowiedziec sie, ze scenarzysci tworzac HOUSE'a brali garsciami z charakteru holmes'a..
Chcę ich pojedynkować i dlatego rozpoczęłam dyskusję. Myślę, że ktoś może się nie zgodzić z tym stwierdzeniem i wyrazić swoje odmienne zdanie. Wybacz, nie jestem aż takim znawcą House'a i nie wiem na czym się wzorowali,zauważyłam jedynie duże podobieństwo.
Ja się całkowicie zgadzam.Mi też Sherlock przypominał House'a, a Watson nawet Wilsona;)
Szczególnie te ich "kłótnie".;p
Hmm "Sherlock Holmes vs doktor House :Czy ktoś jeszcze zauważył to podobieństwo?"
No tak , przeciez pojedynek to wymienianie wspolnych cech : w czym jestesmy podobni.. Myslalam ze raczej porownywanie : ktory jest lepszy/gorszy a nie jak wiele maja ze soba wspolnego..
" samo szalenstwo, pozorny chaos i genialne wnioski, jak dla mnie ogromne podobieństwo fizyczne i psychiczne "
a z twojej wypowiedzi wychodzi to drugie.
Chociaz moze opuscilam jakas lekcje w podstawowce kiedy definiowali pojedynki.
"Wybacz, nie jestem aż takim znawcą House'a i nie wiem na czym się wzorowali"
Teraz juz wiesz ;) i byc moze rozwialo to troche twoich watpliwosci ;)
aPosing
Definicja: pojedynek
1. «dawny sposób załatwiania zatargów honorowych przez walkę dwóch przeciwników na broń sieczną lub pistolety w obecności sekundantów»
2. «walka dwóch konnych rycerzy»
3. «spór między dwiema stronami mającymi przeciwne poglądy»
4. «w grach sportowych: walka dwu przeciwników»
Patrz punkt 3 ja jestem jedną stroną, tą która uważa, że są podobni i czekam na kogoś, kto będzie miał inne zdanie. Nie mogę pojedynkować się sama ze sobą, to by było bez sensu :)
Fizycznie nie są zbyt podobni. House to kaleka, jego jedyną i skuteczną tarczą jest umiejętne posługiwanie się rozumem i ciętym językiem.
Holmes potrafił przełożyć swoją wiedzę w sferę walki wręcz (np. walka na pięści z osiłkiem). Co do pozostałych cech, usposobienia wydają się być identyczni, z małymi wyjątkami. Greg nie tylko do perfekcji opanował sarkazm, jestem w stanie przyznać mu tytuł mistrza ciętej riposty bo właściwie tak wykreowali go autorzy. Miał ociekać sarkazmem, wali prawdę prosto z mostu. Nie oszczędzi nikogo, powie zawsze to co myśli (plus nieustanny ból nogi i niepogodzenie się ze stratą pełnej sprawności to już wystarczające przyczyny, aby nie cierpieć wszystkiego dookoła) Natomiast Sir Sherlock nie jest typem człowieka, który co chwila dołuje każdą napotkaną osobę. Nie jest znużonym, posępnym charakterem jak House. Sądzę, że jego riposty wywodzą się zapewne z czystego, dobrego brytyjskiego wychowania :) Ale istnieją także cechy, które łączą ich nierozerwalnie ze sobą - geniusz oraz to nieustanne dążenie do rozwiązania kolejnej zagadki(medycyna, morderstwa - dla nich to zwyczajne puzzle do układania)
Choć nieoglądałęm Sherlocka to już śmiało moge powiedzieć że jest lepszy od Hausa...
W ogóle stwierdzenie "Holmes jest podobny do House'a" jest śmiechu warte. To Holmes był odwiecznym wzorem detektywa, z Holmesa czerpano do House'a. Można więc powiedzieć, że House jest podobny Holmesa, ale nie odwrotnie.
Zresztą pojedynkowanie ojca z synem to troszkę głupota. O to chodzi, żeby coś dało podstawę, a inne się na tym rozwijało. Prędzej porównamy dwóch synów :)
Rozumiem, że film "dr House" opiera się na książce "Sherlock holmes", ale dla mnie duże podobieństwo jest też w samej grze aktorskiej i tutaj relacje byłyby odwrotne, to Robert Downey Jr mógł wzorować się na Hugh Laurie'm.
Zgadzam się. Holmes to House a Watson to Wilson (chodzi mi o grę aktorska w TYM filmie)
Czy to forum filologiczne czy filmowe? Nieistotne jak autorka zatytułowała swój temat, z jego lektury wnioskuję, że osoby, które wypowiadają się tutaj ad rem zrozumiały jej zamysł.
Jeśli chodzi o grę aktorską to faktycznie, mam wrażenie, że Downey Jr oparł się częściowo na bohaterze, którego kreuje Laurie, ale efekt jest bardzo fajny. Grunt to czerpać z dobrych wzorców.
masz miesiączkę? i wszystko Cię denerwuje czy zawsze jesteś taka upierdliwa?
dziewczyna zadaje pytanie a Ty od razu czepiasz się tytułu wątku
na pewno dzięki Twoim bezcennym uwagą świat teraz będzie lepszy:)
Jeżeli nawet pobieżnie zna się opowiadania A.C.Doyle'a o Holmesie i choć kilka odcinków 'Dr House'a', podobieństwo jest oczywiste. Seans tego filmu może jeszcze utwierdzać w takim przekonaniu, ale Holmes Guya Ritchiego niewiele ma wspólnego z literackim pierwowzorem, zarówno psychicznie jak i fizycznie.
Najbardziej razi chyba wpleciony przez Ritchiego wątek miłosny (jeżeli tak możemy to nazwać) - Doyle opisywał Holmesa jako mężczyznę nie tyle aseksualnego, co zimnego uczuciowo, zupełnie nieczułego na kobiecie wdzięki. Owszem, w jednym z opowiadań pojawia się Irene Adler, ale Doyle, pisząc o fascynacji Sherlocka tą kobietą, miał na myśli tylko i wyłącznie to, że intelektualnie zaimponowała Holmesowi - na pewno nie było żadnego buzi w czółko, ratowania się z płomieni, pocałunków itd.
W tym właśnie książkowy Holmes różni się od House'a. Mam w ogóle wrażenie, że House jest podobny do Holmesa z opowiadań, a Holmes z filmu jest podobny do House'a z serialu, nie będąc podobnym do Holmesa z opowiadań...
Podobieństwo??? Tak,dla mnie obaj ci panowie to chamy a poza tym House wygląda jak nieogolony żul ze śmietnika
Faktycznie, źle zrozumiałem zamysł tematu... Ale jednak upieram się przy tym, żeby efekt porównywać do pierwowzoru, a nie pierwowzór do efektu :)
A Pana czarnego murzyna radzę nie komentować.
"Holmes Guya Ritchiego niewiele ma wspólnego z literackim pierwowzorem, zarówno psychicznie jak i fizycznie"
Ależ właśnie ma wiele wspólnego.. w każdym razie więcej niż dotychczasowe uładzone wizerunki nudnego flegmatyka. Pewnie, że w filmie pewne cechy Holmesa są przerysowane czy ubarwione, ale to jeszcze nie znaczy, że wymyślone. Zgadzam się jednak z Tobą - scenki z Adler trochę są naciągane, aczkolwiek przymykam na to oko, gdyż nie jest to "biografia" detektywa, a jedynie film przygodowy.. Wydaje mi się też, że taka całkowita oziębłość zrobiłaby więcej złego niż lekkie ocieplenie postaci Holmesa. Poza tym jednak wszystko ładnie gra. Holmes jest taki, jaki powinien. Raduje mnie, że pokazuje wreszcie (!) dużo energii. Przyznam, że po lekturze opowiadan Conan-Doyle'a i obejrzeniu kilku filmów o Sherlocku miałam lekki niesmak. Autor wyraźnie wspomina np., że detektyw był dobrym szermierzem i bokserem. Tymczasem wszyscy reżyserzy z uporem robili z Holmesa takiego ciapowatego faceta siedzącego notorycznie w fotelu. Kiedy i gdzie wg nich Holmes nauczył się szermierki i boksu? Siedząc w fotelu i dedukując?:) Dlatego sceny walki w SH są wg mnie naturalnym rozwinięciem charakterystyki postaci, a nie "ukłonem w kierunku młodzieżowej widowni i łubudu".
Poza tym RDJ ładnie połączył sprzeczne cechy SH: egoizm, próżność, ale też błyskotliwość, i okresy zupełnej apatii i przesiadywania w ciemnym pokoju.. Mnie osobiście bardzo ujęła króciutka scena, gdy Sherlock siedzi w restauracji, czekając na nadejście Watsona z narzeczoną. Cały czas obserwuje ludzi, słucha rozmów, dźwięków, jego umysł niemalże chorobliwie bez przerwy pracuje, bo po prostu musi nieustannie coś analizować, przetwarzać. To przecież Holmes jak żywy. Nie może po prostu spokojnie usiąść i poleniuchować. Ciągle musi być czymś zajęty, jak nie śledztwem, to dziwacznymi eksperymentami (muchy;) albo walkami w podejrzanych spelunach.
No i koniec z kraciastą czapką i przesadną elegancją. Nie wydaje mi się, by ktoś, kto zamyka się w pokoju na kilka tygodni, powinien wyglądać jak z obrazka. Oczywiste, że prędzej określilibyśmy go jako niechlujnego i nieogolonego osobnika;)
Oczywiście tak się składa szczęśliwie dla filmowców, że rezygnacja z wizerunku eleganckiego flegmatyka na rzecz flejtuchowatego i nie stroniącego od walk na pięści faceta podoba się widowni. Czy jednak można robić z tego zarzut, skoro jednocześnie taki obrazek Holmesa zgadza się (w dużym stopniu) z pierwowzorem?
"House jest podobny do Holmesa z opowiadań, a Holmes z filmu jest podobny do House'a z serialu, nie będąc podobnym do Holmesa z opowiadań"
Z punktu widzenia logiki to chyba niemożliwe.
Tak, zauważyłem.
Jedyne co House ,,zapożyczył" od Holmesa to niebywały umysł i adres zamieszkania :P
Holmes Ritchiego odbiega od pierwowzoru i naturalnie zachowuje się jak House.
Obu filmom 10/10 :P