Po seansie filmu do którego miałem duże nadzieje i jeszcze większe
wątpliwości mogę powiedziec jedno - nie zawiodłem się, Robert Downey
stworzył postac aspołecznego samolubnego geniusza a Jude Law uległego ale
milszego Watsona, to co najbardziej napędzało całą produkcję to dialogi,
dialogi były wręcz rozbrajające. Oczywiście nie można zapoemniec o efektach
specjalnych - bullet time który ukazywał bójki z komentarzem Holmesa,
latający francuz napędzany pseudoparalizatorem i 'magia' -for god sake,
ucieszyłem się na końcu że wszystko zostało wyjasnione jak idiocie bo
miałbym wątpliwości co do tego czy wszystko można byłoby stworzyc za pomocą
ówczesnej techniki.
jak dla mnie film na ósemeczke. i do ulubionych :)