gdyby nie wiedza, że film został wyreżyserowany przez Guya Ritchiego to nie rozpoznałbym w tym jego udziału. Cieszę, że zrezygnowano ze sztywnego trzymania się literackiego pierwowzoru - i dobrze (Del Toro też dostał postaci z Hellboya i informację, aby druga część tej historii została popełniona według wizji reżysera - i wyszło na zdrowie). Downey Jr - klasycznie wielki i dominujący, ukradł film pozostałym aktorom. Ale i tak nad wszystkim góruje scenografia i kostiumy, dbałość o które jest na mistrzowskim poziomie. Film warto obejrzeć w kinie ze względu właśnie na pracę pionu scenograficznego.