Zgadzam się. Amerykanie biorą każdy dobry horror i go pierdolą. Rozumiem, że USAńcy nie mają ani jaj, ani pomysłu na coś naprawdę STRASZNEGO, ale to nie powód by niszczyć klasyki gatunku. Zaczynając od tego, że w tajskiej wersji na prawdę można było cholernie się wystraszyć, a w tej dosłownie NIC mnie nie ruszyło. Fabuła kupy się nie trzyma (a trzyma się raczej gówna): gość trzyma zdjęcia z gwałtu w domu w którym mieszka z żoną. Naprawde logiczne. Zauważyłem oczywiście masę skrajnie głupich zachowań (uciekaj w milczeniu! nie wołaj o pomoc!). Jestem zażenowany i ocena jest adekwatna do tego co widzimy na ekranie tego "dzieła".