Brakowało mi tej przeciwwagi - może i naiwnej, ale jednak - dla maczystowskiego madafakeryzmu, którą uosabiała Blunt, ale to i tak niezły sensacyjniak. Z +.
Ch. Bronson lubi to! Jeśli jedynka była podróżą do piekła, nie powinien dziwić b-klasowy nihilizm dwójki. Uwierzyłem w te twarde szczęki i mroczne spojrzenia.