Ostatnio mam szczęście do dobrych polskich filmów. Ale "Siekierezada" nie jest taki filmem. "Siekierezada" jest filmem świetnym. Kultowa chyba pozycja w polskiej kinematografii, będąca adaptacją powieści Edwarda Stachury.
Janek Pradera to młody mężczyzna, który nie może znaleźć dla siebie miejsca w świecie. Zostawia swoją ukochaną kobietę i wybiera się w bezcelową podróz. Trafia w Bieszczady gdzie dostaje pracę przy wyrębie lasu. Tam poznaje miejscowych, upaja się alkoholem i marząc o miłości idealnej i nieskończonej, miewa dziwne wizje.
"Siekierezada" to filmowa poezja, surrealistyczny dramat o zagubieniu i tęsknocie do szczęścia. Film mądry, piękny, smutny. Dobre aktorstwo i dobre dialogi, z których można się np. dowiedzieć, że po drabinie można dojść nie tylko do nieba, ale i do piekła. A tak się składa, że film ten to droga do śmierci głównego bohatera. Pradera spędza czas rozmawiając z poznanymi ludźmi, pijąc, zastanawia się "czy warto" i jak twierdz - próbuje porozumieć się z Bogiem. A w międzyczasie "odwiedza go" jego miłość, która nazywa Gałązką Jabłoni. Aż w końcu to on odwiedzi ją, kobietę-manekin o zniszczonej twarzy, z której wylatują pszczoły... Rewelacja.
Prawie całkowicie sie zgadzamy, chodź ja wolę dialogi typu: "...ta dziewka jest już w wieku rębnym..." ;-]
Pozdro.
Ja wole osobiscie zdanie
"- A pan miastowy chyba??
- Nie drogowy bardziej"
ale film poprostu bomba ale dla ograniczonej ilosci osob spora czesc ludzi poprostu nieda rady go obejrzec:/ ich szkoda
Ja też dopiero z 6miesięcy temu dopiero go obejrzałem i oglądałem wiele razy do tej pory bez znudzenia podobnie jak "Konopielke"
moim skromnym zdaniem to najlepszym dialogiem jest "Co by było jak by drug..."
ale rozmowy w knajpie i przy wyrębie lasu to tez poezja oglądałem ten film wiele razy i napewno nie raz go obejrzę !!!
Film jest dobry ale i tak dużo lepsza jest powieść Stachury ,bohater tam nie jedzie bez celu gdyż wcześniej przeczytał ogłoszenie w gazecie i wie gdzie się udaje do wyrębu lasu.Poza tym zakończenie książki nie jest tak jednoznaczne jak filmu,jest bardzo metafizyczne i poetyckie.Polecam też "Całą jaskrawość" ,jak komuś nie chce się czytać to jest audiobook czytany przez Olbrychskiego.
pierwszej próby nie przeszłam- też umarłam. pomyślałam: 'marność...' i wyłączyłam. po jakims czasie przypomniało mi sie o istnieniu tego filmu i postanowiłam zrobić drugie podejście. i cóż się okazało? film cudowny, poezja... gra głównego bohatera mogłaby lepszą być, ale może jakis i w tym urok można odnaleźć. pozostaje tylko wybrać się do biblioteki i książkę przeczytać. a po "Całej jaskrawości" chyba nie muszę obawiać się średniactwa... życiopisanie Edwarda Stachury to rzecz godna uwagi. tym bardziej jeśli pochodzi się z okolic miejsca zamieszkania Steda; )