Poetycki, poetycki ze wszechmiar. Jak cały Stachura budzący emocje, pozostawający w pamięci. Genialny Olbrychski, jakby powściągliwy. A Żentara o magicznych, niebieskich oczach - wcale nie taki zły, jak się tu twierdzi. Wybitnie odseparowany, chociaż zamyślony, to prosty; czysty. Hasła sztandarowe, widoczny jak wszędzie autobiografizm. Rewelacyjny, magiczny.
I najpiękniejsza - rozmowa Gajowego, już z Praderą i Kątnym. Oszczędność Kątnego i wspólny ruch uniesienia kieliszków ku ustom. MAGICZNE.
Magia! Zgadzam się w całej rozciągłości i powiem coś, co na pewno będzie kontrowersyjne ;-) Film lepszy od książki...
Rzeczywiście kontrowersyjne. :) Ja powiedziałabym, że po prostu inny, odbierany inaczej. Raczej działający na wzrok, wytwarzający zamyślenie, nostalgię, tęsknotę - budzący w każdym uwrażliwionym człowieka - wędrowca - i to wszystko przez las, przez samotne ognisko, przez chatę, przez oczy niebieskie, przez obraz zimy.