W takim razie "Milczenie Owiec" to film "Science-Fiction".

Przede wszystkim film strasznie nudny i praktycznie kompletnie nie wciagający, fabuła to jakieś nieporozumienie, raz że nic tu nie wciaga i nie ciekawi a dwa gość porobił sobie z ukrycia jakieś zdjęcia i po iluś tam latach próbuje za nie wyciągnąć hajs czy tam działkę już nie pamiętam ale film był tak nudny że...

z gołymi nogami. Może i wygląda efektownie, ale nogi potem śmierdzą nieludzko. Uwierzcie tej, która siedziała parę razy w siodle. Pełny strój do jazdy konnej, używany tylko do tego.

Obsada zapowiadała naprawdę wiele, niestety tylko zapowiadała. Film jest ze stanów średnich powiedziałbym. Wątek trochę wciąga, ale tylko trochę. Mimo wszystko warto poczekać do końca filmu. Niewątpliwie godne uwagi są kreacje Catherine Keener i Jeff Bridges, przy których Nolte wypadł średnio, a S.Stone słabiutko

Nie spodziewałam się rewelacji, ale na pewno też nie takiej nudy! Przecież to jest tragedia, powstrzymywałam się ledwo, żeby na nim nie zasnąć :/ daję 2/10 :/

Najgłupszy motyw filmu to ten gdy Vincent podpieprza Carterowi auto razem z grubym portfelem pełnym kart kredytowych nie zapomnijmy ze miał z sobą taki mały rewolwer pełen amunicji.Jak to jest możliwe ze w roku 1999 facet z bronią posługujący się nie swoimi dokumentami przechodzi całą odprawę na lotnisku?Jak to możliwe...