Jak można tak wysoko ocenić ten film? SinCity było na swój sposób genialne, pięknie
zrealizowane, z ciekawymi historiami i idealnie dobranymi bohaterami. Dobór aktorów do
wykonywanych ról po prostu wzorowy. Od Willisa jako starego zmęczonego polismajstra, przez
patologicznego zbója Marva, Del toro, po słodką B.Murphy.
Sin City 2 to odgrzewany kotlet, pełny nudnych i nieciekawych postaci. Na plus chyba tylko Marv,
cała reszta dno na czele JGLevittem. To co w jedynce zachwycało tu jest na siłę podawane 10x.
Tak jakby ktoś zauważył że fajnie krew zrobić na biało, a czasem na czerwono, dodać kilka
kiczowatych animacji jadącego samochodu (koniecznie czerwony), trochę poświecić dupą,
trochę cycków, nadać ciągle ten komentarz bohatera w tle i git.
No nie, ja się wynudziłem, a żona zasnęła. Historyjka z Brolinem smętna, Eva Green bez polotu
poświeciła zielonymi oczami i cyckiem 115 razy. Ona ma już wyraz twarzy wrednej jędzy więc
nie przesadzajmy, że wspięła się na wyżyny aktorstwa grając bezwzględną s. Brolin zagrał
co miał zagrać i tyle, do tego co pokazał Clive Owen w SC1 nie ma nawet czego porównywać.
Rourke ok. Alba się postarzała i poświeciła tyłkiem więcej niż w jedynce, Willis wygląda jak
zombie, a Rosario urosły cycki. Brakowało Davon Aoki jako Miho bo nowa aktorka bez wyrazu.
Nowy Manute też z dupy...
ogólnie no słabo! ja się srogo zawiodłem bo po jedynce spodziewałem się dobrego kina, w
specyficznym stylu. nawet nie zawiodłem może ale po prostu wk... bo zamiast dobrze się
wybawić w piątkowy wieczór, straciłem czas.