Opowiadania słabe, najsłabsze to najbardziej rozbudowane z Eva. Niektóre całkiem głoopie, mam na myśli ten epizod z Gordon-Levitt'em. Psychologicznie i logicznie trudny do pojęcia.
Josh Brolin nie udźwignął roli która była tragiczna. Eva Green poległa po walce. Nie było żadnej chemii między nimi.
Reszta w stylu "1" ale świat jest do przodu o 10 lat.
Właśnie "Damulka..." to najlepszy epizod !, Gordon-Levitt wymiatał, nie chce pisać za dużo,żeby nie spoilerować, Josh Brollin i Eva Green- "brak chemii"? Nie wiem, co ty oglądałeś. "Reszta w stylu "1" ale świat jest do przodu o 10 lat." WTF??? Film jest godnym sequelem, choć oczywiście nie imponuje tak jak oryginał. "Psychologicznie i logicznie trudny do pojęcia" polecam Ci w takim razie "Klan". Jeśli ułożenie chronologiczne epizodów to dla Ciebie wysiłek, to współczuję.
na koniec "głoopie"-nie wiem, czy chciałeś się popisać, czy co, ale to ty co najwyżej wyszedłeś na... ekhem "głoopiego"
Dobrze napisane. Nie każdemu musi się podobać. Jak dla mnie rewelacyjny. Na pewno obejrzę ponownie i to jeszcze w tym tygodniu :)
Jedyne co umiesz prostaku to obrażać autora? Żałosne.
Jak się postawisz na miejscu ojca który stracił syna, którego w myślach już widział prezydentem to nie będziesz tak pochopnie zabijać drugiego syna całkiem udanego który rzuca tobie wyzwanie.
Rekiny podziemia tak nie robią, ale różne forumowe głupki co mogą wiedzieć na ten temat?
nie bo nie ma w ogóle w Multikinach,ale 14 latków to spokojnie,by wpuścili w Multikinie,ale nwm jak jest w CC
Bękart na boku zniszczyłby Roarkowi pozycję i to jak jest widziany przez społeczeństwo spoza Basin City ;) poza tym takiemu dzieciakowi się nie ufa bo może Cię zrzucić ze stołka i pozbawić władzy. A jeśli nie był jego synem w 100%? Poza tym jak sam zauważyłeś "rzucił mu wyzwanie".Teraz już bardziej logiczne? Myślałam, że w erze serialu "Gry o Tron" takie działania wydają się być jasne.
I fakt słowo "głoopie" dość dziwnie wygląda w Twojej wypowiedzi.
Poza tym chyba sam też jesteś różnym forumowiczem więc wychodzi na to, że awksom ma rację? :>
Mało znasz się na psychologii dziecko -ojciec. Każdy syn rzuca wyzwania ojcu na tym polega dorastanie.
Polecam "Ojca chrzestnego I " jak wygląda przekazanie władzy w mafii. Bierze ją ten który rzuca wyzwanie staremu i wygrywa.
Nie zawsze musi starego zabić.
btw Był synem na 100% sam senator go rozpoznał, na pewno śledził jego historię, więc te wywody są słabe a końcówka bez sensu.
Sam sobie właśnie zaprzeczyłeś zdajesz sobie sprawę z tego? Zarzucasz filmowi trudność logiki a potem sam ją tłumaczysz. Słaby jesteś :D
Ten "logiczny" argument kończy dyskusję.
Porównywać wszystko do "Gry o tron" hehe
Poluzuj pośladki bo Ci żyłka pęknie :)
Wszystkiego nie porównałam do "Gry o Tron". Dałam najłatwiejszy przykład jaki może być, poza tym większość osób zna chociaż serial i wie jak bardzo wiele rzeczy może być pogmatwanych. Ja przynajmniej używam słownika i nie piszę w jęzuku pokemonów.
Argument jest logiczny jak najbardziej, tylko widzę, że jak już ugodziłam w czuły punkt i wytknęłam błąd to sam argumentu nie możesz znaleźć. Brawo za konsekwencję.
Piszesz strasznie bełkotliwie i jedynym widocznym celem twoim są ataki ad personam. Zero argumentów. Jesteś żałosnym spamerem, naganiającym na to bardzo słabe dzieło filmowe.
Gimbaza ma serial "gra o tron" za encyklopedię życia, a nie potrafisz logicznie argumentować swojego zdania.
LOL
Widocznie muszę to napisać w punktach bo czytać, ze zrozumieniem jak widać nie potrafisz.
1. Roark jako senator ma władzę, pieniądze. Traci ukochanego syna, na punkcie którego miał w jakimś tam stopniu obsesje. Pojawia się dzieciak. Można rzec, że z ulicy. Stawia mu wyzwanie. Ośmiesza go w oczach innych graczy psując mu przy tym reputacje. Jasne jest więc, że Roark się wścieknie. Kto by tego nie zrobił? Jednak tylko on wie, że Johnny jest jego synem. Zagraża mu więc nie tylko w sensie reputacji ale także i finansowym. Poza tym nie zna go, nie zna jego prawdziwych intencji. Johnny staję się po prostu kolejnym pionkiem, który trzeba szybko wyeliminować. Jak dla mnie to ta cała "relacja ojciec-syn" istnieje tylko ze strony Johnnego. Dla senatora jest to cały czas gra polityczna.
2. "Gra o Tron" - jak już to ciągniesz to ok. Jak już wspomniałam to tylko łatwy przykład, który większość z forumowicz kojarzy. Polecam jednak przeczytanie sagi "Pieśni Lodu i Ognia". Tam jest więcej ciekawych gier politycznych.
3. Nie uważam bym Cię zaatakowała, tylko zwróciła uwagę na to co sam zrobiłeś czyli zarzuciłeś wątkowi brak logiki, a mimo wszystko sam go wytłumaczyłeś. W takim zachowaniu nie widzę, ani konsekwecji ani tym bardziej sensu. W przeciwieństwie do Ciebie, gdzie określiłeś mnie "żałosnym spamerem".
4. Cytuję : "głoopie" "LOL" "gimbaza" to są słowa używane przez dzieci z wieku gimnazjalnego, a ja żadnego z tych słów wcześniej od Ciebie nie napisałam.
Na serio zluzuj policzki, to tylko forum. Nie trzeba od razu wszystkiego tak na serio brać i spinać się tak o wszystko.
No proszę wystarczy nacisnąć specjalistkę od "gry o tron jako biblii wszystkiego" i okazuje się że potrafisz napisać kilka poprawnie sformułowanych w języku polskim zdań. Więc odpowiem ostatni raz na twoje tym razem argumenty.
ad 1 Syn wygrał z ojcem w karty 2 razy, owszem ośmieszył go w gronie równie ciemnych typów, ale ale wniosek ze zagraża mu w jakikolwiek sposób w tym finansowy jest śmieszny.
Rozumiem że jeżeli twój syn pokona ciebie w tysiąca w obecności matki, ciotki i sąsiada emeryta to od razu dostanie nożem do krojenia chleba w myśl twoich zasad?
ad 2 "Serial walka o tron" nie jest ani odkrywczy ani nowatorski w zakresie gier politycznych. Tym niemniej jak sama napisałaś politycznych, nie rozgrywek rodzinnych w realnym życiu.
ad 3. twoje ataki ad personam, zamiast logicznej argumentacji są oczywiste.
czepianie się słów jak głoopi LOL jest tego przykładem.
Moja rada weź swoje rady o luzowaniu do siebie.
Oczywiście, że zagraża w finansowym. W końcu go ograł czyż nie? Nie mała kasa się kręciła w tamtej kanciapie. Poza tym jeśli Johnny chciał by rozegrać to w inny sposób mógły zgarnąć całe "imperium" Roarków a ojca wyrzucić na bruk. Nawet nie wiesz do czego ludzie są zdolni w akcie zemsty.
Pisałam cały czas to samo. Tylko Ty miałeś problem ze zrozumieniem :) kilka razy nawet to podkreśliłam.
Czepiłam się, bo nie lubię takiego słownictwa a przede wszystkim hipokryzji i niekonsekwencji. Mi zarzucasz brak argumentów i bełkot a sam nie byłeś lepszy.
Na koniec. To nie była rada tylko prośba. Ja jestem miła cały czas dla Ciebie i wyjątkowo spokojna. I żadną specjalistką nie jestem, któa wzoruje się na "grze o tron". Dlaczego to Cię tak boli? :/
nawieczor Nie wiem czy oglądałeś film, Ale. Chciał zabić swojego syna ponieważ miał go z dziwką, a człowiekowi który jest na tak wysokim stanowisku nie wypada i jest to wstyd, poza tym jak byś nie wiedział z pierwszej części Sin City to Roark i jego brat mieli je gdzieś i dawali je zjadać, gwałcić i zabijać, to po pierwsze. Po drugie szukanie szensu logicznego w tym filmu jest tak samo głupie jak walenie głową w mur, Sin City to czysta rozrywka, konkurencja wszystkich skurczybyków na maksa, kogo obchodzi los innego człowieka, każdy troszczy się o siebie i chce udowodnić, żę drugi jest słabszy. Takie relacje były właśnie między ojcem a synem. Mam nadzieje, żę wytłumaczyłem Ci wszystko :)
Dziękuję wczoraj obejrzałem film w kinie i żałuję wydanych pieniędzy.
Film musi być wewnętrznie spójny logicznie.
Tak więc senator Roark nie może jednocześnie uwielbiać swojego "ułomnego na głowę" syna, wielbić jego istnienie wielkimi zdjęciami i bez emocji zabijać drugiego jedynego jaki mu pozostał. Szczególnie że udowodnił ten syn że ma jaja równie wielkie jak ojciec.
Mam nadzieję że wytłumaczyłem Ci wszystko.
Zgadzam się z autorem. Bardzo słabe te historie. Nie czułem zupełnie uczucia, więzi między Green i Brollin'em.. Brakowało mi jakiejś genialnej postaci, na miarę Rafferty'ego, świetnie zagranego przez Del Toro. Szkoda, że nie zeobili tego squelu po 2-3 latach, może wyszłoby ciekawiej.
Film w sumie ratował Rourke i jego postać oraz solidna muzyka. Daję 6/10
Zgadzam się całkowicie. Dodam jeszcze ze postać Miho była 'spaprana', a sceny pod tytułem 'co zrobimy z Dwight'em po jego powrocie do Starego Miasta' kompletnie nie rozumiem.
Szkoda mi też potencjału historii Johnny'ego (Gordon-Levitt'a). Całkowicie zmarnowany, a zapowiadał się na najlepszy epizod filmu.
Odtrącony syn przez ojca szefa podziemia, pokonuje go 2x w pokera, elegancko przy tym się zachowując. Nie zabija starego mimo że na to zasłużył. Więc koniec tej historii Johnn'ego jest kompletnie bez sensu i marnuje najlepszy epizod filmu.
Co do Miho też zgoda, robienie z niej jakiegoś ninja- robota bez uczuć nie pasuje do I części.
'Nie warto oglądać w kinie' najlepszy plastycznie film od 10 lat a ty zniechęcasz do seansu w kinie? gościu jesteś chory :D
mówimy o filmie z aktorami kolego, ale dobrze że cokolwiek piszesz, odkrywamy dzięki temu symptomy twojej choroby ;)
mam komiksy Sin City, i byłem w kinie na części pierwszej, jest to specyficzne kino-komiks, nie dla każdego, ale każdy kto widział pierwszą część wie czego się spodziewać. Kontrastowy styl kreski Millera, brak cenzury czyli wyolbrzymione sceny przemocy, perwersyjna stylizacja bogiń seksu, i gwiazdorska obsada ... na to się idzie do kina, 2 godziny odrealnionej noire odysei.
Najpierw piszesz o "najlepszym plastycznie filmie od 10 lat" a gdy podaję ci przykład najlepszego filmu w tym kontekście
od razu wspominasz o swojej chorobie? To że nie potrafisz sformułować poprawnie swojej wypowiedzi to tylko twój problem.
heh
Appleseed Alpha to animacja o charakterze anime z oprawą graficzną na poziomie dzisiejszych gier na konsolę, pisząc że to najlepszy plastycznie film kompromitujesz się ponieważ brakuje tutaj estetyki, artystycznego wizjonerstwa - mi to przypomina miks takich gier jak ... Metal Gear Solid 4, Killzone2-3 oraz Destiny i Titanfall, nie widzę tutaj nic autorskiego, i nawet jeżeli jest to pełnometrażowa animacja to wygląda biednie - bo trzyma poziom gameplayu z gier, a to znaczy że daleko mu do renderów Bagińskiego z Wiedźmina 3, czy choćby Intr do serii Assasin's Creed ... rozumiesz?
Warto obejrzeć w kinie. Opowiadania dobre, najlepsze to najbardziej rozbudowane z Evą. Niektóre całkiem nowe i interesujące, mam na myśli ten epizod z Gordon-Levitt'em. Psychologicznie i logicznie łatwy do pojęcia. Josh Brolin stanął na wysokość zadania. Eva Green pokazała, co potrafi. Można było wyczuć między nimi chemię.
Nie wszystko musi się zmieniać, Sin City jest filmem ponadczasowym, a koncepcje w nim zawarte wcale nie muszą się bardzo zmieniać, aby film był dobry. Fakt, że drugiej części czegoś brakuje, ale ani trochę nie jest złym filmem. Udział Tarantina przydałby się również w drugiej części ;)