Podobnie do części pierwszej oceniam na dość mocną siódemkę (jako ciekawie przeprowadzoną pod względem wizualno-technicznym, mroczniejszego i ponadprzeciętnie brutalnego formatu komiksowo, fabularno, aktorskiego typu opowieść. Fani kreski Benoita Sokala nie znajdą w tym tytule wiele dla siebie - raczej jednostki mniej wrażliwe których poprzednia odsłona "Miasta Grzechu" swym ciemniejszym klimatem nazbyt nie odrzuciła mogą popróbować zaliczenie tej produkcji.
Zapewne pamiętasz Black Horse dawne, sporo przed milenijne ciekawe wydania zarówno polskich jak i pochodzących spoza "żelaznej kurtyny" komiksów związanych z naszą wczesną młodością jak i z okresem młodzieńczości - wczesnej dorosłości (mam nadzieję wciąż u Ciebie trwającej). Przygody przybysza z gwiazd "Thorgala", "Yansa", "Szninkiela" czy też kunszt naszych rodzimych rysowników sumiennie zaopatrujących ówczesne społeczeństwo w bardzo dobrą jakość odbiorczą swoich kolorowych czy też niekiedy czarno-białych niewielkich arcydzieł takich jak np. "Tytus Romek i A'Tomek", "Kleks", "Kajko i Kokosz", "Gutek i Roch", "Pilot Śmigłowca" czy też mocnawo podkoloryzowujący codzienną pracę organów ścigania "Kapitan Żbik". Wspominam i tak sobie pomyślałem że gdybym zagościł na jakimś miłym, gwarnym, sporawym targu staroci np. gdańskim dominikańskim to poszperałbym sobie w niektórych starszych mocno przekraczających pełnoletniość tytułach. Obie części Sim Sity są na podobnym, porównywalnym, ponadprzeciętnym poziomie, jak dla mnie 7-/10.
*Sin City, zredukuj sobie także powtarzające się formy literowe aby i stylistyka była na dostatecznym poziomie, nie miałem zbytniego nastroju i polotu do uzyskania ciekawiej skonstruowanej wypowiedzi.