Wygląda na to, że bez Marva nie ma filmu, poza tym tylko z Marvem można przeżyć w Sin City;) Jednak dużo słabszy od części pierwszej, jakby chcieli żeby wszystkiego było więcej - więcej tańca Nancy, więcej nagości, przemocy, pościgów, a wyszło jakoś bez klimatu... Tylko Mickey Rourke i Eva Green wyrastają poza przeciętność i doskonale czują się w tej stylistyce.