Sin City: Damulka warta grzechu

Sin City: A Dame to Kill For
2014
6,7 65 tys. ocen
6,7 10 1 64613
6,0 26 krytyków
Sin City: Damulka warta grzechu
powrót do forum filmu Sin City: Damulka warta grzechu

Trudno mi uwierzyć, że przy pierwszym "Sin City" rola Quentina Tarantino ograniczyła się wyłączenie do wyreżyserowania jednej sceny. Poprzednia część podana była z klasą, proporcje były idealnie odmierzonie, nie było w niej pastiszu i tekstów aż tak przerysowanych, że żenujących. Jakby za Rodriguezem stała jakaś szara eminencja i ilekroć ten posuwał się za daleko, waliła go z otwartej w karczycho informując, że tak nie wolno. Pierwszy film był przełomem, nadającym uznanemu komiksowemu pierwowzorowi rangę dzieła wybitnego, samemu będąc produkcją oferującą widzowi niespotykane dotąd rozwiązania graficzne i rewelacyjną fabułę. Efekt zrealizowany przez sprawnego reżysera oraz asystującego mu geniusza doczekł się w niedługim czasie statusu kultowego.

Największym problemem "dwójki" jest to, że główny segment: "Damulka warta grzechu" już w komiksie nie był nawet w połowie tak porywający, jak historie Hartigana, Marva czy (mniej) Dwighta z "jedynki". Historia nie jest tak ekscytująca, wgniatająca w fotel i nie ma tego pazura, co w pierwowzorze. Do tego dochodzą dwa epizody ze scenariuszem niestety jeszcze słabszym. Nie dziwie się, że jeżeli nawet Q miał taką propozycję (moje wyssane z palca gdybanie), to nie podjął się współpracy przy SC2. Z takimi historiami ten film nie miał szans okazać się rewelacyjny, więc nie warto było w to wcodzić. Zamiast tego na fotelu "szare eminencji" zastąpił go Frank Miller, a jak wymiana autora "Wściekłych Psów" na autora "Spirit: Duch Miasta" się zakończyła, tego mogliśmy sie spodziewac od pierwszego wypuszczonego trailera.

O ile jeszcze "Damulkę" można przełknąć- jest jak wiosenny piknik na trawce w parku nieopodal kupy w krzakach, niby niegroźnej, ale jednak śmierdzącej- tak już pozostałych dwóch segmentów, wydumanych przez Millera na potrzeby filmu, niestety nie. Zwłaszcza opowieść o Nancy jest tragiczna i nie chodzi mi tu o tragedię grecką. Nie dość że nie ma w sobie nic interesującego, to jeszcze jest nielogiczna względem jedynki (SPOILER: jeżeli zachować chronologię, Nancy w jedynce w epizodzie Marva powinna mieć poranioną twarz). Napisana, jakby miała dać pretekst (kiepsko zrealizowanej) strzelaninie, poprzez daremne pokazywanie bólu istnienia Callahan, powoduje raczej ból dupy widza.

Siłą filmu są postacie, niestety i tutaj czuć nieco fałszywą nutę. Do prologu wybrano nieodpowiednią historyjkę z Marvem, który jest w niej ukazany nie jako twardy sukinsyn o gołębim sercu z zaburzeniami psychicznymi, tylko po prostu jak psychol. Również strona wizualna nie zachwyca jak poprzednio, teraz zdecydowanie więcej jest ujęć z użyciem elementów kolorowych, w jedynce subtelnie podkreślających szczegóły, tutaj użytych niejednokrotnie niewiadomo po co. Jakby graficy tworzący tę część byli uczniakami, a nie ukształtowanymi już rzemieślnikami w podejmowanym temacie. Kontrastują z tym retrospekcje, w których wykorzystano ujęcia z poprzedniej części. Nic nie da technologia o 10 lat bardziej rozwinięta i większy budżet, jeżeli dostępnych narzędzi nie wykorzysta się w należyty sposób. W tym elemencie zdecydowany plus za ujęcia kąpiącej się Evy Green. Minus za wspmnianą już realizację scen akcji. W jedynce szybkie i przemyślane, dające odczuć, że bohaterowie są kozakami walczącymi z mocno antypatycznymi i zasługującymi na swój los przeciwnikami, chciało się ich więcej. Tutaj są długie i kretyńskie, protagoniści nie walczą jakoby z godnymi siebie przeciwnikami, a bandą kretynów (SPOILER: pod koniec filmu, na schodach 5 gości z karabinami zamiast do Marva strzela sobie pod nogi, a Marv wesoło ich masakruje po kolei). Przyczepić muszę się też do monologów, którym z poprzednika pozostało niewiele czaru.

Sin City miało kategorię wiekową 18+, dwójka otrzymała 15+, mimo, że to w sequelu jest więcej cycków, a niektóre sceny bardziej krwawe. Może autorzy liczyli na to, że młodszy widz nie dostrzeże tak naciąganych sytuacji jak te, gdzie wielki senator gra codziennie w karty w podrzędnej spelunie, w której w dodatku striptizerki wcale nie robią striptizu, tylko odstawiają you can dance? I do której to speluny sami pchają się akurat przypadkiem kolesie, aby dostarczyć bohaterom broni i amunicji?

Film nie jest do końca zepsuty, jako kino akcji sam w sobie może się podobać i nie żałuje wydanych nań pieniędzy. Niestety nie mogę na niego nie patrzeć przez pryzmat pierwszej części, a w porównaniu z nią, co smutne, jest źle. Nie daje mi spokoju pytanie, czy to dobrze, że ten film w ogóle powstał. Nie rzutuje on negatywnie na SC1, jako fan chciałem ponownie oglądać lubiane przeze mnie postacie, ale rzucenie ich w wir tak kiepskich wydarzeń nie było dobrym pomysłem. Nasyciłem się i dzięki temu że wiem, co z tego wyszło, już raczej nie chcę kolejnej części.

Na koniec muszę wytknąć jeszcze jeden duży błąd logiczny filmu- w jedynce cała draka Dwighta opierała się na koncepcji, że w Starym Mieście nie powinni ginąć policjanci, a dziwki zabiły zasłużonego Rafferty'ego i z tego wynikł poblem. W SC2 prostytutki zabijają policjantów jak gdyby nigdy nic, jakby Miller zapomniał że w komiksie dorysował kadry, w których policjanci wydostają się z wozu żywi. Nonszalancja reżyserów w podejściu do tematu tworzenia sequela własnego dzieła jest nader widoczna w tym filmie.

ocenił(a) film na 8
kot6969696

Się nie martw, moja recenzja Behaving Badly wisi od 22 sierpnia, to norma.

ocenił(a) film na 7
Kierokat

To ja was pobiję bo moja recenzja "Słonia" wisi od 12 sierpnia :) tak długo jeszcze nie czekałem

ocenił(a) film na 6
michi468

To już niedługo, sprawdzanie utknęło na 11

ocenił(a) film na 6
kot6969696

Na reckę się obecnie miesiąc czeka.
1. Co macie tak z tym QT? Jego scena trwa AŻ 3 minuty, jest urocza, ale do filmu nie wnosi absolutnie nic.
2. "(moje wyssane z palca gdybanie)" To po co je tu umieszczasz?
3. "Zamiast tego na fotelu "szare eminencji" zastąpił go Frank Miller, a jak wymiana autora "Wściekłych Psów" na autora "Spirit: Duch Miasta"" Piszesz coś o komiksie, więc teoretycznie powinieneś wiedzieć, kim jest Miller. Szkoda, że nie zawsze to okazujesz.
4. "jest jak wiosenny piknik na trawce w parku nieopodal kupy w krzakach, niby niegroźnej, ale jednak śmierdzącej" Pardon?
5. "niewiadomo po co" A może byś się zastanowił po co.
6. "Może autorzy liczyli na to, że młodszy widz nie dostrzeże tak naciąganych sytuacji jak te, gdzie wielki senator gra codziennie w karty w podrzędnej spelunie, w której w dodatku striptizerki wcale nie robią striptizu, tylko odstawiają you can dance? I do której to speluny sami pchają się akurat przypadkiem kolesie, aby dostarczyć bohaterom broni i amunicji?" Wiesz, czym jest konwencja?
7. "Niestety nie mogę na niego nie patrzeć przez pryzmat pierwszej części" A to niby czemu?
8. Śliczny ostatni akapit. Wiesz, jak wygląda struktura recenzji?
9. Naprawdę sądzisz, że recka z wulgaryzmami zostanie zaakceptowana (kolokwializmy można by jeszcze przełknąć)?

ocenił(a) film na 5
PotC_Fan

1.o to mi chodzilo ze wlasnie nie sadze zeby jego rola ograniczala sie do wyrezyserowania 1 sceny przeciez napisalem to wyraznie.
2. tak se
3. czyli z tego ze wiem jaki film wyrezyserowal i to napisalem wynika ze nie wiem kim jest? aok
4. moglem sie obyc bez tego
5. w tym rzecz wg mnie ze w wielu momentach użyto niepotrzebnie
6. wg ciebie konwencja tego filmu jest taka ze jest z zalozenia kretynski?. CO do roarka- w 1 bylo powiedizano ze jest gosciem nie do ruszenia, hartigan wiedzial ze nic mu nie moze zrobic i sie zabil dlatego, tutaj widzimy ze np nancy miala 100 okazji zeby go zabic, podobnie jak kazdy kto mogl sobie wejsc do tego baru, niestety wypacza to jedynke2. co do striptizu, w 1 tez sie nie rozbierala, ale w domysle robila to, np shelly mowila do hartigana ze nancy dopiero sie rozgrzewa, czyli w domysle miala sie rozebrac, ot pokazano to z klasa, tutaj pokazano wszystko od poczatku do konca beznadziejnie, bo striptizerki z zalozenia robia striptiz i nie wydaje mi sie zeby ktokolwiek tam przylazl ogladac jak ona tanczy sobie. CO do harleyowcow to jedna z rzeczy ktora najbardzej mnie zrazila, w jedynce marv musial sie przygotowac do walki z kevinem, tutaj akurat potrzebowali spluw i akurat przypadkiem je dostali, naciagane w ch*j pojscie na latwizne zrobione na odwal beznadziejne i kretynskie jak blizny nancy
7. tak juz mam
8. dzieki, mniej wiecej wiem, ale pisanie recki od szablonu jest troche nudne
9. jakimi wulgaryzmami?

dzieki za komcia

ocenił(a) film na 6
kot6969696

Konwencja SC jest taka, że jest to film absurdalny, groteskowy, brutalny, przesadnie erotyzowany, a w przypadku tej części kiczowaty.
"np nancy miala 100 okazji zeby go zabic, podobnie jak kazdy kto mogl sobie wejsc do tego baru" Przy kilkudziesięciu świadkach i gorylach Roarka? Może i by go zabiła, a później co? Jedna postać podpisująca na siebie wyrok śmierci wystarczy.
"nie wydaje mi sie zeby ktokolwiek tam przylazl ogladac jak ona tanczy sobie" A mi się wydaję, że po reakcji publiki można właśnie można taką tezę wysunąć.
"CO do harleyowcow to jedna z rzeczy ktora najbardzej mnie zrazila, w jedynce marv musial sie przygotowac do walki z kevinem, tutaj akurat potrzebowali spluw i akurat przypadkiem je dostali" I tu wyłazi w pełni na wierzch wyżej wspomniany kicz. Marv zmienił się w tej części okropnie. O ile w Mieście Grzechu był po prostu porządnym bad assem, który umiał się tłuc, to w Damulce najprawdopodobniej zamienił się w hołd dla Duke'a Nukema. Albo to zaakceptujesz, albo będziesz się gryźć z tym do końca filmu.

Nie mówię o pisaniu recki według szablonu, a o umiejętnym zakończeniu jej. Absurdalnie to wygląda, jeśli w zakończeniu nie dajesz podsumowania, tylko kolejny argument, który tak zasadniczo jest błahostką (wiem, jaka afera wynikła z zabicia Jackiego, ale skoncentrujmy się na Damulce).

9. "ból dupy", "sukinsyn", "dziwki"
Rozumiem, że takie hasła pasują do tego filmu, ale na fw to po prostu nie przejdzie.

ocenił(a) film na 5
PotC_Fan

to hartigan mogl zamiast sie zbaijac tam wlezc i go zabic, a potem i tak by zginal. w jedynce wiedzial ze to jest niemozliwe i to bylo logiczne, w dwojce to co sie wyprawia jest nielogiczne i niestety wypacza piekne zakonczenie jedynki. W sumie to nawet marv i nancy nie musieli sie fatygowac do jego domu, mogli poczekac do jutra az roark by przyszedl pograc w karty i zabic go przez sciane bk

kot6969696

Rodriguez sie skończył na SinCity właśnie. Później grinfhouse i wszystko w co maczał łapy było niewypałem nie do obejrzenia.

ocenił(a) film na 8
kot6969696

Ta recenzja jest pełna wyciągniętych z dupy wniosków i błędów merytorycznych. Wstaw ją na jakiegoś bloga i ćwicz pisanie. Ro co napisałeś w ogóle nie nadaje się na najwększy portal filmowy w Polsce. Gdybym był administratorem, odrzuciłbym ją. Ćwicz dalej i trenuj. Moze uda ci się napisać coś godnego udostępnienia na filmwebie.

ocenił(a) film na 5
DonDominik

masz racje to bardziej rozbudowany komentarz niz recenzja. Jakich wycignietych z dupy wnioskow i bledow? podaj pare bede wdzieczny

ocenił(a) film na 8
kot6969696

Uczepiłeś się tego Teksańczyka o włoskim nazwisku i przypisujesz mu zbyt duże zasługi. Nakręcił fajną scenkę w poprzedniej części i to wszystko. Nie przypisuj rzeczom swoich wymyślonych ideologii, bo nie po to jest recenzja. Nie wiesz, to nie pisz. Recenzja to nie miejsce na twoje wymysły, ale na fakty.

Czepiasz się dupereli i wymyślasz. Czemu przypisujesz Nancy rolę striptizerki? Wiesz, że tancerka erotyczna w ubraniu to tancerka go-go, a nie striptizerka? Wiesz, że klasyfikacja wiekowa nie zależy od twórców? To jest wydzielane odgórnie przez osoby nie związane z daną produkcją.

Twój twór wcale nie ma budowy recenzji. Gdzie jest podsumowanie na końcu? Każda polonistka dałaby za taką pracę "jedynkę". Zasady pisania recenzji są bardzo ważne i powinno się tego trzymać.

Nie próbuj naśladować mistrzów słowa. poetyckie opisy i porównania ci nie wychodzą. Z ich stosowaniem jest jak z pisaniem felietonów. Trzeba się na tym znać inaczej będzie słabo. Popisz trochę więcej. Zdobądź doświadczenie, a może staniesz się mistrzem słowa pokroju Jerzego Pilcha.

Część tez jest słuszna, niektóre zdania ładnie brzmią. Widzę potencjał. Ćwicz i trenuj.

ocenił(a) film na 9
kot6969696

Recenzja faktycznie nie najlepsza, ale masz racje z tym zabiciem policjantow przez dziewczyny. Taka rozruba byla przez to w jedynce a tutaj normalnie podpalily i nikt sie nieprzejmowal. Chociaz moze zabily ich dlatego ze nikt nie wiedzial ze tam jada a w jedynce Dwighta gonila policja. Tak czy inaczej lepiej to pokazano w komiksie.

nbartekn

Właśnie wróciłam z kina. Dziwki nie zabiły policjanta (o którym chwilę wcześniej mówią że zapewne jest nowicjuszem). Bardzo niewyraźnie i przez chwilę, ale widać że ten po ostrzelaniu radiowozu ucieka wąską uliczką. Natychmiast potem laski podpalają z miotacza wóz. Poza tą uwagą zgadzam się co do zasady z początkującym recenzentem :) SŁABO to wyszło, senor Rodriguez. PotC Fan - Marv jako Duke Nukem, really..? Nie da się wybronić tego filmu zwrotem - wytrychem, że to wszystko jest (oczywiście spójna) konwencja, którą, zdaje się, tylko Ty oświadczasz że dostrzegasz :) Daj spokój, nie naciągaj faktów. Prawda jest naga i daje lepszy pokaz striptizu niż Nancy.
Historia jest niespójna, dialogi są słabe, Nancy przydałby się psychoterapeuta od weltschmerzu, strzelanina u Roarka przypomina Quake'a dla ubogich, a ostatnia kwestia panny Calahan - this is for Hartigan!! sprawiła, że ręce mi opadły. I to drugi raz. Wcześniej, gdy Gail była uprzejma wyznać wszem i wobec, mając na sobie łachy sado-maso, miłość do Dwighta. I to w sposób niebudzący żadnych wątpliwości, I LOVE HIM i gotowe. Jaka to może być konwencja, hę..?

ocenił(a) film na 5
logistician

a dzieki nie wylapalem tego podczas seansu z tym ze policjant uciekl, czyli jednak w tym przypadku zachowali spojnosc, my bad