PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=112584}
7,4 268 501
ocen
7,4 10 1 268501
7,4 41
ocen krytyków
Sin City Miasto grzechu
powrót do forum filmu Sin City - Miasto grzechu

Miłośnikiem komiksów nigdy nie byłem i nigdy też jakoś specjalnie nie ruszały mnie ich ekranizacje. Z tego powodu może dlatego też „Miasto grzechu” jakoś mocno mnie nie zachwyciło ani nie rzuciło na kolana swoją niebanalnością i całkowicie komiksowym, czarno-białym stylem realizacji. Podczas seansu miałem skrajnie mieszane odczucia - przyjęta konwencja czasem wydawała się naprawdę intrygująca, wciągająca, ale czasem też raziła swoją sztucznością i nienaturalnością. Fajnie, że produkcję tę nakręcono w formie ekranowego komiksu i większość kadrów naprawdę wygląda niczym skopiowana z literackich kart pierwowzorów, ale szkoda, że zrealizowano to techniką „niebieskiego ekranu”. Świat przedstawiony jest więc szczególny, nietuzinkowy i miejscami wręcz psychodeliczny, ale cyfrowość czasem kłuje w oczy i w większości ujęć widać, że aktorzy są wklejeni w tło i prawie w ogóle nie ma integracji z nim. Przeszkadzają również wygenerowane komputerowo samochody i inne przedmioty. Może to było w założeniu twórców, żeby film był taki odrealniony, groteskowy, ale mnie ta sztuczność trochę irytowała. Niektóre bardziej stonowane momenty zachwycały swoją plastycznością, ale były i takie wypadające wręcz amatorsko. Często miałem skojarzenia z „Kung Fury”, bo ono też powstawało metodą „blue box”. No jak wspomniałem – stylistyka ta czasem wręcz zachwycała, była wizjonerska, ale w niektórych ujęciach było takie wrażenie sztuczności. Ale doceniam pomysłowość i kreatywność. No i co by nie mówić – wygląda to niebanalnie ;). Czarno-biała kolorystyka z poszczególnymi rzeczami zaznaczonymi kolorami też była niczego sobie i nieźle z nią kombinowano, choć niektóre barwy cyfrowo także były nakładane. Podobało mi się też, że „Sin City” było w formie a’la kryminału z lat 40.-50. i filmu noir. Nastrojowa była również narracja zza kadru – fajnie wprowadzała w historię kolejnych bohaterów i pokazywaną rzeczywistość. No klimat jest naprawdę konkretny i specyficzny. Dzięki tym czynnikom „Sin City” to naprawdę artystyczna i wysmakowana produkcja. Strona wizualna jest chyba najciekawsza (mimo komputerowości), bo fabularnie jakoś nie zaangażowało mnie to. Dostajemy kolejne segmenty o bezkompromisowych twardzielach, którzy z powodu kobiet stracili głowę i wpakowali się w sytuację bez wyjścia. Druga sprawa, że przedstawione bohaterki to „złe kobiety”, które sprowadziły na manowce niejednego i dla żadnego z mężczyzn historia nie kończy się zbyt ciekawie. Wydźwięk zepsutego miasta całkiem przyzwoity, ale scenariusz dla mnie bez szału. „Sin City” głównie przez formę zaistniało, nie przez treść. Aktorzy zagrali bardzo dobrze i jest tutaj sporo przebrzmiałych gwiazd kina lat 80. i 90 jak Mickey Rourke, Rutger Hauer czy Bruce Willis, który o dziwo zagrał nieźle, choć po 2000 r. to raczej mało fajnych kreacji miał. Ogólnie - dla mnie trochę przereklamowany film, ale wart uwagi i obejrzenia głównie za stylistykę. Powiedzenie, że przeniesiono komiks na ekran nabiera nowego znaczenia ;). Przyjemnie było patrzeć na taką zabawę konwencją, tylko szkoda, że mamy mniej rekwizytów, a przeważa CGI. Oceniam na 6/10, oglądałem to w TV6 i jak pamiętam czytał Piotr Borowiec.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones