Już słysze te dyskusje na temat gdzie leży granica przemocy w kinie i jaki wpływ to ma na nasze kochane pociechy.
Film zapiera dech, jest całkowicie mistrzowski, pojęcia nie mam o jaki komiks idzie ale nie przeszkadzało mi to w niczym. A to że staje w szranki o złotą palmę..., aż trudno uwierzyć - film na podstawie komiksu udany, chyba pierwszy raz w historii kina. Ale nic dziwnego bo jak za film bierze się Tarantino (którego tu jest więcej niż Rodrigueza). Nie wieże żeby Rodriguez po tych wszystkich małych agentach i desperadach 2 mógł stworzyć coś tak doskonałego.
Nie moge się doczekać aż będe go mógł obejrzeć w kinie, na durzym ekranie napewno zrobi dużo większe wrażenie bo obraz w tym filmie jest perfekcyjny i nawet na chwile nie odrywasz oczu tylko łapczywie przetrawiasz kolejną scenę, co jest niezwykłe bo przecież film ten jest praktycznie czarnobiały.
Polecam bez rzadnych wątpliwości każdemu (oczywiście 18+), bo jeżeli myśleliście że kill bill to krwawa jatka to tu oprócz niej dochodzi jeszcze wyrafinowana perwersja. Radze jednak poczekać i obejrzeć go poraz piewszy w kinie dla lepszego efektu, ale doskonale sobie zdaję sprawe że nikt mnie nie posłucha. Zaczem ten film wejdzie do kin to ja już będe znał każdą scenę na pamięć i w kninie skupie się tylko na szczegółach.