Wczoraj nadrabiałam moje braki w współczesnej animacji amerykańskiej (lepiej późno niż wcale, jak to mówią :) Mój wybór padł właśnie na "Sindbada" i jeszcze na "Planetę Skarbów". W moim odczuciu "Sindbad" przy "Planecie Skarbów" wypadł słabo. Dotąd zachwycałam się animacją Dreamworksu (szczególnie "Shrek" i "Mustang z dzikiej doliny" przypadł mi do serca), ale muszę przyznać, że akurat Sindbad mało mi się spodobał. No i znowu mamy rabusia (jakby ci z "Drogi do El Dorado" nam nie wystarczali, co oni chcą z dzieciaków rabusiów porobić czy co?). W muzyce "Sindbada" brak tego co w sumie bardzo spodobało mi się niegdyś u Dreamworksa - jakiś fajnych singielków. Jeśli chodzi o samą animację, to akurat w tym przypadku połączenie animacji 2d z 3d wypada bardzo nienaturalnie. Te przeróźne stwory wyglądają jakby zwiały z innego filmu i tu były przez przypadek. Samą fabułę pozostawiam bez komentarza. Powiem tylko, że dla mnie godne uwagi były tylko role żeńskie (i to nie dlatego, że jestem feministką ;)
"Te przeróźne stwory wyglądają jakby zwiały z innego filmu i tu były przez przypadek. "
Hm, a mi sie wlasnie te ale "stwory" podobaly. Syreny byly zrobione jak na rok 2003(nie mysle sie?) swietnie.
Pzdr.
Do syren osobiście nic nie mam. Ale ten stwór na początku filmu to porażka. Nie chodzi mi o to, że był zrobiony źle tylko o to, że zupełnie się nie wpasował w resztę "zwykłej" animacji.
Hm, ok tu sie zgodze. Tzn, uazam ze byl zrobiony calkiem niezle, ale nie lubie tez jak mieszaja style animacji tak widocznie. To troche psuje klimat i dezorientuje.
Mimo wszystko "Sindbad..." dla mnie jest swietny :)
Dla mnie też ^^
Nie mogę zaprzeczyć,że też mnie to w filmie z początku raziło,ale przestało. Albowiem daje to swoisty klimat,coś co film wyróżnia.
Pamiętam,że zwróciłam uwagę na okropnie źle narysowane buty w tym filmie xD
Ale coś takiego jest prawie zawsze,np. w Mulan konie wyglądały bardzo tłusto xD
Uwielbiam ten film,fabuła jest naprawdę fajna. Polecę każdemu.
"W muzyce "Sindbada" brak tego co w sumie bardzo spodobało mi się niegdyś u Dreamworksa - jakiś fajnych singielków"
Osobiście z muzyką do "Sindbada..." zapoznałam się dużo wcześniej niż obejrzałam samą produkcję ... I szczerze przyznaję, że wlaśnie dla tej muzyki film oglądnęłam :d
Harry Gregson-Williams skomponował genialną ściezkę dzwiękową! Szczególnie klimatyczny ( dla mnie) jest motyw bogini Eris ...
Instrumentacja, brzmienie, lekkość motywiczna - po prostu baśniowe i... takie mialo być!
Ale to tylko moje odczucie :)
Bardzo fajna bajka. Muzyka była piękna, zgadzam się że ten motyw muzyczny związany z Eris był najfajniejszy moim zdaniem. Taki mroczny, złowrogi, tajemniczy.
A nikomu nie wydaje się, że DreamWorksowy Sindbad to połączenie Tulia i Miguela z dodaną masą mięsniową? xD