Normalnie odnoszę się krytycznie do tego, iż na forach filmowych toczą się dyskusję na temat religii, gdyż jest to bardzo delikatna i osobista sprawa każdego człowieka jednak biorąc pod uwagę burzę i wzajemne oskarżenia jakie wywołał film też chciałabym coś dodać od siebie. Z jednej strony mamy kościół, który (niestety) przykładem nie świeci. o swoim powołaniu zapomniał już lata temu. Zawsze był powiązany z polityką, dużymi finansami i przekładał dobre imię instytucji nad dobro człowieka. Zawsze mieli monopol na władzę a każda próba ujawnienia ich zbrodni sprzed lat, pedofilii, złodziejstwa i całej tej hipokryzji nazywają "atakiem na Boga". Skoro takie jest ich podejście to jak mogą się dziwić, że ludzie masowo odchodzą, krytykują ich poczynania? Nie podoba mi się atak "katolików" na ateistów i innowierców a także na odwrót. Niech każdy z was wierzy w co chce i nie próbuje narzucać innym swojego światopoglądu. Ne miałabym kościołowi za złe tych wszystkich okropności gdyby otworzyli się oni na dialog, uderzyli się w pierś i przeprosili. Tylko tyle, ale oni są zbyt umni, żeby to zrobić. Jednak nie wolno nam mierzyć wszystkich jedną miarą. Pomimo tego, iż jestem antyklerykałem to jedną z najbliższych mi osób jest...ksiądz. Jest to najbarzdziej przyzwoity i wyczulony na ludzką krzywdę człowiek jakiego znam. Nie wiedziałam, że mogę się tak przed kimś otworzyć. Więc nie można z powodu bandy idiotów wydawać wyroków na całą resztę. Co do filmu jest wspaniały, wzruszający a siostra Bridget...niezła z niej sucz :P