Kilkaset lat temu szczur doprowadził do ostatecznego upadku Średniowiecza. Przyniesiona przez tego małego gryzonia dżuma wytępiła znaczną część europejskiej populacji pozostawiając próżnię, którą ci, którzy przetrwali zagospodarowali w nowy, rewolucyjny sposób.
Dziś (a raczej 10 lat temu) Ozon wyczekuje z utęsknieniem nowej dżumy, która zabije mroczny wiek skostniałych związków rodzinnych i tchnie wolność i swobodę w międzyludzkie relacje.
Wszystko w "Sitcomie" zaczyna się od pojawienia się szczura. Ten nowy element w niezmiennej strukturze pewnej rodzinie rozsadzi ją od środka pozwalając wydobyć na wierzch rzeczywiste pragnienia i potrzeby poszczególnych jej członków. Jedynie ojciec pozostaje niewzruszony, odporny na podszepty instynktu. Nie potrafiąc być sobą, staje się wynaturzeniem swych niezaspokojonych popędów i jedyne co pozostaje to zabić go. Ozon chce, by nowa dżuma wypleniła z ludzi ich zamknięcie w sobie, rezerwę i dystans.
Interesujący, zabawny i przewortny film, po którym jedno pytanie nie daje spokoju: ile naprawdę było w Ozonie złości na swojego własnego ojca, kiedy robił ten film?