PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=485620}

Skóra, w której żyję

La piel que habito
2011
7,3 117 tys. ocen
7,3 10 1 116588
7,0 49 krytyków
Skóra, w której żyję
powrót do forum filmu Skóra, w której żyję

Dzisiaj obejrzałam i szczerze mówiąc mam mieszane uczucia. Gdybym oglądała film w
domu to podczas sceny, w której tygrys gwałci Verę bym wyłączyła telewizor, bo było to
dla mnie wyjątkowo obsceniczne, niesmaczne i niepotrzebne. Nie wiem czemu ta scena
miała służyć. Nie wiem też po co w ogóle został wprowadzony wątek tygrysa, żeby
pokazać że cała rodzina chirurga jest szurnięta? Czy tylko po to, żeby utwierdzić widza w
przekonaniu że Vera jest identyczna jak zmarła żona?

Pierwsza połowa filmu była nieskładna, nie wytłumaczyli dlaczego matka mieszkała
przez 4 lata z dala od syna, dlaczego z takim dystansem podchodziła do Very i była
przekonana, że dziewczyna ma wobec nich złe zamiary (przecież Robert jej nie wyjawił
całej prawdy). Nie do końca rozumiem też zachowanie Normy. Praktycznie rzecz biorąc
nie została ona zgwałcona, do momentu aż chłopak rozpiął rozporek zdawała się być
chętna, a później do niczego nie doszło ostatecznie. Najwidoczniej jej stan psychiczny był
na tyle słaby, że po tym incydencie już całkowicie zwariowała.

Szkielet filmu mi się bardzo podoba. Mimo, że w momencie jak Robert porwał Zece to od
razu się zaczęłam domyślać, że w ramach zemsty chirurg przeprowadził na nim szereg
operacji i to on jest obecnie Verą, to trzeba przyznać że końcówka jest wzruszająca i
trzymająca w napięciu. Nie rozumiem tylko jak on mógł uprawiać seks z gwałcicielem (i
poniekąd mordercą, bo ten incydent bezpośrednio doprowadził do samobójstwa) córki.
Z dialogów między nim a Verą wynika, że oboje sa świadomi tego wszystkiego (Vera
pamięta, że była facetem, ale zdaje się akceptować swój los i on również pamięta, nie
wmówił sobie przecież że to jednak jego żona).

Podsumowując, film miał bardzo duży potencjał, jest oryginalnie nakręcony i ogólnie
ogląda się ciekawie. Ale według mnie dużo scen wprowadzono zupełnie niepotrzebnie
(jak wspomniał, wątek tygrysa, ale też seks grupowy w parku podczas zaślubin, expose
na początku filmu- jak to się stało, że jego przełomowe odkrycie zainteresowało tylko
jednego człowieka?, wątek matki jako gosposi, wątek jego brata który nie wie że jest
bratem). Chyba, że to ja nie wychwyciłam jakichś zależności. Myślę, że film warto
zobaczyć, ale niekoniecznie w kinie.

ocenił(a) film na 8
szybkibill

Ale wiecie co jak duzo osob nie rozumie filmu nie potrafi odnalezc ukrytych tresci tyle samo pozytywnych wypowiedzi jak i negatywnych mowi tylko o tym ze film jest Świetny i za osobiscie go za taki uwazam tylko mecza mnie te recenzje i niby opowisci na filmweb jaka to nuda kicha itp itd