Nigdy nie myślałem, że przyjdzie mi kiedyś skwitować jakiś film tym frazesem z
podstawówki. Ale jednak – ten dzień nadszedł. W sumie nigdy nie myślałem, że zobaczę
kiedyś film o zmutowanych penisach. Czy ja się nigdy nie nauczę, że kino nie zna granic?
„The Taint” to pozycja godna polecenia fanom Tromy, przy czym zrealizowano ją nawet
lepiej, niż wiele pozycji ze wspomnianej wytwórni. Widać co prawda, że to pozycja
niskobudżetowa, ale efekty gore są doprawdy niezłe. Fabuła jest szalona i obfituje we
wszelkiego rodzaju zwyrodnienia, wytryski, miażdżone czaszki i żenujące żarty. Dla fanów
tego typu pozycji w sumie może stanowić niezłą rozrywkę. Ja chyba byłem zbyt trzeźwy (w
sumie miałem kaca), i zabrakło mi towarzystwa, ale nudzić się nie nudziłem. Jak ktoś chce
wiedzieć więcej obejrzyjcie trailer. Takie kino albo się trawi, albo nie. Ja czasem lubię się
czymś takim uraczyć, no i dostałem czego chciałem.