PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=321143}

Skorpion

Scorpion
2007
6,4 1,5 tys. ocen
6,4 10 1 1497
Skorpion
powrót do forum filmu Skorpion

Totalna szmira, walki malo realistyczne, fabula glupia jak but, nawet le banner nie poratowal tego filmu. Nie ogladac, chyba ze do wyboru macie jeszcze tomb raider itp...

Szczerbata_LALA

Nie zgadzam się, film jak najbardziej dobry, jednak nie polecam osobom które chcą oglądać same walki (odsyłam do Eurosportu), a jeśli komuś przeszkadza trochę świata przestępczego/podziemia - zapraszam bodajże w okolice 14:00 w TVP2 - lecą Złotopolscy albo Familiada. I co ma Tomb Raider do tego filmu???

użytkownik usunięty
IceMan1988

szczerbata nie odzywaj się jak masz takie bzdury pisać. Mocne, szczere, francuskie - polecam!

ocenił(a) film na 6
Szczerbata_LALA

Hmmm, jak zwykle prawda leży po środku.
1. Totalna szmira - nie przesadzaj, film do takich na pewno nie należy!!!
2. Walki mało realistyczne - tu się zgadzam. Każdy oglądający tego typu walki na eurosporcie wyczuje "nierealność" walk w tym filmie. Chociażby wielokrotne dźwignie (różnego rodzaju, głównie jednak łokciowe), które są przecież w 99% końcem w prawdziwej walce. Tu podczas jednej walki naliczyłem 12 (!!!) dźwigni a walka toczy się dalej. Wszechobecna krew, która w prawdziwych walkach pojawia się jednak sporadycznie i nie w tak absurdalnej ilości. Soczyste uderzenia w twarz - dobrze wiemy, że w życiu oznaczają one koniec walki - tu niczym w Rocky chopaki naparzają się po ryjach i nic. Itd, itp. - fakt walki wzięte z rękawa.
3. Fabuła głupaia jak but? O nie tu powiem, że w moim odczuciu bzdurzysz. Film głównie broni się ciekawą i nie banalną fabułą. A już na pewno nie głupią.
4. Le Banner - hmmm, sam nie wiem. Spodziewałem się jednak czegoś więcej. Chociażby jakiegoś dialogu z udziałem tego niewątpliwie wielkiego sportowca.
5. Obejrzcie bo film dość ciekawy. Na pewno polecam wszystkim lubiącym sporty walki a szcegónie konfrontacje sztuk...

Szczerbata_LALA

[SPOILERY]

I ja nie zgadzam się ze Szczerbatą... Film bardzo dobry! Na początku (jak wielu innych) myślałem, że będzie to kolejne kino o mordobiciu z byle jaką fabułą – ale film miło mnie zaskoczył swą historią o fałszywej ambicji, niekontrolowanej złości, upadku, miłości, wierze w przyszłość, stosunkach pomiędzy ludźmi... Mamy tu bowiem ujętych wiele elementów, nie tylko ekranizację przemocy podczas walki.

Uważam, że właśnie tych scen jest wystarczająco dużo i zarazem mało w filmie – według mnie w sam raz. Czy są one realistyczne? Tego nie mogę powiedzieć, bo boksem i innymi walkami się nie interesuję w większym stopniu. Odniosłem jedynie wrażenie, że są one dość (= wystarczająco) brutalne i swoim sposobem idealnie wkomponowane w całość filmu. Bardziej skoncentrowałem się na charakterach.

Poza wyglądem (zapuszczony były więzień kontra groźnie patrzący ogolony na łyso bokser) dobrze zostało przedstawione rozwinięcie się głównego bohatera, w którego bez dwóch zdań bardzo przekonująco wcielił się Clovis Cornillac. Stracił wszystko poprzez popełnienie błędu, stoczył się, ale nabiera nowych sił, aby zacząć nowe życie i wykorzystać nową jemu zaproponowaną szansę, chociaż na początku droga jego nie jest stuprocentowo czysta (= legalna). Tym, że dąży on do dobra i bycia lepszym człowiekiem niż przedtem, udaje mu się sprostać ze wszystkimi oporami i osiąga on nie tylko znakomitą formę fizyczną, ale i psychiczną. Dla tego też blond barmanka Virginie w końcu też się przekonuje do niego.

Właśnie jej rolę Karole Rocher odgrywa wspaniale. Najbardziej utknął mi w pamięci epizod, w którym odsyła ona synka, aby wyjaśnić swój (przedwczesny) stosunek do Angelo. Chociaż jest kobietą i zdaje sobie sprawę, że przeciwko takiemu „osiłkowi” nic nie jest w stanie zrobić, zbiera całą swoją odwagę i mówi mu wprost jak jest, chroniąc tym samym swoją godność i kobiecość (pamiętamy, do czego jest zmuszana przez Marcusa po pracy w barze). Wypowiadając bezpośrednio to, co zaszło między nimi (dostała kasę za spędzenie czasu z Angelo), i podkreślając słowa agresywnymi, ale nie do końca pewnymi siebie gestami, aktorka przedstawia nam intensywną i wiele przesyłającą widzowi scenę.

Z drugiej strony mamy z lekka trzymającą się w tle Léę, dobrze zagraną przez Caroline Proust (żonę Clovisa Cornillaca, by the way), czyli policjantkę undercover, która się wydaje za reporterkę i chcąc niechcąc zakochuje się w Angelo. Jest ona mu pomocna w dążeniu do jego celu, ale ceną tego jest utracenie szacunku do samej siebie (bo uczucia zachodzą wbrew jej przekonaniu i profesji) oraz totalnym poszarpaniem jej uczuć. Gdy na końcu daruje Angelo i Virginie wolność, sądziłem, że jest to oczywiście niesprawiedliwy wynik całych wydarzeń wobec niej, ponieważ prócz tego, że będzie miała czyste sumienie, bo pomogła komuś, który według niej nie ze własnej woli obracał się w półświatku, nie została ona niczym innym wynagrodzona. Okay, może to, że Marcus został aresztowany, będzie dla niej pewnym ukojeniem. I wtedy wdziera się ostatnia scena na cmentarzu – akurat ona musiała jeszcze zginąć! Po tym, ile duszy i energii poświęciła dla osoby, tj. Angelo, który na pewno jest jej wdzięczny, ale nie pokochał jej tak, jak ona jego... Po prostu udane ujęcie niesprawiedliwości i losu, którzy są nierozłącznie związani z życiem.

Ze względu na te i inne aspekty zawarte w filmie nie mogę się zgodzić z wypowiedziami typu „dno”, „gniot” itp. Popatrzeć warto – pomyśleć nad tym trochę jeszcze bardziej :)

Szczerbata_LALA

Film jest przeciętny można go obejrzeć ale na tym tylko się pozostanie ...
Fabuła bardzo podobna do Boksera (http://www.filmweb.pl/f18/Bokser,1997 )
któremu ten film nawet nie dorównuje w połowie ...

Tibn

Okay, rozumiem opinię, że dla kogoś film jest przeciętny. Ale że nie piszesz, że film to ostatni gniot czy coś już wiele znaczy :) "Boksera" co prawda nie znam, ale na pewno warto zerknąć i porownać.