Mieszane uczucia - to pierwsze sformułowanie, które przyszło mi do głowy po obejrzeniu tego filmu. Poszperałem więc w internecie, by znaleźć potwierdzenie swojego zmieszania. I tak trafiłem na panią recenzent Manohlę Dargis z "The New York Times", która na łamach "LaWeekly" (20 marca 2002) napisała sporo niepochlebnych zdań o tym filmie, o jego producentach i o Project Greenlight emitowanym w HBO (udostępnianie ekranu nowym, pozabranżowym twarzom). Razem doszliśmy do następujących wniosków: jest to nachalny obraz z dziurawym scenariuszem, chrzęszczącymi w zębach dialogami i wręcz amatorską (bo tak było faktycznie!) robotą byłego agenta ubezpieczeniowego Jonesa. Więc czym jest ten film? Opowieścią o katolickim chłopcu, który chce pomóc żydowskiemu przyjacielowi dostać się do nieba, wysyłając równocześnie publiczność prosto do piekła.
PS. Katolickiego chłopca o irlandzkich korzeniach gra... autentyczny syn rabina.