brakowało mi trochę gadżetów Q. kolejna udana część.
Jeśli "świetny", to czemu dałeś 7, która odpowiada ocenie "dobry"? Tylko za brak gadżetow? Właśnie o to chodzilo, żeby nie było już śmiesznych, komiksowych gadżetów typu odrzutowy plecak czy niewidzialny samochód, Q nawet sam powiedział, że już się nie bawią w strzelające długopisy. Przecież to już archaizm i należało jak najszybciej z tym zerwać. Moim zdaniem rewelacja.
oj tam czepiasz się że powiedziałem "świetny".. równie dobrze "świetny" może znaczyć - dobry, rewelacyjny.... prze długi okres używałem określeń z ocen podanych prze film web ale powoli odchodzę od tego gdyż moim zdaniem takie odgórne narzucanie ogranicza zasób i dobór słów. A co do gadżetów napisałem że brakowało mi trochę... co znaczy że, nie chciałem aby w filmie był przesyt zabawek ani zbyt absurdalnych wynalazków a'la "zaczarowany ołówek". Mogło być tych gadżetów dodane ze smakiem i we właściwym momencie... Nawet mógłby być jeden. W końcu to J.Bond którego znamy od pokoleń i zawsze Q raczył nas czymś fajnym :). Poza tym technika w dzisiejszych czasach jest tak zaawansowana, że nie wierzę w to że agenci nie używają cudów techniki w swoim zawodzie. Raczej nie cofają się do epoki kamienia łupanego. Tak więc mówiąc o gadżetach nie miałem na myśli by film był przepakowany nimi po brzegi a jedynie jako o dodatku danego z umiarem . Ogólnie bardzo się cieszę z takiego realizmu i jak już wspomniałem film świetny :)
No coś TY? :) Przecież leci teraz w TV, powtórka Hitu na Sobotę z wczoraj :))))))))) Ale już będzie się kończyć :( Oj, chyba ktoś lekko 'zaspał' :)
@Karina 15
Jeśli chcesz oglądać mordobicie po ryjach i strzelanie z karabinów - To idź oglądać Rambo.
Bond powinien mieć swoje gadżety, być agentem który nie wywołuje (prawie) alarmów jak poprzednicy. Craig najgorszy Bond dotychczas, najbardziej brutalny i najmniej pasujący do tej roli.
Guzik się znasz. Bond Fleminga jest taki jak portretuje go Craig, nie jest jakimś wymuskanym, mdłym pięknisiem rodem z tandetnych komiksów. Bardzo dobrze, że producenci postanowili zrezygnować z absurdalnej tandety przy zachowaniu najważniejszych "bondowych" elementów. Craig sprawdza się rewelacyjnie, świetnie gra, świetnie oddaje wszelkie niuanse i podteksty, umie być sarkastyczny, uroczy, czarujący, zakochany, okrutny, bezwzględny i jest niesamowicie męski.
Ja tam lubię wszystkich Bondów, bo każdy z nich pasował do swojej konwencji oraz "epoki" i cieszę się, że jest ewolucja i zerwanie z przestarzałym modelem. Sorry ale odrzutowe gacie czy kiczowaty podbój kosmosu mnie już nie kręcą - to było dobre kiedyś ale teraz trąci "myszką".
Dodam jeszcze, że wypisujesz frazesy, bo Bond ZAWSZE był brutalny, kiedyś nawet w stosunku do kobiet. Zdarzało się.
Jak teraz czytam te jęki, że Bond się zmienia, to w sumie mnie to męczy - banały. Zmienił się - na lepsze - i aktorsko i stylistycznie.
Najbardziej Flemingowskim Bondem to chyba był Dalton .Ale Craig też jest świetny !!! Właśnie ten jego ,,Rambo Styl ,, mi się u niego podoba najbardziej .Bond powinien być twardzielem i Macho ,który jest prace traktuje poważnie oraz sprawdza się świetnie podczas akcji .A nie ogier ,który nie przepuści każdej kobiecie .Takie mam właśne wyobrażenia i wizerunek supergagenta brytyjskiego wywiadu .
Jak czasem mnie wkurzasz, tak wiem, że znasz się na Bondach. Dalton był bardzo Flemingowy, jednak jak dla mnie nie miał tego magicznego "czegoś", co ma Craig w tej roli ( kwestia gustu, dla mnie Craig jest bardziej sexy). I MASZ RACJĘ - Bond ma być przede wszystkim wiarygodny jako superagent i profesjonalista a cała reszta - czyli uwodzenie kobiet, zabawne riposty (które w wykonaniu Craiga uwielbiam, bo kiedy już jest taka sytuacja, to mówi je tak od niechcenia i z taką nonszalancją, że stają się tym bardziej zabawne) są tłem dla akcji a nie wątkiem przewodnim.
Ale, jak już pisałam, lubię KAŻDEGO z nich. Zresztą co tu dużo gadać - AKTOR GRAJĄCY BONDA STAJE SIĘ NIEŚMIERTELNY. I TAKA JEST PRAWDA. Czy ktoś Craiga lubi czy nie, choć wiem, że fanów ma wielu a z czasem ich przybędzie, bo widzę na forach, że nawet "niby słabe" QOS zyskuje pozytywnie w opiniach, nic nie zmieni faktu, że jest chyba NAJCIEKAWSZYM jak dotąd odtwórcą tej roli i tzw. "hejterzy" (przepraszam za określenie) tego nie zmienią.
No właśnie te riposty ,sarkastyczne teksty wypowiadane przez Craigą są świetne ,bo one je tak te riposty wypowiada to zawsze ma taką poważną minę i mówi to tak jakgdyby od niechcenia ,tak jakby z noszalacją .A np Moore czy Brosnan jak je wypowiadali to się od razu uśmiechali ,ironicznie brew podnosili .
No właśnie a kiedyś broniłeś Brosnana :) A ja zdecydowanie wolę aktorstwo i interpretację Craiga. Jest bardziej wiarygodny.
I ciągle go bronie ! Brosnan miał świetny wygląd i tą lekość w wypowiadaniu żarcików .Natomiast Craig jest taki szorstki w obyciu ,ponury ,mroczny ale za to dał Bondowi zdecydowanie w działaniu ,siłe w pojedynkach na pieści oraz bezwzgledność i co najważniejsze aure swojskośći ,w świetnie skrojonym garniturze nie sprawia wrażenia kogośc zmanieroanego i sztucznego .W sumie trudne ich porównywać bo każdy aktor grał inaczej Bonda oraz w innym przedziale czasowym .,W innych epokach ,wystep Craiga jako Bonda w latach 90 skończył by się katastrofą .
E tam, myślę, że sprawdziłby się bardzo dobrze ale tego już się nie dowiemy. Dla mnie Craig był bardzo potrzebnym odświeżeniem serii, Brosnan nie był zły ale jak dla mnie zbyt "gładki" i zbyt komiksowy.
Jednak Moore. Bo w swojej konwencji był bardzo przekonujący. Był zabawny i slapstickowy momentami ale taka była wtedy formuła i on się w nią wpisał doskonale. Oczywiście miał słabsze momenty typu Ośmiorniczka czy Zabójczy Widok ale ogólnie spisał się dobrze w ramach, w jakich go obsadzono. Brosnan to dla mnie Remington Steele, zbyt jednowymiarowy i niestety trochę nijaki. Goldeneye mógłby być jeszcze lepszy, gdyby lepiej zagrał. W następnych zagrał lepiej ale były słabe.
Ja też wybrałabym Moore'a z tej dwójki. Przynajmniej był konsekwentny w swoim image'u. Brosnan według mnie był także nijaki, nie wzbudził żadnych emocji. Albo niewielkie.
Właśnie, Brosnan niby taki przystojniak a zupełnie na mnie nie działał, był wręcz przezroczysty. Nie miał tego "czegoś", co ma Craig. Przynajmniej dla mnie.
Ok ,dzięki za wyjaśnie .Ja też w sumie bardziej lubię Moore ,bo tak jak napisałaś by bardziej konsekwentny w swoim image .
Jedyną słabością Moore'a była mała wiarygodność w scenach walk i w ogóle ta bardziej brutalna, agresywna strona Bonda. I te scenariusze miał takie z lekka 'do przesady' jeśli chodzi o groteskę :) Taki typowy komiks familijny.
Moore to był strasznie przerysowany i zbyt poszedł w stronę błazenady ale nadawał się do tamtej konwencji :)
A czytałaś najnowszy news dotyczący Bonda 24 ? Szukają do przeciwnika Bonda kogość w stylu Szczeki z ,,Szpieg który mnie kochał ,, albo ,,Mokrej Roboty ,, z Goldfingera ,, Po ,,Skyfall ,, pójdą jeszcze bardziej w stronę groteski ,błanezady .Aby czekać kiedy zobaczę Craiga w stroju klauna xD
Taka jest kolej losu i los Bonda, jak widać na przestrzeni lat - raz poważny, raz komiksowy :) Mam nadzieję, że Craig nie da się wcisnąć w kostium clowna, nawet w przenośni :)
Ale fakt, czytałam te newsy, może w końcu zadowolą tych, którzy lubili komiks, ale może to wyważą i Craig pozostanie mniej więcej taki, jaki jest a cala reszta będzie trochę bardziej wesoła :) Nie ma mowy o całkowitym powrocie do Bonda z dawnych lat, bo tego już nikt nie kupi. Chyba, żeby zrobili to naprawdę po mistrzowsku, taki celowy, zamierzony KICZ naszych czasów :)
Moonraker chyba :) Ale moim zdaniem ten film jechał na fali Gwiezdnych Wojen i był przesadnie groteskowy.
Wg. mnie najlepszy Bond z Craigiem. Widać że bond ma już trochę przeżyć na karku inie jest już takim nadczłowiekiem jak w poprzednich. Wreszcie dowiadujemy się też czegoś o historii Bonda. Co do gadżetów - najlepiej podsumowuje to Q:" spodziewałeś się wybuchających długopisów? Już Się w to nie bawimy."
Dla mnie najlepszy jest Casino Royale ale Skyfall też uwielbiam, wspaniały scenariusz, dialogi, lokalizacje, humor i nawiązania do poprzednich serii - w końcu to był odcinek "rocznicowy". Super.
Wiele osób twierdzi, że Casino jest nie do pobicia. Może i tak, jednak w Skyfall Craig po prostu stał się Bondem na 100%. Był świetny w dwóch poprzednich ale a Skyfall był FENOMENALNY.
Brak gadżetów to jakieś nowatorstwo, bo w starszych "Bondach" było ich pełno. No i pokazane jest, że Bond to tak na prawdę normalny człowiek, a nie jakiś superman.
Tak napisał jeden recenzent: " Wreszcie prawdziwie męski Bond, który się poci, odczuwa ból i krwawi, co czyni go twardzielem jakim powinien być. Takiego 007 to ja rozumiem." I ja się z tym zgadzam.