Temat czysto ankietowy. Proszę nie dyskutować tu o słuszności swoich racji, lecz jedynie odpowiedzieć i krótko umotywować swoje zdanie. Opinię dodajemy odpowiadając na ten mój konkretny post, aby uniknąć niepotrzebnych komplikacji i nieporozumień związanych z drzewkową prezentacją wypowiedzi tego serwisu. Jeśli nasze preferencję się zmienią, proszę o odszukanie swojej dawnej wypowiedzi i odpowiedzenie na nią.
1. Najlepsza postać Bonda - czyli który z aktorów grających Bonda dostał rolę najbliższą waszym oczekiwaniom w kwestii charakteru Jamesa Bonda. Nie zwracamy tu uwagi na fabuły filmów, nie zwracamy też uwagi na dotychczasowy dorobek aktora. Oceniamy jedynie wizję bohatera zaproponowaną przez reżysera - jego stosunek do kobiet, sposób zachowania, sposób prowadzenia rozmowy, gesty, mimikę i wygląd aktora.
2. Najlepszy aktor grający Bonda - czyli który z aktorów grających Jamesa Bonda jest według Was najlepszym aktorem. Możemy opierać się zarówno na filmach z serii, jak i na pozostałym dorobku aktorskim osoby. Nie zwracamy zaś uwagi na to, jakiego Bonda przyszło mu grać, jak wygląda, czy też jakie scenariusze sobie dobiera. Jedynie to, co możemy dojrzeć w filmach.
3. Najlepszy film o Bondzie - czyli która z przygód Jamesa Bonda jest w naszej opinii najlepsza. Tutaj można się podpierać naszymi oczekiwaniami wobec postaci jaką jest James Bond oraz oczekiwaniami, które mamy wobec filmów z serii.
4. Najlepszy film z Bondem - czyli film, który prezentuje sobą najciekawsze naszym zdaniem proporcje filmowej rozrywki, treści, aktorstwa, muzyki, efektów i wszystkiego tego na co zwracamy uwagę oceniając filmy w serwisie. Nie sugerujemy się tu zgodnością z oczekiwaniami, jakie mamy wobec serii. Jeśli więc teoretycznie Bond przeszedłby na emeryturę, zaczął ćpać i dzięki temu film byłby genialnym esejem na temat narkomanii, pomimo że nie pasowałby do całej serii nijak, można go tu umieścić.
Nie będę tu zliczał, który film został wymieniony ile razy, bo raczej zależy mi na stworzeniu bazy poglądów na temat serii, zanim pojawią się tematy stricte-dyskusyjne. Chciałbym aby każdy, kogo zainteresuje jakiś późniejszy komentarz na temat nowego filmu, mógł w tym temacie sprawdzić, jakie są preferencje autora.
Nie bójcie się swoich poglądów i odpowiadajcie szczerze. Zapraszam do wypowiedzi. :)
1. Moim zdaniem Pierce Brosnan. Jego Bond jest w moim odczuciu najelegantszy, lecz jednocześnie cały czas dość niepokorny. Wobec kobiet zachowuje się nienagannie, a z wyglądu jest chyba również najprzystojniejszym Bondem. Podczas rozmowy nigdy nie traci rezonu. Wręcz emanuje tak potrzebną tajnemu agentowi elegancką śmiałością.
2. Waham się między Seanem Connerym, a Danielem Craigem. Pomimo, że nie lubię postaci Bonda, jaką przyszło im grać, to uważam ich za znakomitych aktorów. Daniela znam jedynie z "Casino Royale", ale wszystkie emocje jakie przewidywał dla niego scenariusz zagrał wręcz mistrzowsko. Sean Connery zyskał znacznie w starszych latach dzięki swym rolom w "Nieśmiertelnym II", "Osaczonych", czy zwłaszcza w "Ostatnim smoku", gdzie pomimo tego że nie występuje osobiście, wyraźnie da się wyczuć jego gestykulację i sposób mówienia w ruchach smoka, którego animował.
3. Ciężko mi je sobie przypomnieć, lecz szukałbym ich za czasów Moore'a, Daltona lub Brosnana. Nie mam zdecydowanego lidera, ale miło wspominam pierwsze trzy z Brosnanem, "Licencję na zabijanie" i "Szpiega, który mnie kochał". Kiedyś tę wypowiedź uzupełnię.
4. "Jutro nie umiera nigdy", które dość czytelnie przypomina o władzy jaką obecnie mają media i "Casino Royale", które ma dobrze zarysowane postaci i relacje Vesper - Bond.
1. Timothy Dalton- moim zdaniem najbardziej "mroczny" z Bondów. nieprzesadnie luźny, kierujący się
uczuciami a jednocześnie nie pozbawiany humoru i polotu. Może nie jest najprzystojniejszy z ekipy, ale na
pewno świetnie wczuł się w rolę i pokazał Bonda jako zwykłego czlowieka.
2.Daniel Craig- szczerza ma chyba najlepszy warsztat aktorski ze wszystkich panów Bondów. dodatkowy
trafiłó na najlepszy scenariusz i mógł się wykazać całym swoim talentem. naprawdę w CR w scenach w
łazience czy podczas tortur, bardzo mi się podobał. kiedy trzeba był czuły zabawny i mordował bez
mrógnięcia okiem:)
3."licencja na zabijanie" - czyli jak zrobić "realnego" Bonda nie tracąc wszystkiego co w nim najlepsze
jednocześnie. film brutalniejszy od poprzedników, 007 ktory bierze sprawy w swoje ręce, który nie jest tylko
lalusiem do ratowania świata, ale też jak już wspomniałem człowiekiem któremu nie obca jest chęc zemsty
4.Casino Royale- wstęp z kopa, pościg na placu bodowy czy na lotnisku i nagle z tonowanie akcji, a mimo to
film wciaga straszliwie. dotatkowo moim zdaniem najlepsza gra aktorska w serii świetny Craig i niesamowicie
hipnotyzujaca Eva Green jako Vesper. dodatkowo świetny Le Chiffre. film klasa sama w sobie
pozdrawiam
1. Timothy Dalton - jeśli chodzi o kwestię charakteru, Dalton jest najbardziej książkowy. Potrafi uderzyć, uwieść i posiada uczucia. Idealne proporcje tych 3 rzeczy składają się na postać doskonałego agenta 007.
2. Bezkonkurencyjny Sean Connery. Mam słabość do filmów z Moorem, ale obiektywnie oceniając Connery jest lepszy. W "bondach" czuje szpiegowski klimat, elegancki, oraz co najważniejsze znany również nie tylko z grania Bonda. Uniwersalny aktor. Jego kariera jest naznaczona cieniem Bonda ale nie zdominowana przez nią.
3. From Russia with Love. 100% Bonda w Bondzie i 100% klimatu w "bondowski" klmacie. Film wiekowy, ale nie widać na nim rysy czasu. Pomimo braku efektów specjalnych (w porównaniu do nowych produkcji) nadrabia aktorstwem, scenariuszem i klimatem. Po obejrzeniu tego filmu można na prawdę dostrzec na czym polega praca i jak wygląda życie szpiega przez duż "S".
4. A View To A Kill. Znakomita obsada aktorska. Niezły utwór tytułowy (może moje gusta muzyczne :) który jako jeden z niewielu "bondowskich" zagościł na listach przebojów. Może troszke podstarzały Moore, ale na ekranie podczas scen kaskaderskich wogóle tego nie widać. Film ma dobry scenariusz, urzekający krajobrazy i przede wszystkim wciągający scenariusz. Intryga Zorina wydaje się stopniowo poprzez wyścigi konne kończąc na planie zalania doliny krzemowej, przez co nie ma miejsca na nudę.
1. Timothy Dalton - książkowy. Potem Moore i Connery ex-equo.
2. Roger Moore najlepszy, stopień niżej Sean Connery, a potem Timothy Dalton - również znakomity i zgodny z wizją Fleminga. Potem znacznie niżej Pierce Brosnan, niżej George Lazenby. Długo, długo nic i miernota Craig
3. Goldfinger - arcydzieło kina sensacyjnego!
4. Zabójczy widok - czołówka, muzyka, piosenka Duran Duran, scenografia, fantastyczna fabuła, scenariusz, czarny charakter [Walken], kobieta [Grace Jones], kapitalny Moore. Znakomity film
ja sie wypowiem najkrocej jak sie da:
ad 1. Pierce Brosnan
ad 2. sir Sean Connery
ad 3. 007 GoldenEye, (Casino Royal - Quantum of Solace jako jedno)
ad 4. Casino Royal - Quantum of Solace (jako jedno)
to i ja odpowiem.
1.Sean Connery .hmmm coś pomiędzy Craigiem i Connerym, ponieważ agent grany przez tych panów jest naprawdę bezlitosnym zabójcą. Jeno w późniejszych filmach Connery dostał jakieś idiotyczne gadzety, których nie było w sumie za dużo, jednak to doprowadziło do tego że Bond Moore'a był niemal uzależniony od pierdół typu zegarek zmieniający tor lotu pocisków. Craig zagrał w 2 filmach i podobnie jak Connery jest bezlitosnym zabójcą. Jenak w jego filmach (jak QoS) nieco brak bondowskości, toteż stawiam na Connerego.
2. Daniel Craig tak jak ktoś wspomniał wyżej posiada najlepszy warsztat aktorski. W zasadzie tak jak w punkcie 1 byłby na równi z Connerym gdyby nie to że postać grana przez Craiga wydaje się lepiej pokazana, (emocje, mimika itp.).
3. Goldfinger, w zasadzie klasyka filmów sensacyjnych absolutnie najlepszy film serii
4. Casino Royale, gdyby w punkcie 3 było drugie miejsce ten film by na nim wylądował. Świetne odświeżenie staczającej się serii.
Stawiając tylko na filmy z Craigem i Connerym nie mówię że inne są słabe. Są świetne filmy z Moorem(For your eyes only), Brosnanem (Goldeneye) czy Daltonem (Living Daylights).
krótko
1.Pierce Brosnan i Daniel Craig, czyli elegancja i przemoc.
2.Sean Connery i Roger Moore.
3."Szpieg, który mnie kochał", "Dr No", "Casino Royale". Uwielbiam też "Żyj i pozwól umrzeć".
4."Casino Royale".
1. Sean Connery. Najbardziej pasuje mi w klimacie starego, dobrego Bonda.
2. Chyba też Connery.
3. Zdecydowanie "Goldfinger".
4. Jak dla mnie też "Goldfinger". Nie lubię zbytnich efektów, a w Bondzie tym bardziej.
1. Timothy Dalton
mój ulubiony Bond. Dzisiaj oczywiście starsze wersje 007 są pełne uroku lat 60 i 70, a najnowszy pełen energii i charyzmy rodem z XXI wieku, ale to Daltona uważam za najbliższego wyobrażeniu o Bondzie.
2. Daniel Craig
Oprócz niego tylko Connery wg mnie ma dorobek godny wielkiego aktora, jednak nie podoba mi się jak swoją karierę zbudowaną na 007 skonsumował. Jeden wizerunek z brodą/bródką, monotematyczne postaci odtwarzane w kolejnych filmach - silny, starszy nieco, na pewno dojrzały mężczyzna, opoka, inteligencki.
Dlaczego Craig? polecam zobaczyć jego niedużą rolę w filmie Obłęd, gdzie głowną rolę gra Adrien Brody. Daniel gra tam wariata i mówię wam, że to kawał aktorstwa. Po prostu bardzo go lubię, nie tylko za postać 007 (Monachium, Obłęd, Złoty kompas, Inwazja)
3. Dr NO
Po prostu dlatego, że od niego wszystko się zaczęło.
4. Casino Royal
Ponieważ wszystkie Bondy z Brosnanem są o niebo gorsze, a wcześniejsze miały premiery zanim się urodziłem lub kiedy byłem berbeciem. Tym samym Casino Royal to najlepszy Bond powstały za mojego życia, najbliższy mi jako człowieka przełomu XX i XXI wieku.
Oczywiście filmy z Moorem i Connerym czy (niestety) tylko dwa z Daltonem oraz (na szczęście) jeden z Lazenbym też są ok. Ciężko je po rozróżniać, choć zapewne widziałem wszystkie.
Ja krótko powiem.
1. Lazenby, Brosnan i Craig
2. Tu w kolejności: Connery, Moore, Brosnan.
3. Nie pamiętam który to dokładnie był, aż tak dobrze się nie orientuje.
4. Goldfinger.
Także krótko.
1. Roger Moore
2. Sean Connery i Daniel Craig ex-aequo
3. From Russia with Love
4. Casino Royale
1. Daniel Craig - najbardziej ludzki, emocjonalny i wrażliwy, a nie wypomadowany laluś, jak jego poprzednik (bez obrazy, Pierce)
2. Sean Connery - najbardziej doświadczony aktor. Chociaż zgadzam się tutaj z użytkownikiem Muszrom: postać Mackenzi'ego, jaką stworzył Craig w "Obłędzie" jest również godna podziwu.
3. Goldfinger
4. Casino Royal - odstaje od serii (mowa o filmach, nie książkach), ale jest to po prostu bardzo dobry film akcji.
1. Roger Moore - Bond skuteczny jak każdy inny, a dodatkowo z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru
2. sir Sean Connery
3. Człowiek ze złotym pistoletem - może dlatego że Scaramanga jest moim ulubionym przeciwnikiem Bonda, bo jest postacią jakby wzorowaną na samym Bondzie
4. Casino Royale - zdecydowanie odstaje od reszty filmów z serii, ale chyba najlepszy jako 'samodzielny' film
1. Sean Connery
2. Timothy Dalton
3. Żyje się tylko dwa razy
4.Szpieg który mnie kochał
Odpowiem krótko ale muszę zaznaczyć, że niestety nie miałem przyjemności przeczytać książek i opieram się tylko na filmach.
1. Sean Connery
2. Sean Connery
3. Człowiek ze złotym pistoletem & Goldfinger (trudny wybór)
4. Moonraker
1. Connery i Dalton (Podobieństwo do książki- wytworni ale ostrzy)
2. Roger Moore (Nadał filmowi humoru i najlepiej mi się ogląda te filmy)
3. Szpieg, który mnie kochał (humor (scena kiedy Bond wyjmuję bombę "Jeden z załogi- robiłeś to już kiedyś?: Bond- Wszystkiego trzeba w życiu spróbować"), akcja, gadżety, ulubiony wróg (Buźka) no i szalony naukowiec)
4. Goldfinger i Goldeneye
1. Roger Moore, za humor i czar.
2. Sean Connery, jako jedyny (jak na razie) ma na koncie rolę, którą z czystym sumieniem mogę nazwać wybitną - Malone'a w "Nietykalnych".
3. "Moonraker" - wiem, że film ma marne recenzje, no ale cóż, mnie się od zawsze podobał niesamowicie, praktycznie każda scena jest fantastyczna, ładunek humoru wyjątkowo duży, a zakończenie sf. jakoś mi nie przeszkadza.
4. Ciężki wybór, "Goldfinger" lub "Skyfall", z naciskiem na to pierwsze.
1.Pierce Brosnan (rany! nie wierzę, że to piszę) - chyba idealna mieszanka czaru, dowcipu i bezwzględności (uwielbiam jego tekst: "Świat to za mało")
2. Sean Connery - jak dobre wino
3. Tylko dla twoich oczu - dwuwarstwowa fabuła rozgrywająca się "wszędzie" i non stop + piękna piosenka tytułowa przy, której mam zawsze łzy w oczach.
4. Chyba "Never say never again" (czyli remake Thunderball'a) - rewelacyjny scenariusz i doskonała obsada.